PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1111}
7,7 31 347
ocen
7,7 10 1 31347
7,9 9
ocen krytyków
Konopielka
powrót do forum filmu Konopielka

Na samym początku Kaziuk był szczęśliwy, siedział pod drzewem, Boga chwalił, a ten błogosławił mu jedzeniem, piciem, dobrą żoną i dobrymi żniwami. Potem jest pokazane jak Kaziuk żyje na co dzień - wprawdzie zabobonnie tłumacząc sobie świat, ale ostatecznie słusznie - pracowicie, pokornie, szanując naturę, rodzinę, wychowując syna, wszystko z umiarkowaniem i po bożemu, z ludową mądrością. Potem pokazuje się dziad - Bóg, który daje przepowiednię, że nadchodzi nowe i złe. Przyjeżdżają "towarzysze", i chcą wszystko zmieniać, proponują różne ulepszenia w pracach, których wykonywanie wypełniało życie ludzi z bagna i nadawało ich życiu wartość i sens. Pojawia się nauczycielka, i Kaziuk zaczyna wtedy mieć grzeszne myśli, z którymi jednak cały czas się bije. Coraz bardziej zaczyna się przełamywać, wybierając między Bogiem a nowością. W końcu łamie się jego prosta wiara w Boga - kopie w miejscu gdzie miał być złoty koń, żeby ostatecznie pozbyć się złudzeń, rzuca tym wyzwanie wszystkiemu w co dotąd wierzył. Bóg wtedy, dotąd zadowolony z życia Kaziuka wpada w gniew - zaczyna grzmieć.
Na końcu Kaziuk ostatecznie ulega rozwiązłej nauczycielce, czyli "systemowi". Zabiera się do koszenia żyta kosą (dokładnie nie wiem co w tym złego, chyba chodziło o to, że się to sierpami robiło powoli, razem z całą wsią, i było to coś w rodzaju wspólnej pracy, ramię w ramię, jak brat z bratem, wiążącej ze sobą wspólnotę wsi) Dla niego nie ma już sensu bycie we wspólnocie z innymi, po prostu chce szybko skończyć pracę, bo tak jest wydajniej. Został zmieniony i nie rozumie już tych "prostych i zabobonnych" ludzi, nie rozumie już też mądrości ludowej którą dotąd żył. Na końcu zabija jednego z nich. W tym filmie zaświaty mieszają się z ziemią, i wszystko ma jakieś symboliczne znaczenie, jedyne czego do końca nie zrozumiałam to palące się na końcu drzewo.
Jestem ciekawa czy książka też ma takie przesłanie, czy jest pro czy anty-"ciemnotowa"

ocenił(a) film na 9
goskos1

drzewo, a zwłaszcza "TO" drzewo miało w filmie sens symboliczny. Pod nim we śnie Kaziuk żył obficie, z kobietą, miał śmietanę, miał salceson (produkty spożywane przy szczególnych okazjach). Jego życie było proste lecz pobożne i mimo ubóstwa, wystarczające. Poza tym każde drzewo jest zaklętym człowiekiem i to pod tym drzewem leżał złoty koń, a raczej miał leżeć. Spalenie tego drzewa oznaczało nadejście "nieuchronnego", które dziad przewidywał. Skończył się spokój, harmonia, bo w ludziach coraz więcej zła. biją się nie wiadomo o co i zaniedbują tradycję (o to chodziło z tą kosą, ludzie prowadzili żniwa za pomocą sierpów, a kosa była tylko do siana, jej użycie było sprzeniewierzeniem się wszelkim wartościom, tzn. oczywiście w wymiarze filmu, w rzeczywistości trochę inaczej to wyglądało). Poza tym morderstwo, grzech jawny i taki sprośny i wszystko to co w Kaziuku się kotłowało, doprowadziły do skończenia czasów starej dobrej rzeczywistości. To trochę tak jak w raju, kiedy ludzie sprzeniewierzyli się Bogu, skosztowali owocu lecz ich życie zmieniło się na gorsze, nieuchronne. Drzewo spłonęło. Drzewo poznania dobra i zła.

ocenił(a) film na 9
e-kon03

a, no to spoko, właśnie nie byłam pewna o co chodzi z tą kosą

goskos1

Chodziło o to że kosą ścina śmierć

ocenił(a) film na 7
e-kon03

Kosa to narzędzie śmierci, i chyba nawet w filmie to zostało powiedziane.

ocenił(a) film na 8
goskos1

W książce natomiast, według mnie, "ciemnota" ukazana jest negatywnie.

ocenił(a) film na 8
goskos1

Ja właśnie mam problem z oceną- pokazano "ciemnotę" jako coś złego czy dobrego? Z jednej strony, żył sobie chłop życiem spokojnym i w swojej ocenie dobrym, a tu przyszło nowe, namieszało i doszło do tragedii. Z drugiej strony nie da się nie zauważyć, że to strach przed ulepszeniami wywoływał u bohaterów agresję, której wynikiem była końcowa scena (to nie innowator z kosą zaczął atak, tylko konserwatyści z sierpami).

e_ricz

Zadni "konserwatyści", tylko lewak, który porzucił tradycję. Na tym polega dramat tzw. postępu.

