PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119849}

Koniec świata

Southland Tales
5,1 5 135
ocen
5,1 10 1 5135
4,8 12
ocen krytyków
Koniec świata
powrót do forum filmu Koniec świata

... nie dla każdego.

Niejednokrotnie wpadałem na filmweb z szokiem obserwując tutejsze oceny i komentarze, zdecydowanie preferuję rottentoamtoes.com i imdb.com jako źródło wiedzy o kinie, ale gdy zobaczyłem co się tu dzieje w temacie Southland Tales krew mnie zalała i założyłem konto;)

Ok. Jest to film zdecydowanie nie dla każdego. Ktoś, kto obejrzał Donniego Darko, zrozumiał go czy tez nie, po czym zmieszał z błotem ST najprawdopodobniej nie zrozumiał filmu, lub nie jest to film dla niego. Wiadomo, nie dyskutujemy o gustach i upodobaniach. Wielu widzów preferuje koherentne fabuły z zamkniętymi w finale wątkami i jasną linią fabularną - jasne, też czasem jem w McDonald'sie, ale jak pokazał Morgan Spurlock, ni można żywić się tylko tym szajsem, dlatego tez warto czasem sięgnąć po bardziej ambitne kino. Warto też zastanowić się po co bracia Lumiere stworzyli swoje dzieło i czemu ma ono służyć dzisiaj - czystej, banalnej rozrywce odzianej w lepsze czy gorsze CGI, czy zmuszać do myślenia wielowątkowymi otwartymi na interpretacje fabułami.

Kelly postąpił bardzo odważnie. Przede wszystkim obsadzając takich aktorów jak The Rock, czy SMG, ale spójrzcie na oczywistą drwinę i cynizm takiej obsady - wszak Rock gra głupawego gwiazdora kina akcji klasy B, a drobniutka Buffy gwiazdkę porno, która właśnie wydala płytę. Kelly poszedł nawet dalej - zdecydował się wyreżyserować film, który jako taki nie stanowi pełnej historii, całością jest natomiast razem z serią nowel, opowiadań i komiksem. Popkulturowa mieszanka styli, Timberlake jako narrator i obserwator alegorycznej interpretacji biblijnej Księgi Objawienia, a w szczególności Apokalipsy, osadzonej w paralelnym uniwersum niedalekiej przyszłości. To nie jest lekkostrawne danie dla fana I Am Legend, czy podobnych kupek.

Film nawiązuje do Donniego i to niejednokrotnie. Przede wszystkim w temacie czwartego wymiaru - czasu, który istnieje obok, a naruszony rodzi konsekwencje, o różnorakiej skali - otwiera i zamyka równoległe wymiary/światy.

Kelly nie jest może geniuszem, do dziś nie wybaczę mu dziwacznego scenariusza do Domino Tonego Scotta z Kiera Knightley, choć ta właśnie dziwaczność, trochę rodem z lat 80', trochę przypominająca subkulturę glam rockową z Davidem Bowie na czele jest niewątpliwie jego zaletą i najlepszą, wyróżniającą cechą.

Rozumiem, że ten film może się komuś nie spodobać, rozumiem, że ktoś może go nie zrozumieć, może się znudzić mozaikową struktura i czasem projekcji (niespełna 2.30), ale jedynie cierpiący na ADHD albo spaleni crackiem mogą nie dotrwać do końca, który budowany misternie w trakcie filmu zmierza w oczywisty sposób do niesamowitego catharsis w finale. Przepełniony alegoriami, metaforami i nawiązaniami do popkultury od lat 50' do współczesności jest dla mnie równie dobry jak dobre są filmy Lyncha (podaję go jako porównanie, jako najbliższy gatunkowo).

A najlepsze są wnioski, które nasuwają się po jego obejrzeniu. To nie jest przyszłość, to nie jest równoległy świat. To dzieje się dzisiaj i tutaj. Polecam gorąco, przy kolejnym obejrzeniu można napotkać na nowe wcześniej przeoczone elementy układanki.

ocenił(a) film na 3
gigaherc

"Nie nazywajmy szamba perfumerią"
Widzę że jesteś wielkim fanem Kellego, owszem Donnie Darko był świetny, ale ten film mu po prostu nie wyszedł i nie ma co robić z niego na siłę arcydzieła. Jeśli preferujesz IMDb to tam ma ocenę 6,1, a na rottentomatoes jeszcze niższą, więc nie rozumiem czemu to tu cię krew zalewa jak ludzie piszą że ocena 8+ jest za wysoka.

ocenił(a) film na 9
gigaherc

gigaherc, dobrze prawi ^^
film ma swój klimat.

ocenił(a) film na 9
gigaherc

Brawa dla użytkownika gigaherc!! Film jest naprawdę dobry i żeby w pełni go docenić należy go obejrzeć przynajmniej 2 razy.

