PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=466092}

Kochankowie

Two Lovers
6,5 11 302
oceny
6,5 10 1 11302
7,3 22
oceny krytyków
Kochankowie
powrót do forum filmu Kochankowie

Mógł od razu wybrać kobietę, która za nim szaleje. Z którą będzie miał bezpieczną przyszłość i będzie mieć przy sobie kochającą żonę. Nie rozumiem, dlaczego postanowił rzucić wszystko dla niepewnej kobiety. Zakończenie filmu pokazuje, że po dostaniu kosza po prostu wybrał tylko alternatywę.

ocenił(a) film na 7
nycrusader

myślę, że film pokazuje dzisiejsze podejście ludzi. nie ważne czy mężczyzn czy kobiet - zawsze dobrze mieć jakąś alternatywę. Poza tym zawsze pociąga nas bardziej to, czego nie możemy mieć. ;)

nycrusader

Straszne pierdoły opowiadasz. Spłycasz miłość do jakiegoś układu, którym człowiek powinien się kierować. Otóż serce nie sługa i nie lecimy tam gdzie bezpieczniej i dostatniej, tylko tam, gdzie kochamy. Sporo osób kieruje się regułami o których piszesz, a potem zdrady, rozwody, szukanie szczęścia w ramionach innych. Małżeństwa z rozsądku, prędzej czy później kończą się klapą. Szczególnie dzisiaj, tzn w dobie portali społecznościowych i randkowych, gdzie zawieranie wszelakich znajomości jest przysłowiową bułką z masłem.

maxxi_kaz

maxxi_kaz, całkowita racja, tyle że, według mnie, wszystkie te możliwości, jakie mają ludzie w 21 wieku, w kontaktach, to jedna wielka ściema. Fejsy, gadu gadu, telefony, skype nawet, to wszystko jedna wielka porażka... Ludzie przestają ze sobą rozmawiać, bo piszą tryliardy znaków na fejsie. Po 3 miesiącach się spotykają, bo umówili się przez neta, okazuje się, że nie ma o czym gadać, że ludzie jacyś nie tacy. Porażka... Niestety nie ma w tej chwili barier, i ludzie kompletnie nieodpowiednie sprawy omawiają poprzez kontakt na gg itp. Trzeba mieć bariery w dialogu prowadzonym przez dostępne środki komunikacji. Ludziom tej bariery teraz brakuje, i potem są takie sytuacje, jakie są... Kiedyś ludzie nie mieli takich możliwości, spędzało się z drugą osobą cały swój wolny czas, bo tylko tak można było, i dało się... a teraz? rozwody po 3 miesiącach, tak jak mówisz :( ubolewam, ale wiem, że nie wszyscy są na tyle głupi, by takie rzeczy robić ;) Pozdro

b4rt3k0pl0

Ładnie powiedziane:)

ocenił(a) film na 8
b4rt3k0pl0

Pięknie to ująłeś. Czasami zazdroszczę starszym pokoleniom tego, że praktycznie nie mieli innego wyjścia prócz spotkania się, jeśli chcieli pogadać czy utrzymać jakikolwiek kontakt. Wiadomo komórki itp. to wygoda, w razie awarii samochodu na trasie, zagubienia i miliona innych sytuacji ale... no właśnie ale! Zatracamy człowieczeństwo, gdzieś gubimy to co ważne wśród ostrzału komercji i informacji. ja spotykam się z moim znajomymi w miarę często na szczęście, choć i tak chciałbym częściej, tak spontanicznie. Wspólne spędzanie dnia bez ciągłego napływu informacji do kieszeni naszych spodni. Żal mi przyszłych pokoleń, które już całkiem w to wsiąkną. Ja stary nie jestem, właściwie to całkiem młody, ale za dzieciaka po prostu komórek ani neta nikt nie miał więc mam mega dobre porównanie. Wtedy było lepiej. Po za tym brak tak wygodnych form komunikacji zmusza do działania, do interakcji w realnym życiu. Jak by ten film wyglądał gdyby bohater pisał z tymi kobietami na gg czy fb? gdzie byłyby te uczucia, które nim targały? Jak chce się coś przeżyć to trzeba wyjść z domu, zadziałać. Mieć odwagę. Mam nadzieję, że większość z nas ma swój rozum i nie wsiąknie całkiem w ten pozbawiony emocji sposób komunikacji. Wystarczy chcieć. No właśnie...

