Wiele postów krytykuje obsadę filmu z czym absolutnie się nie zgadzam. Aktorstwo w filmie jest bardzo dobre, a problemem ludzi krytykujących jest "przypadek Klossa". Widzicie w tych aktorach mięśniaka (Johnson), głupka (Scott), Buffy (SMG), komedianta (Lovitz), idola nastolatek (Timberlake). Jesteście tym zaślepieni do tego stopnia, że nie potraficie dostrzec rzeczywistości. Wczoraj czytałem wywiad z Mikulskim, który jest aktorem cierpiącym właśnie z tego powodu. Taki nasz George Reeves.
Ja do filmu podszedłem z niesłychaną ciekawością jak ci "charakterystyczni" aktorzy spiszą się w dramacie i pewnie dzięki temu oglądałem film z przyjemnością mimo tego, że (szczerze przyznaję) nie do końca rozumiałem o co w filmie chodzi.
Pewne jest, że Kelly zatrudnił taką obsadę właśnie po to żeby aktorzy mogli się odciąć od stereotypów na swój temat. Moim zdaniem udało się to w 100 procentach.
Aha, film faktycznie trzeba obejrzeć co najmniej dwa razy bo inaczej nie sposób wszystkiego ogarnąć.
Jeszcze chciałem dodać, że film traktuję w kategorii surrealizmu, a z tym wiadomo jak jest - podoba się niewielu. Błędem przy dystrybucji filmu było usilne sprzedanie go jako papki science-fiction dla mas.