Tytułem wstępu 2 razy wcięło mi komentarz (co mnie zawsze wq*** na filmwebie) więc już nie będę się tak rozpisywał.
Daję bardzo niską ocenę ponieważ ten film jest moim zdaniem stratą czasu. Nie ma tu naprawdę nic wartego uwagi poza jakimś sileniem się na ujęcia kamery w stylu Hitchcocka.
Główna aktorka jest mdła, reszta gra epizody (Moore, Oldman - ich role mógłby zagrać każdy), akcji jest mało, film nie trzyma w napięciu. Niby jest zbrodnia ale podejrzani w zasadzie nie podejmują wielu akcji. Jakiś działań by nasza bohaterka poczuła jakieś zagrożenie. Dochodzi do momentu kiedy nagrywa filmik i chce popełnić samobójstwo i wtedy dopiero do akcji wchodzi Ethan. Bardzo nie lubię takich prostych rozwiązań. Gość pojawia się raz na początek i raz na koniec, bach to on. No ale największa żenada rozpoczyna się później. O ile do tej pory film jakoś nieporadnie próbował naśladować Hitchcocka to w końcówce zamienia się w parodię innych filmów grozy. I tak od momentu kiedy nasza bohaterka poślizgnęła się na kałuży krwi zacząłem się śmiać ale tak z zażenowania. Później scena gdy David ożywa i łapie za nogę Ethana ... Cała ta ucieczka na dach przypominała Krzyk. Z kolei scena z grabkami mocno Freddy Krueger. No i trochę Lśnienie tylko tamta scena pod prysznicem jest kultowa, a tutaj grabki wbite w twarz budzą zażenowanie. No i finalnie gdy bez walki Ethan daje się wepchnąć do "studni", bardzo to sztucznie wyglądało.
Później mamy jeszcze dograne parę minut tylko po to żeby pokazać jak bohaterka wychodzi z domu, gdyby tam był jeszcze jakiś zwrot akcji ale nic z tych rzeczy.
Podsumowując film jest jak wydmuszka, pusty i bez treści, a jedynie ładnie opakowany. Praca kamery, jakiś światłocień to zdecydowanie za mało. Film jest poza tym nudny.