...a kogut w ostatniej scenie okazuje się oskubanym kurczakiem.

Świetny, żartobliwy film, z lekką muzyką z epoki.
Jest lato 1944 roku. W Europie trwa wojna światowa, w Polsce powstanie warszawskie, sąsiednia Norwegia jest okupowana. Jednostka wojskowa z miasteczka rusza pilnować norweskiej granicy. Zostaje stado opuszczonych kurek - i od razu pojawia się kogucik. To inżynier, który ma przyspieszyć pracę w fabryce. Szybko okazuje się, że stroszy piórka przed każdą kobietą (byle młodą), więc zyskuje jawny przydomek "Kogut".
Jest w tym filmie energia i jest dowcip, jakich próżno szukać w kinie polskim - bo powstanie. Jest wojna, ale gdzieś daleko. To Szwecja niewinna, troskliwa, socjalistyczna. (Tak, to mitologia - Szwecja sprzyja Hitlerowi, co słychać w wiadomościach radiowych). Są związki pracownicze, jest praca zespołowa oraz molestowanie seksualne i wykorzystywanie stanowiska. Film ma fenomenalną energię feministyczną!