A w moim odczuciu te historie nie potrzebowały żadnego domknięcia. Już od początku (napis "recit incomplet de divers voyages") wydawało mi się, że po tym filmie nie należy spodziewać się historii opowiedzianej "od do", gdzie "do" stanowiłoby jednoznaczne zakończenie. I wg mnie te trochę wyrwane z kontekstu, jakby przypadkowe, epizody z życia bohaterów były bardzo dobrym pomysłem na ukazanie niemożności porozumienia, tego, że poza własnym (ojczystym) czy wyuczonym językiem, każdy człowiek posiada swój osobisty język myśli i uczuć, który tylko dla niego jest DO KOŃCA jasny(lub nawet nie jest, ale co nie znaczy, że nie może nim operować;), dla innych zaś pozostaje tylko kodem nieznanym.