LukC

Co się dzieje, że nagle ocena tak leci w dół?

ocenił(a) film na 3
Promiscuous_Girl

Może dlatego, że ludzie sięgają po ten film bo ma wysoką ocenę, a potem są rozczarowani i dają niską. Zresztą sama mu dałaś 7 czyli mu obniżyłaś :D

A może w pierwszej kolejności warto zadać pytanie czemu miał tak wysoką?

bankol

Bankol - widzę, że jesteś jednym z tych, do których kierowałem ten post. Co Ci się nie podobało w tym filmie aż tak, że cytujesz tak 'piękne zwroty' jak ten z szambem i perfumerią? Ja nie posunąłbym się do tak dalekiego ostracyzmu nawet wobec produkcji w rodzaju 'Pterodaktyl' albo 'Wiedźmin'.

ocenił(a) film na 3
gigaherc

Akurat Wiedźmin nawet bardziej mi sie podobał choć faktycznie delikatnie mówiąc hitem to on nie był LOL.
Nie będę owijał w bawełnę, film był po prostu przeraźliwie nudny, nawet godzinę ciężko przy nim wysiedzieć, a trwał grubo ponad 2! Te wstawki co chwila z jakimiś materiałami z telewizji, tragiczny scenariusz, jakaś wstawka Timberlake'a rodem z musicalu, w ogóle obsada katastrofa - kompletnie niedobrana (nie chodzi mi już nawet o tych głównych aktorów, ale te mniejsze role, połowa to jacyś komicy, niektórzy wyglądali naprawdę komicznie ale raczej w negatywnym tego słowa znaczeniu, bo śmiechu to nie wywoływali, np. Jon Lovitz czy Wallace Shawn), kompletnie nie przemawiający do mnie klimat filmu i fabuła. Jedyną sceną która mi się podobała, była ta z odcięciem ręki. Oglądałem go w dwóch ratach, bo na raz nie dało rady (a ADHD nie mam), gdybym był w kinie to albo bym wyszedł albo bym usnął, to jak mogę dać takiemu filmowi pozytywną ocenę?
Cytat z szambem nie miał znaczyć, że był to najgorszy film jaki widziałem (przecież dałem mu aż 3), ale raczej, że był to jeden z filmów o największej rozbieżności między moją oceną a tą na FW, a tym bardziej twoją.
Piszesz, że film stanowi całość dopiero z komiksem, fajnie, ale ja nie mam zamiaru teraz czytać serii komiksów, żeby w pełni docenić film. Sporo powstało filmów na podstawie komiksów, ale są one tak zrobione, że nawet nie znając komiksów film jest ciekawy (np. "300"), jeśli ktoś robi inaczej, sam sobie wbija gwóźdź do trumny.

bankol

Film po prostu nie jest tak "strawny" jak Donnie Darko. Ciężko się go ogląda właśnie przez za głebokie jak dla mnie alegorie. Może gigherc masz większą wiedze pozwalająca ci je docenić. Wytłumacz konkretnie co cię tak w nim urzekło i choć część z tych przenośni.

użytkownik usunięty
bankol

[quote]
Piszesz, że film stanowi całość dopiero z komiksem, fajnie, ale ja nie mam zamiaru teraz czytać serii komiksów, żeby w pełni docenić film. Sporo powstało filmów na podstawie komiksów, ale są one tak zrobione, że nawet nie znając komiksów film jest ciekawy (np. "300"), jeśli ktoś robi inaczej, sam sobie wbija gwóźdź do trumny.
[/quote]

Oczywiście, że reżyser wbija sobie gwóźdź do trumny, bo robi coś ambitnego i biernej, leniwej części odbiorców się nie chce i "nie ma zamiaru" tego zgłębić ani poznać, ani tym bardziej CZYTAĆ. Strach pomyśleć co by to było, gdyby to nie był komiks a książka.
Czytać nie lubią może dlatego, że często mają również kłopoty ze zrozumieniem tego co napisano, więc spróbuję powtórzyć jeszcze raz, że film NIE powstał na podstawie komiksu, ale towarzyszy mu komiks i razem z filmem stanowi całościowe doznanie. Coś jak McZestaw, może to porównanie będzie wystarczająco dla Ciebie jasne.
Nawiasem właśnie ściągnąłem ten komiks - jest darmowy i udostępniony celowo przed premierą filmu i jest w nim tyle tekstu, że kot napłakał. Większość storyline stanowią jednak obrazki. Może się zatem skusisz?

ocenił(a) film na 3

No ciężko to komentować lol. Nie będę oceniać twoich gustów literackich, ale po tym że po ZMĘCZENIU tego filmu nie mam ochoty czytać jeszcze jakiegoś komiksu z nim związanego oceniasz moje zamiłowanie do książek to naprawdę za dobrze o tobie nie świadczy. Tym mi po ambicji nie pojedziesz.
Nie wiem czy jesteś tego świadom, ale da się stworzyć ambitne kino nie będące nudne jak flaki z olejem, a z drugiej strony nie wszystko co dla większości widzów jest nudne, głupie czy niezrozumiałe jest od razu ambitnym kinem. Nie chcę być niemiły ale jeśli uważasz że ten film jest głęboki, to może sam jesteś płytki.

