W dość zabawny sposób pokazano tutaj jak można powiedzieć "nie" elitom, bandziorom i białym kołnierzykom.
Że każdy może się zbuntować, że motywem do buntu może być dawna i niezaleczona rana, że obalają system nie superbohaterowie, ale zwyczajni ludzie (scena z wymianą nazwisk między Kick Assem a Kick Girl).
Poza, moim zdaniem, zupełnie zbędnymi motywami z trzepaniem gruchy i pukaniem laski na zapleczu (bo niby czemu to miało służyć?) film całkiem dobrze się ogląda. Nawet ta ociekająca krwią i do złudzenia przypominająca sceny z "Kill Billa" końcówka jest całkiem do rzeczy.