Olądając film można się przejechać jak na przysłowiowej skórce. Tatuaż przypomina ten z telefonami, mikrofalą czy wifi. Mniejsza o to. Tutaj dojść do kilku wniosków, które zmuszają - co prawda - do myślenia ale zasadniczo nic nie wnoszą do życia widza. Cały fabularyzowany dokument oparty jest na wycinkowym i dość chaotycznym monologu kilku osób ze środowiska medycznego lu którzy swoją się i troją aby przekonać widzą, że ząb leczony kanałowi to 90 proc wyrok raka, zawałów i innych chorób cywilizacyjnych. Statystyki -choć bezlitosne- jednak nie są miarodajne dlatego, że zapewne na ziemi chodzi około 90% ludzi którzy mają jakieś przynajmniej 2,3 i więcej zębów leczonych kanałowo a z tych którzy nie mają takich zębów zapewne 90% też choruje na te same choroby co kanałowcy. Argumentem, który jedynie daje coś do myślenia jest jedynie specyfika integralności organizmu człowieka jako całości. Unerwienie (w tym zęba) sygnalizuje problem. Usuwając nerwa i czyszcząc powierzchownie zęba nie leczy się problemu ale tylko usuwa się prawidłowo działającą sygnalizację, która już więcej nas nie będzie niepokoić pomimo powrotu problemu w danym zębie. A tam może powrócić problem, który bez unerwienia spokojnie będzie się rozwijać i rozprzestrzeniać po całym organizmie. I jest druga strona medalu: ta komercyjna. Dentysta też chce z czegoś żyć. Woli leczyć zęba za 1200zł i zakładać, że pacjent do niego albo kolegi implantologa jeszcze wróci niż jednorazowo zarobić 200 zł wyrywając komuś zęba na amen. I na koniec sugestia. Czy oprócz wątpliwej gry aktorskiej głównego bohatera-nieudacznika ktokolwiek z wypowiadających się tam osób ryzykowałby swoją reputacją czy karierą gdyby nie był przekonany, że jest tam ziarno prawdy.?