Rok czasu zabierałem się za obejrzenie tego filmu. Po zwiastunach byłem przekonany, że to infantylna komedyjka o przebierańcach, trochę śmiechu, udawania itd. Okazało się, że był to pierwszy film o superbohaterach, który pokazał prawdziwy tragizm sytuacji - oczywiście nie wliczam niesamowitych umiejętności walki wręcz przez Hit Girl. Ten film rozprawia się z mitem o naszych marzeniach i pragnieniach dokonywania rzeczy niezwykłych. Z jednej strony komedia, z drugiej strony dramat i prawdziwa rzeczywistość.
Oczywiście film bez Big Daddy i Heat girl by nie istniał, a to dzięki tym niesamowitym postaciom nabrał prawdziwej wartości.
Trochę mi te postacie przypomniały anime Naruto i np. Zabuzę i Haku - postacie drugoplanowe ale dramatyczne, o których ciągle się pamięta, które stają się kultowe. Mam nadzieję, że takie motywy zaczerpnięte roodem z japońskiej anime, będą częściej wykorzystywane.
Świetnie napisane, przemyślane - to się tu rzadko zdarza na FW - szkoda, że Twoja opinia i tak "utonie" w otoczeniu innych wątków, które składają się głownie z wzajemnego wyzywania się i skomplikowanych recenzjach w stylu "film jest głupi"
Ja miałem podobne obawy, że będzie to kiszka i niedopasowane nylony. I cóż za miłe zaskoczenie, film jest ekstra. Wyjątkowe połączenie brutalnej rzeczywistości, życiowej ironii i nieprawdopodobnych, nadnaturalnych historii. Nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego może się udać. Dla miłośników gatunku perełka. Daję maxa.
Ja odebrałem go zupełnie na odwrót, bo nie oglądałem zbytnio trailerów ale film według mnie okazał się jak to nazwałeś "infantylną komedyjką o przebierańcach, trochę śmiechu, udawania itd".
Kick Ass jest bardzo dobry , ale według mnie są dwa lepsze filmy o super bohaterach :
-Mroczny Rycerz (nie bijcie ;) )
-Watchmen : Strzażnicy
aż zbyt bardzo , kusiło mnie , aby wystawić mu 10 , ale dla mnie film na 10 to film idealny ,a ideałów nie ma
Obejrzałem go wczoraj z żoną jeszcze raz i musze przyznać, że im więcj oglądam, tym lepszym się staje. Nie uważam, by Watchmen był od niego lepszy. W ogóle chyba ciężko byłoby znaleźć przewyższający go film o superbohaterach. Może Mroczny Rycerz, ale po tym co nam zafundował Nolan w ostatniej części trylogii o Batmanie, wolę nie wspominać tego filmu. Niesamowita jest ta historia młodego chłopaka zafascynowanego komiksami, próbującego zostać prawdziwym bohaterem. Te jego słowa, wszyscy chcą być jak Paris Hilton, a nikt nie chce być superbohaterem. Tymczasem sam zostaje... no własnie. Może nie antybohaterem, ale pokazuje jaką drogą NIE podążać by zostać superherosem. Jak to mówią, "zabiera się od d..y strony". Tyle, że za to ten film pokochaliśmy. Jest nieudacznikiem, który potrafi powiedzieć "nie" i się postawić, to tak rzadkie w dzisiejszych czasach.
Dave być może i wygląda na nieudacznika, ale nie brak mu jaj i odwagi, aby mimo całego bólu i rozczarowań dalej podążać wybraną drogą, Mindy być może i jest wyćwiczona w sztuce zabijania, ale nie jest niepokonana i też potrzebuje czasem pomocy... i za to kocham ten film.
Raczej nie był nieudacznikiem, prędzej słabeuszem.
W drugiej części za to nie wygląda już na kogoś bezbronnego :)
Być może, w końcu nie miał ojca- psychola, który zafundowałby mu dzieciństwo spędzone na szkoleniu w zabijaniu na wszelkie możliwe sposoby. Mimo to udowodnił, że zasługuje na miano bohatera co przyznaje nawet mająca większe doświadczenie na tym polu Hit Girl...
Przecież nikt kto był wcześniej zwykłym chłopakiem nie potrafiłby sobie poradzić z kilkoma zbirami na raz.
Nawet ktoś dobrze wyszkolony miałby problem.
Tak samo jak Hit Girl, która opanowała sto metod zabijania ludzi nie była niepokonana, gdy trafiała na godnego sobie przeciwnika jak Frank D'Amico, który potrafił o wiele więcej niż tylko pociągać za spust.
Co do Dave'a nie zapominaj, że jego pierwszy bój zakończył się dla niego półrocznym pobytem w szpitalu, gdy z niego wyszedł był już bogatszy o metalowe części w szkielecie oraz częściową niewrażliwością na ból.