scenariuszowy idiotyzm razi na każdym kroku. Dowódca oddziału żołnierzy, który zachowuje się kompletnie irracjonalnie. Zamiast dbać o swoich ludzi i naukowców których ma pod opieką ewakuując się z wyspy, postanawia wytoczyć jakąś osobistą wojenkę przeciwko całej wyspie potężnych potworów. Nawet debil w tej sytuacji zrozumiałby że taka potyczka nie ma sensu. Co miała przynieść ?? Zabicie Konga a potem co?? Dalsza walka z innymi potworami?? Zatem Samuel Jackson kompetnie przerysowany a co za tym idzie całkowicie niewiarygodny w swojej roli. Zresztą reszta też ni w kij ni w oko. Plemię tubylców, które pojawia się w filmie bez sensu i nie wiadomo po co.
Najgorsze jest to za na wszystkie minusy mógłbym przymknąć oko, gdyby nie fakt, że ten film kompletnie nie posiada klimatu. Nie ma w nim magii która by trzymała człowieka w napięciu oglądając ten film. Kompletnie nie interesują nas losy bohaterów, całkowicie sie nie przejąłem ginącymi ludzmi, a juz facet z granatami to śmiech na sali. Facet bez sensu nagle przestaje uciekać i próbuje grać bohatera, co zresztą kończy się pośmiewiskiem z jego zachowania rozbija się o skały kompletnie nie osiągając zamierzonego rezultatu. Poza tym po co to wogole zrobił, reżyser nie pozwolił nam go wcale poznać, nie znamy jego motywacji itd. Cała sytuacja z dupy. Zresztą gdyby zginęła pani fotograf, czy główny naukowiec czy ktokolwiek wzruszyłbym tylko ramionami. Film ma dobre efekty i nic poza tym nawet muzyka która chociaż w Jurrasic Park tak wiele wnosiła tutaj jest kompletnie beznadziejna.