ocenił(a) film na 9
maxxi_kaz

maxxi_kaz: powiem Tobie tak: nie każdy z nas ma szczęście w miłości. wydaje mi się że szczęścia w miłości nie mają Ci którzy dobrze wiedzą czym jest samotność... jednak trzeba jakoś żyć, póki zemrzemy, prawda? :-)

nycrusader

Nycrusader, byłeś kiedyś zakochany ? Wątpię, a wnioskuję to, po tym, co piszesz. Jeśli się kiedyś zakochałeś, to być może miałeś dużo łatwiej niż główny aktor, dlatego tak piszesz, albo zwyczajnie olałeś oglądanie tego filmu i grałeś z kumplami w karty, potem włączyłeś na końcowej scenie i mamy nowy temat w komentarzach do filmu " Kochankowie" ;)
Prosta sprawa. Gość bardzo wrażliwy, nadwrażliwy wręcz, przytłoczony szarością życia i presją rodziców, nagle poznaje kobietę, która pozornie wie czego chce, kobietę piękną, odważną, niezależną, otwartą no i zwyczajnie się zakochał. Nic mu było, po nawet setce kobiet, które waliłyby oknami, skoro on chce tylko tamtą, jedyną ? Całkiem gościa rozumiem, można powiedzieć wręcz.... że z autopsji ;)
Co do filmu, bardzo dobry. Dobrze wszystko ukazane, według mnie.
Prawdę mówiąc, mam kilka kwestii, które starałem się " rozkminić " po seansie, np: Jeśli znali się tak krótko, według mnie nie była to czysta miłość, tylko zwykłe zauroczenie. Jak gość mógł wręczyć kobiecie, którą kocha ( po tak krótkim czasie - ona go prawie nie zna ) pierścionek zaręczynowy, który pod wpływem IMPULSU kupił za jakieś całe swoje oszczędności, na śmierdzącym, zwykłym podwórku przed swoją klatką ? Jeśli gość się zakochał DRUGI raz, jak w takim razie wyglądał jego pierwszy związek, też według głównego bohatera, oparty na miłości ? Ciężko mi trochę zrozumieć głównego bohatera, ale może właśnie takie były syndromy jego bardzo wewnętrznej choroby, niestabilności emocjonalnej i nieodpowiedzialności w uczuciach. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, tak ?
Po miesiącu, lub dwóch, zaczną denerwować go minimalne zachowania i nawyki Sandry i zrobi dziewczynie nadzieje, ta się wkręci, a ten ją rzuci, bo wciąż będzie myślał o kompletnie niedostępnej Michel...
Wydaje mi się, że była to jego taka pierwsza, prawdziwa miłość na całe życie, dlatego nie potrafił się ogarnąć. Chaos.
Szkoda tylko, że przeżył to w takim wieku, a nie w wieku np 17 lat, wtedy po kilku latach cierpienia, mógłby się czegoś nauczyć, i jeszcze będąc młodym, inaczej nauczyć się patrzeć na te sprawy...
Nurtowało mnie takie pytanko, od połowy filmu ( bo od połowy, wiedziałem dokładnie, jak będzie wyglądała druga połowa filmu...) : Czy jest możliwe, żeby ta dziewczyna, w której zakochał się ten gość, po jakimś czasie odwzajemniła to uczucie ? Czy zwyczajnie jest przegrany na starcie, będąc na zawsze tylko psiapsiółą?

Film całkowicie polecam, bardzo życiowa sytuacja, aczkolwiek też czysto podręcznikowa ;))
A głównemu bohaterowi kazałbym wytrzeć łzy " szczęścia ", spoliczkowałbym go i powiedział: Tego kwiatu jest pół światu ;P
Pozdrawiam, i sorry za " słowotok " ' ;)

