PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119849}

Koniec świata

Southland Tales
5,1 5 134
oceny
5,1 10 1 5134
4,8 12
ocen krytyków
Koniec świata
powrót do forum filmu Koniec świata

ŚWIAT ABSURDU

ocenił(a) film na 8

"Southland Tales" nie jest komedią w rozumieniu dzisiejszych sztampowych filmów w stylu "American Pie" czy innych tego typu produkcji. Pozornie może sprawiać takie wrażenie, szczególnie, że aktorzy grający w filmie nie kojarzą nam się z dramatami czy w ogóle z ambitnym kinem. Po drugie wiele absurdalnych scen przypomina żywcem wyjęte z głupawych komedyjek czy filmów sensacyjnych i do tego wyolbrzymionych. Ale to tylko złudzenie, bo to efekt zamierzony, bo ten film to satyra. Satyra na amerykańskie społeczeństwo masowe, popkulturę i imperialną politykę prowadzoną przez Georga Busha (przypominam film powstał w 2006 roku).

Reżyser i scenarzysta Richard Kelly twórca kultowego "Donniego Darko", ociera się w swoim drugim pełnometrażowym obrazie o kicz i geniusz. Tworzony przez niego groteskowy absurdalny świat jest pełen przerysowań, inteligentnego humoru i karykaturalnego przedstawienia amerykańskiej rzeczywistości. Fabuła nie jest prosta, celowo została skomplikowana, nie ma tu co prawda achronologicznego pomieszania scen, ale i bez tego trudno przy pierwszym podejściu rozszyfrować o co tak na prawdę w filmie chodzi. Ale i to jest celowe, bo liniowa historia głównego bohatera (Santaros) nie jest tu najważniejsza. Właściwie "Southland Tales" można oglądać wybierając losowo poszczególne sceny, ignorując główny wątek fabuły, bo każda scena niesie w sobie jakiś element ironii (np. reklamy na amerykańskich czołgach), humoru, lub też brutalnej prawdy.

Obrywa się tu praktycznie każdemu. Hollywoodzkim twórcom którzy idąc po najmniejszej linii oporu tworzą głównie kino niskie i masowe (np. scena kiedy Santaros wyjaśnia Rolandowi jaki film chce nakręcić), gwiazdom showbiznesu (postać Krysty Now), telewizji (scena w której aktorki porno prowadzą program publicystyczny), republikanom (postać kandydata na prezydenta Bobbiego Frosta - marionetka w rękach stworzonego przez władze aparatu restrykcji i kontroli obywateli; USIDent), korporacjom międzynarodowym (których symbolem jest groteskowa postać wszechwładnego Barona Von Westphalena kontrolującego złoża hydroenergii). Richard Kelly piętnuje również wojnę w Iraku, ale nie robi tego dosłownie, ale poprzez symbole (świetna scena, wręcz musicalowa do utworu "I've got soul but I'm not a Soldier"). Nie szczędzi też krytyki opozycji i organizacjom lewicowym (filmowe ugrupowanie neomarksistów).

Sugestywne są również nawiązania do "Mulholland Drive" Davida Lyncha. Pierwsze, w scenie w której Santaros razem z Rolandem siedzą w barze, a ten pierwszy zaczyna opowiadać swój sen. Oraz drugie, podczas bankietu na megasterowcu, kiedy zostaje zapowiedziana Rebekah Del Rio mająca odśpiewać hymn USA. Artystka zaczyna śpiewać na melodią taką samą jak w filmie Lyncha, dopiero po chwili można rozpoznać hymn Stanów Zjednoczonych (na uwagę zasługują zmienione słowa hymnu: "...wyraźne paski i jasne gwiazdy, Poprzez niebezpieczną walkę, Poprzez wały obronne oglądaliśmy, jej szlachetne powiewanie, I poświaty rakiet, Bomby eksplodujące w powietrzu, Udowodnią Że nasza flaga wciąż powiewa, Czy ten gwieździsty sztandar, Nadal powiewa? Ponad krajem wolnych ludzi i ojczyzną odważnych?"). W "Mulholland Drive", Rebekah Del Rio symbolizuje złudzenie, lub też cienką linię pomiędzy światem realnym a urojeniem, fantazją. Richard Kelly poprzez nawiązanie do filmu Lyncha zdaje się pytać, czy świat który przedstawia, świat absurdu i kiczu jest złudzeniem, a może bliską realną perspektywą?

Na brawa zasługuje także strona techniczna filmu. Kelly już w "Donniem Darko" udowodnił, że ma duży talent w tej materii, tutaj tylko potwierdza tą tezę. Nie będę się na ten temat rozwodził, najlepiej ocenić to samemu. Wspomnę tylko, że niektóre zabiegi ze swojego debiutu Kelly przedłożył nam w "Southland Tales". Dla przykładu jeśli ktoś oglądał "Donniego Darko" to pewnie pamięta scenę w której przy akompaniamencie utworu "Head Over Heels" mogliśmy zaobserwować ciekawą pracę kamery która jednym ujęciem przedstawiała nam bohaterów filmu w różnych sytuacjach. Ten patent został wykorzystany i tutaj (bankiet na megasterowcu). Dodatkowym plusem jest muzyka, jest jej dużo i bardzo dobrze wpisuje się w klimat filmu.

Kolejnym plusem, którego akurat się nie spodziewałem, jest gra aktorska. Będąc szczerym w momencie gdy na ekranie widzę Dwayna Johnsona, Seanna Scotta, Sarę Gellar czy Justina Timberlakea (sic!) to nie spodziewam się rewelacji, a nawet zastanawiam się się czy dotrwam do końca seansu. Na szczęście tym razem moje obawy nie spełniły się. Gellar sprawdziła się w roli "słodkiej" idiotki. Johnson jako mało rozgarnięty "mięśniak" z amnezją. Ogólnie cała ekipa aktorska spisała się co najmniej przyzwoicie. Jednak na największe pochwały zasługują Scott i Timberlake (który jest również narratorem w filmie), są zaskakująco przekonujący i nie można się przy ich kreacjach do niczego przyczepić.

Podsumowując "Southland Tales" nie jest filmem łatwym i nie jest filmem dla każdego. Obraz stworzony przez Richarda Kelly ma przede wszystkim prowokować, wywoływać emocje i refleksje, szczególnie amerykańskiego odbiorcy. W jakim świecie żyjemy? dokąd zmierzamy? Czy zmierzamy właśnie do takiego świata absurdu, kiczu, "plastikowej" popkultury, politycznej ignorancji jaki został ukazany w filmie? Czy to tylko złudzenie czy już rzeczywistość?

ocenił(a) film na 8
David_Ames

Oczywiście chodziło mi o utwór "All these things that I've done", pomyłka przy pisaniu, zasugerowałem się tekstem piosenki ;)

David_Ames

"Podsumowując "Southland Tales" nie jest filmem łatwym i nie jest filmem dla każdego."

Z tym się zgadzam jak najbardziej :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones