1) Ellliot się naćpał i na dętce dryfował sobie na wodzie. Znalazł go helikopter i wszystko dobrze się potoczyło, ale nie było żadnych pytań, konsekwencji, czy wyjaśniania tej sprawy...
2) Dziadek wsiadł w jakiś samochód i wjechał w nim w drzewo. To go zabiło, tak?
Te dwie kwestie są dla mnie małą zagadką.
1)Nie było wyjaśnienia,bo wszyscy byli zbyt wstrząśnięci śmiercią Dziadka.Myślę,że to wtedy już było ponad siły Lynn,nie chciała się w tamtym momencie zastanawiać co zrobić dalej z Eliotem.Być może po przyjeżdzie do domu wysłali go ponownie na odwyk?
Co do 2)Dziadek miał poważne problemy z sercem(przeszedł wcześniej zawał) i miał się oszczędzać ale na początku filmu kiedy rozmawia z Lynn mówi jej,że musi przyciąć trawę,bo jest nieskoszona.Na ślubie wsiada w kosiarkę a nie samochód,dostaje
zawału i umiera.
Tak to zrozumiałam.
Jeszcze warto zwrócić uwagę na dialog między Elliotem a babcią. Gdzie zastanawiał się co by się działo, gdyby oni przyjechali na pogrzeb, a nie na wesele. De facto skończyło się na pogrzebie. I wtedy już nic nie miało znaczenia. Mam wrażenie, że na tle wszystkich wątków został wysunięty ten, który był bardzo emocjonalnie wyrażany - główna bohaterka i jej sytuacja, gdzie rodzina albo bagatelizowała jej sytuację i przeszłość, bądź wyśmiewała jej histerie. Jednak właściwie każdy w tym czasie był skupiony na swoim problemie. Dopiero później dostrzegłam, że właściwie ciągle się dyskutuje o wyczynach Elliota czy anoreksji córki. A nikt nie zwraca uwagi, że babcia w pewnym momencie (mimo życia dziadka) zaczyna przeżywać żałobę.