ocenił(a) film na 7
b4rt3k0pl0

Myślę, że byłoby to mało prawdopodobne, żeby Michelle odwzajemniła jego uczucie, ponieważ kochała (bądź tylko pragnęła) innego mężczyznę. Leonard także był do czasu dla niej alternatywą. Szukała w nim współczucia, wsparcia i pocieszenia. Chciała aby został jej przyjacielem. W chwili gdy rozstała się z tym żonatym facetem, czuła się zagubiona i postanowiła wyjechać z Leonardem tylko po to by zagłuszyć cierpienie, żeby zapomnieć. Myślała tylko o sobie. I wtedy gdy rozbiła małżeństwo, gdy proponowała Leonardowi przyjaźń, jak i wtedy gdy zrobiła mu nadzieję o wspólnym wyjeździe. Raczej nie kochała tego mężczyzny tylko rywalizowała o względy z jego żoną, marzyła o dostatnim życiu, była wygodna i interesowna. Według mnie Leonard i Michelle byli do siebie w jakimś sensie podobni. Zakochany Leonard gotów był rzucić wszystko dla kobiety, która go nie kochała, a on z kolei po nieudanym romansie postanowił wrócić do dziewczyny, która darzyła go szczerym uczuciem. Nie stworzyliby dobrego związku jak i małżeństwo Leonarda z Sandrą na pewno nie było dobrym rozwiązaniem. Pozdrawiam.

Kaatja

Dobra jesteś;) Masz oczywiście rację. Dobra interpretacja filmu. Ja jednak...wolę pozytywne filmy, jak np. mój ulubiony: " Przed wschodem słońca" i " przed zachodem słońca" :) Pozdro
Bartek

ocenił(a) film na 7
b4rt3k0pl0

Też wolę pozytywne filmy, ale ten był jak dla mnie zaskakujący, no i taki życiowy, trochę przygnębiający. Nie spodziewałam się takiego zakończenia... myślałam raczej, że albo ją zabije z wściekłości, albo że popełni samobójstwo. Gdyby się zastanowić ile jest takich związków, gdzie jedna osoba kocha a druga to wykorzystuje, to wydaje mi się że jest to najgorsze świństwo. Zresztą konsekwencją tego są nieporozumienia, sekrety, zdrady czy późniejsze rozwody.
PS. Nie oglądałam filmów, które należą do Twoich ulubionych ale chętnie zobaczę. :-) Pozdrawiam, Kinga

ocenił(a) film na 8
b4rt3k0pl0

Myślę podobnie jak Kaatja. Nie było szans, żeby Michel "otworzyła" się na Leonarda i spojrzała na niego inaczej niż na kumpla, przyjaciela etc. Ona była owładnięta tym toksycznym związkiem i uczuciem do żonatego faceta. Nie przyjmowała do wiadomości, że żonaty gość zwyczajnie ją zwodzi, bez przerwy żyła nadzieją, że będą razem. A jeśli bez przerwy żyła tą nadzieją, więc była kompletnie "zamknięta" na uczucie wobec innej osoby (w tym przypadku nieziemsko w niej zakochanego Leonarda). Ostateczny wybór głównego bohatera mnie bardzo zaskoczył, bo jak już pisałam w innym wątku dot. tego filmu, z tego związku z Sandrą nic nie będzie. Tam kompletnie nie było miłości z jego strony, nie było fascynacji tą kobietą, nie było kumpelstwa (baaardzo ważny czynnik w związku z drugą osobą! Trzeba się kochać i jednocześnie przyjaźnić i kumplować ze swoją kobietą/swoim mężczyzną, wtedy w związku wszystko gra), nie było tej chemii i tego CZEGOŚ czego nie da się opisać słowami. Uważam to za kiepski wybór, bo bycie SZCZĘŚLIWYM NA NIBY w związku z drugą osobą na dłuższą metę nie prowadzi do niczego dobrego. Pomijam już fakt, że w ten sposób oszukuje się partnera. A drugim wątkiem, który mnie irytował w tym filmie to ten rodzinny, tatusiowy interesik, który ubijemy jeśli zwiążesz się z moją córką. Brrrrr... obrzydliwe.

b4rt3k0pl0

Proszę, proszę ;) zaczęłam czytać post, dopiero potem skojarzyłam nick...

