jaki wpływa wywarła twórczość Argento, oraz "żółte" kryminały na późniejsze amerykańskie slashery. chodzi mi tu głównie o sposób kręcenia scen dotyczących ofiary przed morderstwem. co tu dużo pisać. jak zwykle: aktorzy z różnych stron świata z nałożonym włoskim dubbingiem, bardzo wciągająca, ale naiwna fabuła, dobra muzyka, fajny klimacik i oczywiście fajny, choć troszkę naciągany tytuł. dla fanów giallo pozycja obowiązkowa. 7/10
Ja wcale nie przeczę, że tak jest często. Chodzi mi raczej o to, że, jak to często bywało w filmach giallo, twórcy silili się na długi, wydumany i intrygujący tytuł, który niby jakoś tam nawiązuje do fabuły, ale tak trochę na siłę. Podobnie sprawa wyglądała z filami takimi jak "black belly of tarantula", "nie torturuj kaczuszki", czy "iguana with tangue of fire". Bywało też tak, że tytuł pod koniec jasno się wyjaśniał ("cztery muchy na czarnym aksamicie"), ale wtedy z kolei rozwiązanie intrygi było strasznie naciągane. I to nie są z mojej strony zarzuty, bo kocham giallo między innymi za te tytuły i naiwne intrygi, po prostu pozwoliłem sobie zauważyć taki fakt :)
Aha ;) Teraz rozumiem. No, pewnie cos w tym jest. Ja z giallo jestem zielony więc się nie zastanawiałem nad tym, ani tez zwyczajnie nie miałem okazji tego zaobserwować.
Tak, coś w tym jest, że giallo miały te swoje dziwaczne tytuły, które w ogóle nie miały nic wspólnego z treścią filmu lub stanowiły jedynie jakiś (czasem ważny) element, vide "Ptak z kryształowym piórem".