Na IMDb w końcu ocena PONIŻEJ 6/10 :D:D

użytkownik usunięty
bankol

Być może moja wypowiedź jest agresywna za co przepraszam, ale Twoja opinia bardzo mnie zdenerwowała. Zatem...
Zauważ, że nie bronię tutaj filmu 'Southland Tales'. Spójrz jaki fragment Twojej wypowiedzi zacytowałem. Ogólnie sprowadza się on do tego, że jeżeli ktoś robi coś ambitnie, zakraja to na szerszą skalę i daje od siebie coś więcej to wbija sobie "gwóźdź do trumny". Z twojego porównania film '300' wychodzi zwycięsko ponieważ jest kalką fabularną komiksu z historią zrozumiałą dla dziecka. Nie skupiam się na tym który z nich jest lepszy, '300' również mi się podobało, wg Ciebie jest on jednak lepszy dlatego, że jego twórcy nie tyle poszli na łatwiznę (bo każdy ma święte prawo do adaptacji) co wykonali właśnie pracę odtwórczą.
Cieszę się, że istnieją jeszcze artyści którzy ryzykują, którzy starają się stworzyć coś nowego (co przecież nie zawsze wychodzi), którzy w dodatku zdając sobie sprawę, że ich tok myślenia może być trudny do zrozumienia uzupełniają swoje dzieło i dają coś od siebie (komiks) ZA DARMO, zamiast odcinać kolejne kupony. Moim zdaniem należy to docenić, niezależnie od subiektywnego odczucia jakości tego dzieła, a nie stwierdzić, że ich dzieło było skazane na porażkę, bo z Twojej wypowiedzi wynikało, że teraz sukces mogą odnieść tylko dzieła komercyjne (bez zniewagi dla twórców '300'). Co wydaje mi się teraz na szczęście sprostowałeś.

W każdym razie z Twojej wypowiedzi wynika, że gdyby film był dla Ciebie zrozumiały być może zajrzał byś do tego komiksu. Ja zazwyczaj sięgam do źródeł gdy coś wydaje mi się interesujące, ale także gdy tego nie rozumiem - żeby to zgłębić. Nieważne. Pozostaje mi wierzyć zatem, że po obejrzeniu '300' przeczytałeś komiks. Po podobającym Ci się 'Wiedźminie' (jeśli nie przed) przeczytałeś książkę. Jeśli podobało Ci się '300' to zapewne też 'Sin City' i konsekwentnie zapoznałeś się z pierwowzorem Franka Millera. Albo chociaż przeczytałeś jakiegoś 'Asterixa'. Bo jeśli nie - Twoje argumenty nie miałyby poparcia w rzeczywistości, a dyskusja z nimi zwyczajnie jałowa, niczym ze ścianą. Niestety tego nie wiem i nigdy się nie przekonam - dlatego nie oceniam Cię - oceniłem wycinek Twojego komentarza - zacytowany przeze mnie wycinek - przerysowałem go, aby podkreślić jego absurdalność i przy okazji wbiłem pinezkę autorowi, za to że napisał takie brednie. Tylko tyle.

Zgadzam się, że 'Southland Tales' może być odebrany jako nudny, długi i niezrozumiały. Ale żeby niezrozumiały w całości..
Jest to jeden z wielu filmów ostatnimi czasy który stara się zburzyć amerykański mit, wyśmiać amerykanizację, amerykański styl życia, sposób rządzenia i makdonaldyzację właśnie.
Jest to jedyny film jaki widziałem, który robi to nie używając tak popularnych haseł kluczy jak 'Bush', 'WTC', etc. Powiedziałbym że stara się ze smakiem opowiedzieć alternatywną wersję historii, w której obawa przed terrorem wygrywa z pragnieniem wolności i swobód obywatelskich, a w kulturze zostawia miejsce tylko dla taniej, ogłupiającej i papkowatej rozrywki vide autorski scenariusz Jericho Kane'a czy porno-pop album Krysty Now. To że wykorzystuje ulubione motywy Kelly'ego - podróż międzywymiarowa, dwa równoległe światy w których rozbiega się tok wydarzeń, to już tylko pochodna jego zainteresowań.
Tempo akcji jest równie "szybkie" co w cudownym Donnie Darko, jedyna różnica taka, że tematyka jednego nawiązuje do ludzkich - życiowych i bliskim wszystkich - problemów, a drugiego do mniej lub bardziej odległych wszystkim nie-amerykanom problemów tego kraju. W tym widzę przyczynę niepowodzenia tego filmu tak poza granicami USA jak i w niej samej (kto by chciał słuchać, że jego życie jest do dupy, kiedy mu przecież na pozór dobrze).
Widzę ją też w tym, że w przeciwieństwie np. do 'Fahrenheita', nie nagłaśniano tego filmu jako absolutnego szoku, filmu po którym zrozumie się wstydliwą prawdę o tym kraju, filmu wręcz zakazanego. Większość widzów zaskoczyło podjęcie tej tematyki przez Kelly'ego - to widać nie tyle w ocenach (moja 7/10) co właśnie w emocjach i słownictwie, które towarzyszą jego komentarzom.

Wreszcie na koniec...
Skoro w moim odczuciu film 'Southland Tales' ma ciekawe drugie dno i określoną głębię, to oznacza, że jestem płytki.. (czyli, że chcę uchodzić za mądrego i innego bo doceniam film, który większość miesza z błotem). Płytcy są również zatem wszyscy Ci, którym się podobał i którzy go zrozumieli - czyli już taki inny nie jestem. No cóż przy okazji naraziłeś się całej rzeszy fanów Kelly'ego. Być może płytcy są również Ci którzy dostrzegają głębię w 'Inland Empire', a nie-płytcy Ci którzy wychodzili z kina, hałasowali i buczeli, przeszkadzając całej reszcie. I z tymi irracjonalnymi argumentami sprzeczał się nie będę.. bo z nie ma z czym.
Dlatego właśnie, że jestem o tym przekonany, to ja w tej dyskusji podpisuję się imieniem i nazwiskiem.

ocenił(a) film na 9

"Skoro w moim odczuciu film 'Southland Tales' ma ciekawe drugie dno i określoną głębię, to oznacza, że jestem płytki.. (czyli, że chcę uchodzić za mądrego i innego bo doceniam film, który większość miesza z błotem)."

większość to idioci^^ smutna prawda, chciałbym w to nie wierzyć, jednak im dłużej żyje, tym bardziej utwierdzam sie w tym przekonaniu.
Dlatego częto nie warto sugerować sie oceną filmu :) bo ocenia większość.

ocenił(a) film na 3

Ok, szczerze mówiąc nie wiem jak się ma komiks do filmu bo nie mam najmniejszej ochoty na jego lekturę, napisałem jak napisałem bo ktoś wcześniej dał tam temat z linkiem do tego komiksu z podpisem "konieczny do przeczytania przed oglądaniem". No więc jeżeli jest konieczny w sensie, że ktoś mi potem wmawia że film mi sie nie podobał bo nie czytałem komiksu no to coś jest nie tak (niech dają ostrzeżenie na plakatach żeby nie oglądać przed przeczytaniem komiksu albo coś lol). Inną sprawą jest jak się komuś podobał film i sięga po książkę żeby dowiedzieć się czegoś więcej, a co innego jak się komuś film nie podobał i sie go namawia żeby się jeszcze katował zagłębianiem w niego bardziej.
Owszem da się zrobić świetny film przy stosunkowo niskim budżecie i na takich właśnie filmach często właśnie wyrastają te "wielkie gwiazdy kina", oby takich filmów jak najwięcej. Ale trzeba sobie też szczerze powiedzieć, że te wysoko budżetowe produkcje mają jednak przewagę, bo dobre zdjęcia, efekty, aktorzy, to wszystko kosztuje.
Co do "Wiedźmina" jako filmu to że mi się podobał to trochę za mocne słowo ;p (napisałem że podobał mi się bardziej od "Southland Tales") dałem mu 5, w sumie za to, że wcześniej wprowadziłem się w jego klimat grając w świetną skądinąd grę "Wiedźmin" i jakoś był dla mnie całkiem strawny.
Co do "Farenheita 9/11" to fakt było tam parę ciekawych kwestii poruszonych, ale jak goście zaczęli mi wmawiać że amerykanie sami sobie wysadzili WTC, albo że samolotu który uderzył w pentagon w ogóle nie było to sorry ale trochę to niepoważne jak dla mnie. Ale nie o tym rozmowa.
Naraziłem się fanklubowi Kelly`ego? No powagi przecież oceniajmy film a nie reżysera, do oceny reżysera jest inna strona:
http://www.filmweb.pl/o54405/Richard+Kelly
tu proszę sobie piać z zachwytu jakim to Kelly wielkim reżyserem jest. Dla mnie gość jest kimś bo wyreżyserował Donniego Darko który jest jednym z moich ulubionych filmów, ale w tym wątku skupmy się na "Southland Tales" - filmie który nie jest jego najlepszym. Zastanówcie się czy ocena byłaby taka sama (może nie ty skoro dałeś 7 ale cała rzesza sypiąca 10-tkami) gdyby reżyser nie był wam znany.

użytkownik usunięty
bankol

Ok, zatem powiedziałeś wszystkim fanom 'Southland..', a nie Kelly'ego że są płytcy. No bo przecież film im się podobał. Zmieszałeś film z błotem (a raczej z zawartością szamba) bo Tobie się nie podobał - co zrozumiałe, ale stwierdziłeś, że film również nie jest ambitny bo jest nudny i głupi w Twoim odczuciu. Od kiedy zatem jesteś wyrocznią? Ambitny film to zatem taki, który Ci się podoba. Mnie po prostu martwi sposób Twojego rozumowania. Rozumiem, że resztę moich wyjaśnień przyjmujesz więc cieszę się, że się dogadaliśmy. Przede wszystkim chodzi mi o to, że jak nie rozumiesz jakiegoś dzieła to nie oznacza z całą pewnością, że jest ono do dupy, nie jest ambitne, czy też nie ma komuś innemu do zaoferowania czegoś interesującego. Po prostu Ty go nie rozumiesz, Tobie się nie podoba, do Ciebie nie trafia. Stwierdzenie, że ludzie, którym film się podobał są płytcy, a autor który podjął się nieszablonowego zadania wbił sobie gwóźdź do trumny jest zwyczajnie dziecinne.

Z moich źródeł wynika iż jest tak jak sobie życzysz, tj. informacje o komiksie jak i sam komiks były udostęnione przed premierą. Czy były informacje na plakatach - nie wiem. Sam z resztą o tym nie wiedziałem przed obejrzeniem filmu. Ale jedna rzecz uderza - w filmie przedstawione są rozdziały 4,5,6. Pierwsze, oczywiste, pytanie jakie mi się nasunęło podczas projekcji - gdzie są pierwsze trzy? Czy był jakiś prequel? A może będzie dopiero - jak w 'Gwiezdnych Wojnach' np.

Do poprzedniego mojego komentarza chciałem tylko dodać że pseudonim artystyczny Krysty - 'Now' sugeruje, że może to co oglądamy to dzieje się właśnie teraz, a wersja alternatywna to to Co może się wydarzyć jeśli zwyczajni ludzie wezmą sprawy w swoje ręce zamiast poddawać się ogłupieniu. W przeciwieństwie do drugiej interpretacji, która mówiła o tym, że to dopiero może się stać...

Jest tam mnóstwo połączeń, dyskretnych nawiązań do współczesnej historii - np. według Krysty strzelaninę w Columbine wywołały kujony - ucząca się młodzież, a ucierpieli Ci którzy idą po linii prostej, potencjalni odbiorcy jej płyt z resztą. Film jest niezwykle trudny, zgadzam się nie do końca udany, ale przedstawienie tej historii w postaci zakręconej opery mydlanej, czeskiego filmu, było właśnie interesującym środkiem wyrazu służącym oddaniu jednej z głównych idei - narodu więzionego i ograniczonego własną wygodą i komformizmem.

Na zakończenie tematu - z mojej strony przynajmniej - chcialbym coś podkreślić - najważniejsze w dziełach Kelly'ego i innych podobnych mu reżyserów jest fakt, że twory, które wzbudzają tyle emocji, skrajnych opinii, które prowokują do dyskusji i myślenia, które nie są skazane na całkowity sukces lub totalne zapomnienie, lecz oddają się po prostu ocenie widzów, w ich łaskę bądź niełaskę, filmy które zawsze gdzieś w kimś będą żyć, a w kimś innym wzbudzać odrazę - ale będą pamiętane, nieobojętne - po prostu dzieła sztuki - mogą powstawać i powstają w hollywoodzkiej maszynie snów - miejscu opartym na zasadach, całkowicie ze sztuką i antynormami, które sztuka często atakuje, niezgodnymi.

Pozdrawiam wszystkich widzów/czytelników, którzy nie boją się trudnych tematów, a nienawidzą medialnej papki.

ocenił(a) film na 3

Jakby ilość skrajnych opinii była wyznacznikiem arcydzieła to największym byłby "Hostel" przed "Johnem Rambo" :P Ale z drugiej strony coś w tym jest, choć ten film raczej myślę że jednak do klasyków kina nie wejdzie :D

Z tym plakatem to był żart heh, wątpię żeby się jakiś producent na takie coś zgodził, żeby pisać ludziom że nie przeczytawszy komiksu nie mają po co iść na jego film ;p Mówisz że nie jest konieczne przeczytanie komiksu to zostawmy sprawę komiksu i traktujmy film jako odrębne "dzieło". Nie wiem czy będzie jakiś prequel, ale po tym jaką klapą finansową okazał się ten film wątpię żeby ktoś dał na to pieniądze.

Strasznie upraszczasz i przeinaczasz moje słowa.
"stwierdziłeś, że film również nie jest ambitny bo jest nudny i głupi w Twoim odczuciu."
Nieprawda, stwierdziłem że jest nudny, źle skrojony, źle obsadzony, nie trzyma klimatu (z jednej strony ponury a z drugiej komicy w scenach gdzie nie wiem czy mieli być śmieszni ale nie wyszło, czy tak miało być; ja tego nie kupuję, do mnie to nie przemawia). A że ja sobie inaczej wyobrażam ambitne kino to osobna kwestia niewynikająca z poprzedniej, bo to że ktoś zrobił coś innego i dodajmy słabo wyszło, to dla mnie nie wystarczy. To że jest niespójny i zagmatwany tak że po oglądnięciu go kilka razy dalej ciężko załapać o co chodzi, to wcale na plus bym mu nie zapisał.

"Ok, zatem powiedziałeś wszystkim fanom 'Southland..', a nie Kelly'ego że są płytcy. No bo przecież film im się podobał."
Nie koniecznie, to że się komuś podobał film nie oznacza że uważa go za głęboki, bo to zresztą pojęcie dosyć względne. Kino to od zawsze była w dużej mierze rozrywka i nie tylko ambitne dramaty z głębokim przesłaniem dostają oscary!!!

"Stwierdzenie, że ludzie, którym film się podobał są płytcy, a autor który podjął się nieszablonowego zadania wbił sobie gwóźdź do trumny jest zwyczajnie dziecinne."
Jak wyżej. Ładnie to sparafrazowałeś ale nijak się to ma do tego co ja napisałem.
I jasne chyba jest że jak piszę, że film jest słaby to znaczy że ja uważam go za słaby, nie muszę chyba przecie tego co chwila pisać wytłuszczonym drukiem, że piszę w swoim imieniu a nie mojej lokalnej społeczności...

Wybacz że nie będę z tobą analizował tak dokładnie wątków tego filmu, ale oglądałem go już ponad dwa miesiące temu, gdzie przez większość czasu oglądając go walczyłem z wszechogarniającą NUUUDĄ. Nie wiem jaki ty masz sposób na ocenianie filmów, ale dla mnie liczy się całokształt. Scenariusz, gra aktorów, zdjęcia, oprawa muzyczna, efekty specjalne, wszystkie te elementy są bardzo ważne i muszą być odpowiednio dobrane aby film miał niezapomniany klimat. Jeśli film dodatkowo będzie zawierał jakieś przesłanie, podteksty czy coś co zmusza nas do myślenia, to ogromny plus dla niego, ale jeśli film jest źle zrobiony i jedyne o czym widz myśli w czasie seansu to ile jeszcze do końca i jak tu nie zasnąć jak to ma miejsce tutaj, to fakt czy ten film jest głęboki czy nie to nie ma dla mnie wielkiego znaczenia i nawet średnio mam ochotę się o to sprzeczać, niech ci będzie że jest jak bezdenna studnia, co nie zmieni mojej oceny, bo nie tylko to się liczy.

ocenił(a) film na 8
gigaherc

Amen bracie :-) Lepiej chyba tego filmu nie można podsumować - komentarz trafiony w 10.

ocenił(a) film na 7
gigaherc

Znakomity film. Takiego klimatu ze świecą szukać. Zabiera zupełnie.

ocenił(a) film na 8
gigaherc

Dobry tekst gigaherc.
Zdecydowanie najciekawszy na tym forum.

ocenił(a) film na 7
caterpillar

Wielki kredyt dla gigaherc'a za swietny opis. Zgadzam sie z nim w stu procentach - to nie jest film dla kazdego, jak i z tym, ze o gustach sie nie dyskutuje. Ktos jest, na przyklad, calkowicie oddanym fanem Lyncha i zachwyca sie np. "Eraserhead" wznoszac ten film na piedestaly, inny bedzie ogladal po dziesiec razy "Metropolis" Fritza Langa... A komus innemu podoba sie "300" i juz ma go u siebie w kolekcji DVD.
P.S. I tutaj nie "pije" w zaden sposob do bankola wymieniajac film "300", bo ten film mi sie rowniez podobal.
O co wiec chodzi? O to, zeby wymieniac opinie na temat filmow, jakiekolwiek one nie sa, a nie obrzucac sie blotem przy drobnej roznicy zdan. Jestem fanka kina ogolnie i ogladam filmy, ktore sa tzw. "klasyka" i przez ktore czasami brne z wysilkiem(jak chociazby wlasnie ww. filmy, ktore, mimo wsszystko nie dostaly ode mnie najnizszych ocen tylko dlatego, ze sie wymeczylam), jak i te, ktore nia nie sa. Moze typowym filmwebowskim "Nieporozumieniem" w moim przypadku, czyli filmem na 1 byl: "Stary, gdzie moja bryka?" <podobno ma byc sequel>, "Samotnosc w sieci", czy "Last Days" van Sant'a. Jak widac, filmy kazdy z innej polki (zeby nie bylo ze jestem "uduchowiona" fanka Lyncha, von Triera i tylko takie filmy ogladam, bo nie.)
Wrocmy jednak do filmu, o ktorym mowa: "Southland Tales". Nie jestem fanka ani Justina Timberlake'a, ani Mandy Moore, ani The Rocka, Sarah Michelle Gellar dostala raz u mnie kredyt za role w "Cruel Intentions", ale tez nie jestem jej fanka i mam dosyc duzy awers do zapetlonego w glupkowatych rolach Seanna Williama Scotta. Mimo wszystko podeszlam do tego filmu z zainteresowaniem, biorac pod uwage fakt, iz rezyserem/scenarzysta jest Richard Kelly. Majac w pamieci reakcje po obejrzeniu "Donnie Darko" spodziewalam sie skomplikowanej fabuly i taka tez otrzymalam. Jak sugeruje tytul, sa to opowiesci, poczatkowo wyrwane z kontekstu i finalnie laczace sie w calosc, jednakze zeby polaczyc spokojnie wszystkie elementy, trzeba film obejrzec jeszcze raz. Niestety. Troche jak przy "Memento" Nolana, czy "Mulholland Drive" Lyncha, "Southland Tales" jest filmem-ukladanka i to wcale nie prosta. Podobal mi sie eksperyment Kellego z obsada i uwazam, ze zwlaszcza swietnie sie sprawdzili The Rock (wolacy byc pewnie zapamietany jako Dwayne Johnson) i S. W. Scott (jednak potrafi grac powaznie) - aktorzy zaszufladkowani dotychczas w swoich rolach.
Podsumowujac, film mi sie podobal, nie przebija "Donniego Darko" i dostanie 7 gwiazdek. Dobry za fabule i bardzo dobry za muzyke.
I nie pogryze i nie pobije jak ktos mu da jedna gwiazdke i powie ze jest beznadziejny. "Free will after all." jak powiedzial Lomax w "Adwokacie Diabla".

ocenił(a) film na 10
gigaherc

no no całkiem fajny opis treściwie i konkretnie ,
PS. to są ludzie którym podobał się '300' ? What a shame :(

ocenił(a) film na 3
r_opieczynski

Są tacy, którym "300" się nie podobał? :>

bankol

'Southland Tales' jest filmem kompletnym, a seria komiksów nie jest potrzebna do jego prawidłowego odbioru. Podobnie było z 'Donniem Darko' i jego stroną internetową, która ujawniała zagadki filmu - zagadki, które nie wpływały w żaden sposób na fabułę 'DD'. Kelly po prostu bawi się z widzem i lubi dobudowywać do swych filmów coś więcej, dać od siebie coś, co pozwoli na dłuższą zabawę z jego wizją kina.

Bez czytania komiksów i tak zauważamy, że 'Southland Tales' to wizja końca świata, apokalipsy. Cytaty ze Św. Jana wręcz budują fabułę, wokół nich toczą się wydarzenia. Pod metką apokalipsy przemycona jest ogromna krytyka Ameryki i jej ekspansjonistycznej polityki ukrywanej pod metką czynienia dobra. Nie bez przyczyny koniec świata wiąże się u Kelly'ego z wyborami prezydenckimi i dniem niepodległości. Wreszcie, Kelly wyraża postawę, która już kiedyś zaprezentował Czesław Miłosz w swojej 'Piosence o końcu świata". Nie będzie wielogłowych bestii, archaniołów walczących ze smokami, mesjasza prowadzącego 40 i 4 wiernych - koniec świata nadejdzie i będzie normalnym dniem. Mesjasz nie będzie hieratyczną projekcją ludzkiego umysłu a kimś na rodzaj człowieka, bo człowiek został stworzony na jego wzór a wszystkie świetlane wizerunki z ikon kościelnych to wymysł artystów. Świat umrze i narodzi się w tym samym momencie, bo każdy ma swój koniec świata, koniec subiektywny. Cała organizacja USIdent to nic innego jak metafora Orwella i jego 'Wielkiego Brata'. Rząd obserwuje nawet kloaki, a mesjasz jest niewidoczny, tak, jak bohater Orwella w swym kąciku za szafką.

Jest więc Kelly oczytanym człowiekiem, z całą pewnością inspirację czerpie z wielu źródeł i należą mu się brawa za to, że podjął się tak trudnej tematyki, jak objawienie Św. Jana i jego odniesienie do czasów dzisiejszych. W alegorie biblijne nie można wierzyć na słowo, a 'ST' to właśnie taki subiektywny koniec świata z wiersza Miłosza, koniec w wykonaniu Kelly'ego.

Forma nie każdemu może pasować, ale w wielu momentach nawiązuje do 'DD', chociażby charakterystyczne zamazania obrazu i tunele powietrzne oznaczające w 'DD' tunele czasoprzestrzenne. W 'ST' ich pełno. Obsadzenie aktorów kojarzonych z mało ambitnymi produkcjami - czemu nie, skoro koniec świata nie będzie wyjątkowy, a Mesjasz będzie normalnym człowiekiem, to czemu grać go ma Hopkins, Lewis, Bardem itd.? Stylistyka dużo czerpie z Lyncha, a momentami wręcz zapożycza od mistrza - Rebekah Del Rio śpiewała przecież w Mulholland Dr. w klubie Silencio, w równie dramatycznych okolicznościach. W klubie Silencio dobiegł końca świat 'Diane' a do życia powróciła 'Betty'. Zawalił się świat sennych marzeń, a to przecież też świat i też zasługuje na swoją własną apokalipsę. Sama ekipa naukowców też ma swe prefiguracje w filmach Lyncha, czy Mystery Man z 'Lost Highway' nie pasowałby do grupy?