Z tą niezależną to się nie zgodzę - gdzie tu niezależność, skoro ona była całkowicie zdana na kochanka? Pracowała dla niego, za mieszkanie jej płacił, nawet lokalizacja tego mieszkania była dostosowana do tego, by wszystko utrzymywać w tajemnicy i nie wzbudzać podejrzeń (jego matka mieszkała w tej okolicy). Ona po prostu była dla niego ja te ciepłe kapcie, które czekają na właściciela do jego powrotu, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie je zostawił. Gdyby była niezależną kobietą, kopnęłaby go w tyłek, powiedziała "tak długo, jak czegoś nie zrobisz, nie podejmiesz decyzji, zamiast tylko o tym mówić - nie mamy o czym rozmawiać i ja nie widzę powodu, żeby się nadal spotykać". Efekt byłby natychmiastowy. Zrobiła to co prawda, ale kto jej to uświadomił? Kochany przyjaciel - Leonard.

Na mój gust to tam zwyczajnie "ciągnął swój do swego". Michelle mogła sprawiać wrażenie, że wie czego chce, jest silna i odważna, ale to tylko wrażenie. W rzeczywistości była jedynie strzępkiem nerwów, tak samo jak i główny bohater - wiemy, że ćpała. On z kolei był dwubiegunowcem i swoją depresję maskował wygłupami i żartami, a więc też sprawiał wrażenie że jest inny, niż w rzeczywistości. Ale między ludźmi z podobnymi problemami (również emocjonalnymi) jest jakaś niewidzialna nić - tacy ludzie potrafią się wyczuć na odległość, nie muszą nawet ze sobą rozmawiać. To bardzo niezwykłe zjawisko, ale naprawdę ma miejsce.

Zastanawia mnie tylko, dlaczego Sandra tak do niego lgnęła - może to była zwyczajna chęć zaopiekowania się nim... Tylko że on prawdopodobnie nie chciał, żeby się nim opiekowano - to on miał zatroszczyć sie o swoją kobietę. Może też dlatego m.in. jego ciągnęło do Michelle - była idealnym materiałem na kogoś, kim można a nawet trzeba się zaopiekować.

Ciężko też wyczuć, czy on rzeczywiście wybrał tylko alternatywę w postaci Sandry (cieżko też mówić o wyborze - tylko ona mu została, jeśli nie chciał być sam). Na pierwszy rzut oka tak to wygląda: chciał Michelle, ale ona go olała, więc pobiegł do Sandry. Z kolei Michelle chciała bogatego żonatego, ale ten nie mógł się określić, więc z braku laku zgodziła się wyjechać z Leonardem. I tu - w zależności od tego jak na to spojrzeć - może pojawiać się ten pozytywny wydźwięk ;) dlaczego nie spojrzeć na to w ten sposób, że ich drogi się spotkały po to, by coś sobie dać? Leonard dodał Michelle siły i odwagi do tego, by postawić wszystko na jedną kartę w jej związku z żonatym mężczyzną i podziałało. Michelle natomiast - samym swoim pojawieniem się i potraktowaniem go jak koło zapasowe uzmysłowiła mu, gdzie tak naprawdę powinien szukać miłości i trwałego związku. Kluczowa scena z rękawiczką moim zdaniem: chwila zadumy i nagłe olśnienie. W momencie, gdy wręczył pierścionek Sandrze jeszcze przeżywał, może odrobinę rozpaczał, bo wiadomo, że to jednak uczucia - potrzeba chwili, żeby się z nimi "uporać", ale był spokojny i wydawał się być pewny tej decyzji.

Jedyne co mnie w głównym bohaterze wkurzało, to jego posłuszność i anielska cierpliwość do rodziców, którzy ciągle go pilnowali, kontrolowali i naciskali. Totalny brak wolności - tu bym chyba nie wytrzymała. "O, dostałeś smsa?" No kurde, może dostałem, a może nie - co cie to interesi?

No, to tyle. A tak btw - oszukujesz :P

ocenił(a) film na 7
nycrusader

Główny bohater to tchórz i asekurant. Nie umiał raz porządnie popełnić samobójstwa, nie umiał też zaryzykować wszystkiego i po prostu odejść w cholerę od Sandry po tym jak dostał kosza od Michelle. Miałka cipa z niego. Wiem co piszę, jestem identyczna.

