A czego się spodziewałeś po Johnym Cusack?
Przecież to nazwisko jest synonimem szmiry, tandety, gimby do sześcianu.
Co jak kto uważa, ale gimby??? Jakiej kurna gimby..? Gimbusy normalnie szaleją za Cusack'iem. - , - To dopiero news.
Gimby
czyli braku logiki w fabule czy wręcz głupoty, efekciarstwa bez uzasadnienia fabularnego, miernego aktorstwa, itp. itd.
Dlaczego jak Stephen King bierze się za reżyserkę to film jest zawsze spieprzony ? Jest moim ulubionym pisarzem, ale wolę żeby się nie tykał filmów !
Nie czytałem - bo ja tylko starego K. trawię ("Bastion", "wielki Marsz" itd.) i pytam:
a) dlaczego artysta przewidział nadejście / stworzył czerwony kapturek?
b) skąd się wziął sygnał; Bóg, Matka Natura, Szatan, kosmici, KOD?
c) jak miał istnieć świat kroczący wokół przekaźników? ewolucja czy zagłada gatunku?
a) W książce nie było czegoś takiego jak tutaj, Clay niczego nie przewidział, typ w kapturze pojawił się i został przedstawiony w inny sposób [lepszy wg mnie]
b) W sumie nie jest to do końca wyjaśnione, bohaterowie tylko spekulują
c) Teoretycznie ewolucja, ale to też kwestia sporna i nie do końca wyjaśniona
Ogólnie polecam książkę bo nie jest tak chaotyczna jak film, i mimo że nie do końca wyjaśnia, to nie boli aż tak. I zakończenie sto razy lepsze wg mnie.
Lubie Cusacka za komedie romantyczne i filmy do 2008 roku. Dalsze juz filmy wolaja o pomste do nieba. Cell w porownaniu z 1408 to jakas kpina, nie wiem co sie dzieje z tym aktorem, szkoda naprawde szkoda. Juz myslalam, ze po Love & Mercy zacznie znowu grac na poziomie ale niestety sie zawiodlam :(
Książkę czytałem już jakiś czas temu i... była po prostu okej. Czytając ją miało się wrażenie, że King po prostu chciał pokazać jakby swoją literacką wersję "28 Dni Później". Ale żeby nie było to takie zwykłe post apo, postanowił sprawić że przedmiotem sprowadzającym na rodzaj ludzki zagładę nie będzie bomba atomowa, a zwykły telefon komórkowy. "Komórka" była poniekąd trochę satyrą na ludzi uzależnionych od swoich telefonów, którzy stali się współczesnymi zombie. Nie zmienia to jednak faktu ogólnej średniej jakości powieści. Po filmie nie spodziewałem się wiele. Ale żeby był aż tak zły, tego faktycznie się nie spodziewałem.
Fabuła podąża książkowym pierwowzorem zmieniając odrobinę wydarzenia (i większości bohatera drugoplanowego) ale mimo wszystko trzymając się wyznaczonych przezeń ram. Clay Riddel (John Cusack) jest rysownikiem komiksowym. W Bostonie udało mu się podpisać kontrakt na jego najnowszą powieść rysunkową - "Mrocznego Wędrowca". Będąc już na lotnisku kontaktuje się z żoną przez telefon. Połączenie zostaje niestety przerwane, a ludzi którzy rozmawiali w tym momencie przez telefon zastaje puls - coś, co powoduje u nich obłęd i żądzę mordu. Na lotnisku nastaje chaos. Clay uciekając przed goniącymi go telefonicznymi szaleńcami natrafia na metro a w nim ludzi o zdrowych zmysłach. Postanawia wydostać się z lokalnej pułapki. Pomaga mu Tom McCourt (Samuel L. Jackson)...
Znani aktorzy to nie zawsze gwarancja sukcesu, ale tutaj akurat to powiedzenie sprawdza się w 100%. L. Jackson i Cusack sprawiają wrażenie, jakby byli mocno zmęczeni od samego początku. Partnerująca im Isabelle Fuhrman wypada już o wiele lepiej. Ale grę aktorską idzie jeszcze zdzierżyć... Gorsze są drewniane dialogi, rzucane bez jakichkolwiek emocji i absolutny brak klimatu. Literacki pierwowzór - choć niewybitny - już lepiej trzymał poziom w tym względzie.
Co można dobrego powiedzieć o tym filmie? Generalnie tylko w kwestiach technicznych jest ok. Montaż i ujęcia trzymają poziom. Są bardzo dynamiczne, ale co z tego jak reszta leży i kwiczy?
PS. Dodam od siebie, że zabierałem się do filmowej wersji "Komórki" wcześniej dwa razy. Pierwszy raz usnąłem, drugi raz obejrzałem prawie całość po pijaku, ale na drugi dzień nie pamiętałem ile obejrzałem :) Za trzecim udało się od początku do końca :) Nie mniej jednak odradzam. Nawet jako kino na wieczór.
Początek był ciekawy, ale jak to u Kinga: im dalej, tym gorzej. Tak samo było z Mroczną Wierzą, utknąłem na trzecim tomie i dałem spokój, gadające pociągi, też coś.
Fabuła "Komórki" przekombinowana, ale to kolejna "zaleta" Kinga. On chyba ma już tak zryty beret od pisania tych horrorów, że nie potrafi napisać czegoś, co miałoby sens i trzymałoby się kupy. Jak dla mnie, film idiotyczny, a skoro na podstawie powieści Kinga, to już niczemu się nie dziwię. Lepiej już nie będzie.
Zgadzam się w 100% w przedmówcą. Kupa do kwadratu. Zombie zamiast straszyć wywołują uśmiech zażenowania i politowania, wyglądały jakby miały zaraz zacząć tańczyć ;-). Cusack zachowywał się tak jakby nigdy wcześniej nie zagrał w żadnym filmie. Porażka na całej linii.
Hejtorzy którzy nie podobają się wam filmy Gatunku Zombie dlatego krytykujecie każdy film o Zombie i to by było na tyle ,