"Pierwszy przyzwoity film z Sandlerem od czasów Małego Nickiego".
Może obie produkcje nie są najwyższych lotów, ale przynajmniej da się co jakiś czas do nich
wrócić.
Może jestem naiwny dając się nabrać na zastosowane w scenariuszu sztuczki, ale za
każdym razem pod koniec beczę jak panienka. Jak na komedię typowo "sandlerową" -
niesie ze sobą całkiem dobre przesłanie ukazane w ciekawej formie.
Naprawdę nie jest najgorzej.