dyziodarek

Dramat postępu? Zobaczyłem ten film i mam mieszane uczucia, bo niby żyli spokojnie i w zgodzie z naturą, ale... już korzystali z dobrodziejstw cywilizacji.
Chatka murowana, nie drewniana. Na podłodze drewno, a nie klepisko. Zboże już nowoczesne, a nie po dwa ziarna na kłos.
Cały problem, z "dramatem postępu" jest w głowach ludzi którzy myślą, że postęp to dramat. Tacy ludzie wybierają sobie najwygodniejszą epokę dla siebie (w tym wypadku, już sobie wygodnie mieszkać i mieć przyzwoite plony, inni woeli by to + prąd, jeszcze inni to plus proste maszyny...) i mówią, że wszystko co dalej jest już zepsute.
Zainteresuj się proszę historią, to co mnie urzekło najbardziej w tym filmie to pytania jakiej narodowości się czują. Odpowiedź "ja tutejszy" uświadomiła mi jak bardzo Ci ludzie z najniższych warstw mieli przesrane. Granice się zmieniają, wojska przechodzą, a jedynym celem polskiej wsi było wykarmienie pana. Fascynyjące jest też to, jak udało się z takich prostych ludzi w kilka ostatich wieków zbudować patryjotyzm. Przecież większość z nas miała takich "tutejszych" przodków.

P10T333R

Z nacjonalizmów i patriotyzmu nic dobrego dla polskiego chłopa nie wynikło

MoniaJ_filmweb

koleżanka nie zna historii... albo zna tę lewacką

lakiday6

A jaka jest prawa historia?

ocenił(a) film na 6
goskos1

Ciekawa analiza

ocenił(a) film na 8
goskos1

Generalnie chodzi o ukazanie strachu przed nowym, innym, nietradycyjnym. Przecież dziś mamy u dość sporej części naszego społeczeństwa dokładnie to samo. Edukacja seksualna, geje, czarni, uchodźcy, ludzie majętni, wykształciuchy, ateiści itd. Dla pewnej grupy Polska powinna być tą z Taplarów - prostą, tradycyjną Polską, narodem wybranym. Dlatego tak wielu ludzi nadal hołubi komunę, bo było prosto - była praca, było co jeść, była wódka, był kościół, jeden program w TV, żadnych udziwnień.

tomek_spolski

wręcz przeciwnie, nie odwracaj Pan kota ogonem... otwartość na wszystko, koń z koniem, walka z kościołem, czyli to co niesie "postęp", do tego lewacki porządek rzeczy to wszystko to właśnie ten PRL

ocenił(a) film na 8
lakiday6

Co to za brednie?

tomek_spolski

I tak jak w filmie, coraz gorzej się dzieje a nie lepiej. Odchodzenie od tradycji to sprzeniewierzanie się prawom natury. Postęp powolny i naturalny jest dobry oraz szlachetny i jak najbardziej konserwatywny, ale nowoczesność w wizjach socjalistów i modernistów to czysta rewolucja i anarchia, z którą trzeba walczyć.

ocenił(a) film na 10
goskos1

Prawda jest taka że im człowiek mniej wie tym jest bardziej szczęśliwy i wystarczy mu do szczęścia dach nad głową, pajda chleba z masłem i ławeczka na ganku. A ci co im wiecznie mało i mało nigdy nie będą syci, choćby nie wiem ile mieli, więc są nieszczęśliwi

maciekb80

Wegetacja oparta na tym, co nie ma szans się poprawić nie ma nic wspólnego ze szczęściem. Szczęście to osiągnięcie tego, o czym się marzy, a marzenia potrzebują materii. I choćby w scenie z "pisaniem" po śniegu widać, że Kaziuk chciałby choćby nie być analfabetą. To dzięki takim "Kaziukom", którzy zobaczyli, o czym można marzyć i na miarę swoich możliwości dali temu życie, dziś mamy domy, autostrady, zaawansowaną medycynę, seks na jeźdźca ;)...

ocenił(a) film na 10
novva

Marzenia są czymś nie osiągalnym inaczej nie nazywaĺyby sie marzeniami. Można mieć cele , dązenia i je realizowac ale marzeń nie zrealizujesz. A jeśli chodzi i życie to czy jest sie biednym czy bogatym jak Bezos to każdemu do żucia wystarczy mieć co zjeść, w co sie ubrac i mieć gdzie spać. Cała reszta jest już tylko na pokaz

maciekb80

Nieosiągalne są mrzonki, a nie marzenia. Marzenia mogą realne (i takie w sprzyjających okolicznościach - a ich częścią jest wiedza - przeistoczą się w cele), i mało realne (ale to nie oznacza, że ich realizacja jest wykluczona, życie pisze przeróżne scenariusze).
"Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość" ;)

I ja nie mówię o tym, co wystarczy do (prze)życia, a o tym, czego jednostka potrzebuje do szczęścia. Gdyby wszystkim do "szczęścia" wystarczało mieć co zjeść, w co się ubrać i gdzie spać to do tej pory żylibyśmy w jaskiniach (albo i to nie, tylko na drzewach). I jednemu to rzeczywiście wystarczy, ale już dla siebie, swoich dzieci, innych ludzi będzie chciał czegoś więcej. Cytując np. Semmelweisa, obserwującego umierające w połogu (z braku antyseptyki) kobiety: " to uczyniło mnie tak nieszczęśliwym, że życie wydawało się bezwartościowe". A przecież ten człowiek, wtedy już lekarz specjalista w wiedeńskim szpitalu miał jak najbardziej w co się ubrać, co zjeść i gdzie spać...

ocenił(a) film na 10
novva

Cele są do osiągniecia. A marzyć to można o lataniu, teleportacji albo żeby być Angeliną Jolie

maciekb80

Ale przecież latamy, bo są samoloty czy paralotnie... Angeliną Jolie też można "być" dzięki operacjom plastycznym czy, dla "zachowawczych", dzięki filtrom w aplikacjach albo w fotoszopie. Jak widać wczorajsze marzenia są dzisiejszą rzeczywistością, więc być może nasi wnukowie będą się teleportować...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones