od pierwszej minuty oglądałem film z przejęciem, ale szczekający brat wywołał u mnie taki
nierealny śmiech....... Całe szaleństwo filmu, jest smutne, ale ta scena to już za dużo. TO już
jest nie realne, żeby było prawdziwe.
Intryguje mnie w tej tezie rola matki, która dorastała w innym świecie, a widziałem ją szczekająca przed furtką... Zagubiona? Zdeprawowana? a Może wyjątkowo wyrachowana? albo jaka?
Zgadzam się. Oglądając film pierwszy raz odniosłem wrażenie, że to od niej sie to wszystko zaczęło - że to ona dostała jakiejś chorobliwej agorafobii czy czegoś i dla niej mąż stworzył ten "azyl", do którego później wprowadzili dzieci. Ale po drugim obejrzeniu już nie mam takiego wrażenia.
Też mnie to zastanawia. Skoro żyli w taki sposób, to zarówno ojciec jak i matka mieli problemy psychiczne, może ona jako kobieta była uległa swojemu mężczyźnie, albo po prostu miała większe problemy psychiczne niż mąż i na wszystko się godziła, przecież ktoś musiał dawać "wzór" do naśladowania. Skoro ojciec wcielił się w rolę tresera to na nią spadł ten obowiązek.
Byli po prostu bardzo dobranym małżeństwem, ze wspólną, konsekwentną wizją metod rodzicielskich. Realizowali ją przez tyle lat, że wytworzony przez nich mikroklimat, w którym hodowali dzieci, udzielił się również im samym. Z początku myślałam, że to jakaś para pseudonaukowców-socjologów, wywalonych z uczelni za kretyńskie publikacje nt. "właściwego reagowania na bodźce", którzy postanowili przetestować swoje metody na żywym przykładzie. No ale potem mówili, że stara grała w piłkę ręczną za młodu, i miała sukcesy. Kim byli, jak wpadli na swój olśniewający pomysł, i dlaczego go realizowali - nic na ten temat nie wiadomo.
Poza tym oczywiście, że oboje byli zdrowo pier.olnięci.
Rozumiem jak czuł się ojciec mający taka władze nad rodziną. Znam to uczucie bo mam podległą mi, uległą kobietę zasmakowałem tego. Oile Zastanawia mnie Co innego. Hodowla dzieci, Zgadza się. Dobre małżeństwo również. Oboje się na to zgodzili. Dalej to stawia pytanie na temat matki. Czy matka wierzyła? czy udawała? Czy była tą dającą przykład? czy już sama byłą w wirze chaosu jaki stworzył ojciec. I ostatnie pytanie. Czy ze zdrowej kobiety z sukcesami, może stać się takim, bezwiednym narzędziem? Jeśli to nie było wyrachowanie?
Dobrane, nie dobre.
Odpowiedzi o motywy matki film nie daje, podobnie jak o motywy ojca. Film pokazuje samą sytuację, a nie przyczyny sytuacji. Nie ma wyjaśniania, nie ma usprawiedliwiania. Możemy sobie najwyżej snuć przypuszczenia, ale wyjaśnienia nigdy nie otrzymamy.