Niestety wielu współczesnych odbiorców preferuje dzisiejsze kino blockbusterów a więc lekkie śmieciowe filmy , które non stop lecą w kinach. Ci ludzie nie są ulepieni z tej gliny co fani i koneserzy starych filmów ale ulepieni z ........ czegoś innego :)
King Kong z racji innowacyjności i klimatycznej horrowo -przygodowej otoczki nie był kinem lekkim przynajmniej nie w roku 1933. Co do filmu , to rzeczywiście był to przełom choć nie należy zapominać o filmie ,, Zaginiony Świat" z 1925 gdzie pokazano dinozaury i inne stwory , które napotkali bohaterowie. W King Kongu zrobiono to już jednak przy lepszej technice wizualnej , z dźwiękiem co było niezwykle ważne. Klimat tego filmu i mroczna otoczka tajemniczej wyspy i ludzi , którzy przekonani o swojej wielkości nagle stają pokarmem dla wszelakiej maści potworów jest czymś co uwielbiam. Zwłaszcza sekwencję gdy długoszyi dinozaur atakuje tratwę z grupą mężczyzn , przewraca ją i pożera paru po czym ściga resztę po bagnach i dopada jeszcze jednego. Szkoda , że sekwencja gdy kilku facetów w słynnej scenie z kłodą potrząsaną przez King Konga spada w dół utraciła kontynuację gdzie w dole przeżyli ale zostali pożarci i porozrywani przez gigantyczne robale , pająki i skorpiony . Ponoć publika w tamtym czasie była tak przerażona brutalnością sceny , że scenę wycięto a potem z jakiegoś powodu niestety przepadła ( oprócz stworzenia filmu z 2005 z remake'm także tej sceny odtworzył ją Peter Jackson na oryginalnych modelach przewidzianych pod tą scenę , w czerni i bieli by wyglądała tak jakby naprawdę była tamtą. Okazało się też , że ekipa ratunkowa miała być ścigana przez Triceratopsa). Film King Kong uważam , za arcydzieło kinematografii i techniki , uwielbiam filmy z tego okresu ale ten szczególnie. Warto też powiedzieć , że pomysłodawca i twórca King Konga Merian Cooper był lotnikiem - weteranem walk Polaków z Bolszewikami w 1920 w eskadrze amerykańskiej składającej się z ochotników . Powstał o tym film kinowy ,,Gwieździsta Eskadra" z 1930 roku ale Sowieci po zagarnięciu Polski w 1944/45 zniszczyli i wywieźli wszystkie jego kopie , jak to czerwona zaraza. Wspomniałem o filmie Jacksona i przez jego sentyment i miłość do oryginału z 1933 roku udało się stworzyć dobry film , który lubię. Film z lat 70. uważam za przeciętny a Kong : Wyspa Czaszki to szmira moim zdaniem i nic ponadto. To tyle. Pozdrawiam wszystkich.

Jednak uważam Kongowi brakowało w tej wersji monstrualności i to nawet zważywszy na rok produkcji, chociażby w porównaniu z filmem Faust z 1926 roku gdzie sylwetki anioła i demona nadal robią efekt wielkości.