W tym filmie wszystko leży...
Scenariusz - leży, pisany chyba podczas narkotykowego uniesienia. Jeśli ktoś doszukuje się tu większego sensu to raczej na siłę.
Pseudo-itelektualna brednia. Owszem pokazuje on wiele idiotyzmów w których kreowaniu amarykanie są mistrzami - jednak Ci z których wad Richard Kelly próbuje kpić i tak tego nie dostrzegą.
Reżyser po wyskoku jakim był "Donnie Darko" spada pionowo w dół. Najpierw "Domino" który był nieudaną podróbką świetnego gangsterskiego kina, a teraz "Southland Tales". Obawiam się, że Richard Kelly za szybko błysnął - zanim jeszcze rozwinął się jako artysta, a teraz dołączył go grona tych którzy sądzą, że są wielcy nawet jeśli tworzą kicz, a kto niby nie dostrzega ich "geniuszu" jest...(dopiszcie sobie co chcecie)
Aktorzy (za duże słowo) w tym filmie nie ma aktorów. "The Rock", "Buffy" czy "Dude wiecznie szukający bryki". Jeśli ten film miał być intelektualną komedią to dzięki nim stał się groteskową tragedią. Bo przecież nikt z nich nie grał po prostu byli tacy jak zawsze, no ale ktoś ich wybrał i pewnie myślał, że wie co robi.
ORYGINALNY i ARTYSTYCZNY? Jeśli ktoś twierdzi, że ten film taki jest to widocznie nie ma pojęcia o kinie lat 80-tych - choćby pierwszy z brzegu "Brazil" który w przeciwieństwie do "dział" Kelly'ego ma głębie.
Na co by nie spojrzeć w tym filmie wszystko leży i oglądanie go wymaga sporego wysiłku, a doszukanie się w nim czegoś wartościowego wymaga zebrania w sobie siły Pudziana, Szwarzenegerra(z lat 80tych) i The Rocka razem wziętych - przynajmniej kiedy ogląda się ten film na trzeźwo (gdyż tak niestety miałem nieprzyjemność go oglądać).
Tak się właśnie zastanwiałem: Co skłoniło mnie do obejrzenia tego filmu do końca? Chyba tylko masochistyczna chęć zrobienia sobie na złość i ciekawość jaki może być koniec tej szmiry. Nie mam siły Pudziana, ale chciałem zobaczyć to do końca, żeby się przekonać, czy w którymś miejscu nastąpi jakaś scena która zbiera cały film do kupy. Nie doczekałem się. Film skończył się jak się zaczął: nieskładnym bałaganem.
Donnie Darko to świetni aktorzy i ciekawy scenariusz, reżyser po prostu robił swoje na trzeźwo. W "Koniec Świata" chyba był zdrowo naćpany zarówno reżyser jak i scenarzyści, aktorów tak jak już napisałeś tam nie było. Dziwne tylko że ktoś postanowił wydać taki produkt filmopodobny nie trzymający się sensu, bez fabuły i scenariusza.