Zachęciły mnie pozytywne recenzje, ale po obejrzeniu nie dziwi mnie, że nie znalazł dystrybutora. Jeden z tych obrazów, ktore nie wnoszą w zasadzie nic, zrobiony na odwal, nie zapadający w pamięć na dodatek z dość przecietnym aktorstwem ( jak mnie Liotta ostatnimi czasy denerwuje ... !) No a tym co jest chyba najgorsze jest straszliwa stereotypowość. Alkoholik pochodzenia rosyjskiego rzecz jasna, niemal cały czas chodzi z flaszką i pije, ale nie brak mu mądrości. Kobieta po przejściach, no i główny bohater który jest schematycznym wrażliwym malarzem nie rozumianym przez rodzinę... też bardzo słaba rola... chłopak po prostu irytuje. Do tego Perlman, który też zaczyna grać w coraz większych szmirach. ( Z resztą razem z Liottą widziałam ich ostatnio w jakimś szajśie Uwe Bolla więc co tu dużo mówić...) No i oczywiście nieco łzawe zakończenie. Typowo dla amerykańskiej tv, odradzam.