sweet_anger

Dawno już, odkąd oglądnąłem ten film, ale coś kojarzę!
Miałka cipa?! Ej, ale przynajmniej jej powiedział i starał się otwarcie podbić jej serce... W taki czy inny sposób. Weź pod uwagę jego problemy emocjonalne z samym sobą ( jak dobrze pamiętam ).
Przynajmniej umiał powalczyć o swoje, a nie tak jak niektórzy. Tych co robią podchody i wiecznie czekają na odpowiedni moment można nazwać tchórzami! Wiem co piszę, jestem identyczny.

ocenił(a) film na 7
sweet_anger

jesli umialas sie do tego przyznac, to juz nie jestes taka mialka :p, gosc mial tez przeciez swoje wielkie chwile, kiedy uzewnetrznial swoje uczucia, byc moze to ta jego naiwna, niemal dziecieca natura kazala mu nie ranic tej drugiej, nie sadze ze to z jakiegos wyrachowania, czy tchorzostwa

ocenił(a) film na 9
sweet_anger

Strasznie słabe to, co napisałas. Nie mogę się zgodzić z Twoją kuriozalną interpretacją charakteru bohatera, a przede wszystkim z tym protekcjonalnym tonem Twojej wypowiedzi. Leonard to osoba niesamowicie wrażliwa, pogubiona i tragiczna. Ale cóż, zakładam, że z Twojej strony to jedynie bardzo kiepski żart, a nie absolutny brak empatii.

ocenił(a) film na 7
garrick

Wrażliwa, pogubiona, tragiczna, bla bla bla. Neurotyzm to wymysł XX wieku. Nieustanne babranie się we własnych popieprzonych emocjach nie prowadzi do niczego poza egzaltacją i jeszcze większym poczuciem beznadziei. Oraz oczywiście nabijaniem kabzy koncernom farmaceutycznym. Można się nad Leonardem spuszczać, tak jak ty (dodam, że kilka lat temu robiłabym to samo), a można po prostu ocenić jego postawę z całą surowością. Dla mnie jest on zwykłym tchórzem, który zamiast pracy nad sobą wybiera drogi na skróty, czy to w postaci żarcia piguł, czy też wracając na koniec do Sandry. Gardzić nim to zbyt wielka łaska.

ocenił(a) film na 7
sweet_anger

Chyba zbyt surowo go oceniasz, wiekszosc wrazliwych ludzi ma taki okres w zyciu, kiedy ta egzaltacja przeslania umiejetnosc oceny, spojrzenia z zewnatrz. Gdyby ow bohater to potrafil, wiedzialby ze blondyna nie jest dla niego, ze jest plytka, zapatrzona w siebie laska, szukajaca tatusia, szukajaca bezpieczenstwa, nie zdolna do jakichs wyzszych uczuc. Taka wiedza przychodzi zazwyczaj za pozno i rodzi sie w bolu. Co do powrotu do Sandry, to juz mozna sobie dowolnie dywagowac, jakie byly jego intencje. Rownie dobrze mozna by zalozyc, ze uzmyslowil sobie, ze to co uznal za wielka milosc bylo wlasnie tylko taka egzaltacja, dlatego np. tym razem nie probowal ze soba skonczyc, moze uzmyslowil sobie ze to tak naprawde z ta druga ma szanse na cos glebszego. Tak ludzie dojrzewaja, przeciez to jest plynne, czlowiek sie zmienia dzieki takim wlasnie doswiadczeniom.

ocenił(a) film na 7
shivar

Masz rację. Można ten film i jego bohaterów interpretować dowolnie. Ja to robię na podstawie własnych doświadczeń, tak go rozumiem. Widzę w nim całą tę gęgławość i tchórzostwo, które w pewnym okresie życia mnie dotyczyły. A może jest właśnie tak jak ty piszesz.

shivar

Właśnie - zgadzam się. Przed chwilą wyżej napisałam podobnie.

Nie mniej fajnie się czyta waszą wymianę zdań :) różne opinie przedstawione kulturalnie i z szacunkiem dla drugiej ze stron - ostatnio rzadkość.

nycrusader

"Liubow nie kartoszka, za akoszko nie wybrosisz".

ocenił(a) film na 7
nycrusader

ja bym zrobil to samo,chcial byc z kobieta , ktora naprawde kocha. No nie udalo sie, czy to alternatywa?w jakims sensie na pewno.Moze pokocha ja tak jak mowil Michelle ,z nadzieja by ona pokochala go,

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones