Jestem świeżo po seansie. Całkiem udany thriller z elementami sf. Fabuła opiera się na fascynacji wszczepami, umożliwiającymi kontrolę ludzkich zachowań. Poprzez zewnętrzny bodziec (w tym wypadku - pewna piosenka) - ludzie z implantem popełniają samobójstwo. Eliminacja niewygodnych jednostek w celu utrzymania pełnej kontroli nad społeczeństwem, przy zerowej ingerencji - byłaby spełnieniem każdego szaleńca u władzy... Fikcja staje się rzeczywistością, a w sprawę zamieszany znany pisarz sf i szalony naukowiec. Tak w skrócie bez spoilerowania.
Film trzyma w napięciu, dawno nie oglądałem dobrego poważnego filmu sf i jestem mile zaskoczony. Do tego jeden z moich ulubionych aktorów - Timothy Hutton - gra naprawdę dobrze (poniżej pewnego poziomu chłop nie schodzi, szkoda, że już wypadł trochę z obiegu). Ciekawa fabuła, napiecię, dobra muzyka, piękne zdjęcia Hiszpanii. Ode mnie 8,5/10.
Aha - i nie grają tutaj te gwiazdy wymienione w obsadzie (znane Panie) - to pomyłka.