ale jestem osobą bardzo szczerą i nie potrafię kłamać ani też robić żadnej ściemy, więc szczerze się przyznam, że "Kick-Ass" to niestety nie jest film "z mojej półki". Dla mnie w sumie wyszło z tego takie "niewiadomo co" - jak to się nieraz mówi "ni to pies, ni to wydra". Z jednej strony - jak na komedię - przyznam, że bardzo średnio mnie to śmieszyło, a z drugiej strony - przecież poważnie tego traktować też nie można.
Być może problem polega na tym, że generalnie ekranizacje komiksów jakoś mi nie podpadają - nic na to nie poradzę, ale tego rodzaju kino w ogóle do mnie nie trafia. Od przygód komiksowych bohaterów w typie Batmana, Spidermana czy Kick-Assa zdecydowanie bardziej kręcą mnie przygody np. porucznika Harry'ego Callahana albo Johna McClane'a ze "Szklanej Pułapki". Wiem, że pewnie zaraz ktos mi napisze, że przeciez te postaci też są średnio realistyczne i czasem można się w nich dopatrzeć cech "superbohaterów", ale mimo wszystko, ich przygody są jakoś bardziej osadzone w realiach, podczas, gdy ekranizacje komiksów sprawaiją na mnie raczej wrażenie "totalna baja".
Z góry przepraszam wszystkich fanów komiksów, chodzi mi tylko o to, że ludzie są bardzo różni i mają różne podejście do kina - nigdzie nie jest przecież napisane, że wszystkim musi się podobać to samo.

Pozdrawiam :)