Jeśli interesuje kogoś niskobudżetowy film klasy B (a w zasadzie to Z jak zombi) nie mający de
facto NIC wspólnego z historia średniowiecza to polecam - jest całkiem zabawny...Momentami :P
Trochę szkoda, że ktoś postanowił na siłę osadzić ta historię w średniowiecznej Anglii, skoro nie
silili się na chociażby odrobinę zgodności z realiami tamtych czasów. Może lepiej byłoby zrobić z
tego czyste fantasy..? A tak no cóż, wyszło jak wyszło :P
Film to niskobudżetowe popłuczyny po hollywoodzkiej ( i to z jakichs lat '50tych) wizji
średniowiecza - nóż mi się w kieszeni otwiera kiedy widzę ludzi ubranych na szaro i czarno
(ubrania były kolorowe, wystarczy zapoznać się z ikonografia tamtego okresu, już nie wspominam
o słowie pisanym czy odkryciami archeologicznymi wystarczy pare minut na google image...).
Anzo biegający z jakimś ogromynym toporem w homoerotycznym stroju sadomaso (zamiast
normalnej zbroi ze skóry) za to bez płaszcza na deszczu i wietrze...I te brudne twarze...ZAWSZE w
"średniowecznych" filmach bohateoriwie musza mieć brudne twarze - dlaczego mieliby biegać
brudni i w jaki sposób do takiego zabrudzenia miałoby dojść bez pomocy charakteryzacji nie
mam zielonego pojęcia i ludzie sprzed 500lat też na pewno byliby zadziwieni...