Mimo wszystko Kelly nie tworzy filmu na miarę 'Donniego Darko'. Zabrakło klimatu, zabrakło Andrewsa i jego muzyki, Moby nie pasuje do apokalipsy a do 'Tajemnic Samllville (z całym szacunkiem do jego muzyki). Zabrakło idyllicznej scenerii, bo przeplatanie faktów komputerowymi wstawkami po pewnym czasie zaczyna być męczące. 'Southland Tales' ustępuje 'Donniemu' nie w treści, a w formie, ale nie jest reżyserską degrengoladą i chroniczną nudą. To po prostu 'Apokalipsa wg Richarda Kelly'ego'.

ocenił(a) film na 9
Fidel

"Innego końca świata nie będzie"
też mi sie z tym skojarzyło :) zapomniałem, że to Miłosza.
a co do apokalipsy, to szczerze się przyznam, że lepiej zekranizowanej nie widziałem :)

ocenił(a) film na 10
bankol

"Są tacy, którym "300" się nie podobał? :>"


używając Twojego sposobu oceniania filmów - "300" chciałem wyłączyć po 15 minutach ;) :) :) tyle tylko, że w większości do ćwierćinteligentów każdy film na który się zdecyduję staram się obejrzeć w skupieniu - jeżeli nie w kinie to w domu w nocy i na słuchawkach (żeby nic nie dekoncentrowało i żeby "wejść" w film w 100%)

oglądając w ten sposób każdy film znacznie zyskuje -nagle wyłapujemy ważne fragemtny, szczegóły, czujemy co chciał nam przekazać reżyser... oczywiście do odebrania takiego filmu jak ST potrzebna jest też inteligencja, ale podejrzewam nawet duży fan takich filmów może ST uznać za porażkę, gdy będzie film oglądał jak mój współlokator z akademika - w dzień, na komputerze z gównianymi głośniczkami, co 5min sprawdzając GG, jedząc i rozmawiając ze mną... oglądając w ten sposób (a widzę po komentarzach typu "oglądałem na 7 podejść" jest to popularne) każdy film nie będący głupkowatą ekranizacją komiksu można po projekcji uznać za szmirę...

ocenił(a) film na 10
Bosqi_El_Deviantero

miało być: "tyle tylko, że w PRZECIWIEŃSTWIE do większości ćwierćinteligentów"

:P

ocenił(a) film na 3
Bosqi_El_Deviantero

Trza było wyłączyć i po 10 jak ci nie podszedł. Ja tak czasem robię, tyle że nie oceniam filmów których nie oglądnąłem do końca. A ten oglądnąłem bo miał ocenę wtedy prawie 9 i naprawdę miałem nadzieję że coś z tego będzie, okazało się inaczej.

PS. Dobrze że w końcu z gatunków usunął ktoś mądry thriller, bo to potwarz dla tego gatunku.

ocenił(a) film na 10
bankol

no tak, jak "OGLĄDNUJESZ" filmy tylko dlatego że mają ocenę 9 i napisane "thiller" to tylko o tobie świadczy ;)


a skoro film tak ci się nie podobał, to czemu nie wyłączyłeś po 10min skoro zwykle tak robisz? i skoro zmarnowałeś 2,5 godziny na szmirę, to czemu marnujesz kolejne godziny w wątku o tej szmirze i piszesz po 30 odpowiedzi w każdym wątku o filmie, o którym chciałbyś zapomnieć??



choć z logiką u ciebie słabo, kolego ;)

ocenił(a) film na 3
Bosqi_El_Deviantero

Co o mnie świadczy? Że lubię thrillery to źle o mnie świadczy? No spoważniej chyba każdy ma jakieś preferencje co do gatunków, które podobają się mu bardziej niż inne. Przecież nie znaczy to że nie doceniam innych. Wysokie oceny a nawet 10 daję zarówno dramatom, thrillerom, komediom, sensacyjnym, horrorom jak i filmom z każdego innego gatunku który na to w moich oczach zasłuży. A jeśli ktoś woli sobie oglądnąć dobry thriller niż dobry dramat bo ma akurat taki nastrój i ty uważasz że to źle o nim świadczy to ja nie mam więcej pytań. Nie wiem jaki ty masz wyznaczik do wybierania sobie filmów, ale nagrody od krytyków albo wysokie oceny widzów czy rekomendacje znajomych to są moje i nie wiem czy to również źle o mnie świadczy...

Przecie napisałem czemu oglądałem, myślałem że się rozkręci bo reżyserem jest gość, który już zrobił jeden film który mi się podobał, a poza tym miał wysoką ocenę. A jak już dotrwałem do połowy to chciałem go skończyć żeby mu z czystym sumieniem dać te 3/10.
Piszę tu natomiast dlatego, że raziła mnie tak wysoka ocena (kiedyś była 9+) i chcę ostrzec wszystkich którzy czytając te komentarze typu arcydzieło mogli by sie przejechać i oszczędzić im tych 2,5 godziny. Nikomu nie odmawiam prawa do tego żeby mu się ten film podobał i nikogo z tego powodu nie obrażam, ale film arcydziełem delikatnie mówiąc nie jest.

bankol

ja zaliczam się do grona którym się nie podobał

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones