Bardzo polecam Ci też "Nanuk z północy", coś niesamowitego.

Zgadzam się z tym co tu piszesz. Jest niezły jako dokument, ale z drugiej strony czegoś w nim brakuje. Te ponad 100 dni to szmat czasu i zapewne mnóstwo przygód, gdy tymczasem to co oglądamy jest takim suchym, kronikarskim zapisem niby najważniejszych wypadków. "Ot, po prostu płyniemy sobie łódką po oceanie". Brak tu trochę werwy. Nic o samych ludziach - jak przeżywali te dni osamotnienia i monotonii. Nie wiele też o przykrych stronach podróży (sztormy, kłopoty z nawigacją itp.). Poza tym oczekiwałem, że więcej będzie w nim naukowych wyjaśnień i przede wszystkim takich zwykłych "ludzkich emocji": strachu, niepewności . Ciekaw jestem jak się to ma do książki. To co na pewno działa na plus tego filmu, to fakt, że mieli możliwość zapisu na taśmie swoich obserwacji i że udało im się zrobić z tego ten dokument.

film przypomina mi rejs