chodzi tu o koncowe slowa przy ciele martwego king konga, a konkretnie o te, czemu wchodził na szczyt budynku, gdzie czekala go pewna śmierć i czy domyślał sie co go czeka. Jak myślicie czemu to zrobil?
Może chciał jeszcze raz zobaczyć tak piękny widok, jak ze swojej skały. I spędzić jeszcze jeden moment w spokoju z nią. Pewnie też nie wyobrażał sobie dłużej takiego życia i chciał odejść. Co nie znaczy, że rezygnował z walki po pojawieniu się samolotów.
Też mnie uderzyły wczoraj te słowa.
Lub tez nie mógł sie im dac tak łatwo pokonać, czul ze jako król musi walczyć do końca...