Miesiąc temu zacząłem oglądać serial. Obejrzałem cały. Wczoraj obejrzałem też film. No, to jest coś. Widać, że starano się coś jeszcze dołożyć, zachowując klimat całej serii.
I chyba się udało. Dla mnie najciekawszym elementem Cowboya jako całości jest dość nietypowa (jak na oglądane przeze mnie anime) muzyka. Yoko Kanno się naprawdę postarała. Słyszałem jej muzykę z Vision of Escaflowne, ta z Bebopa jest dużo lepsza.