A nie macie wrażenia, że jak to oglądacie, to są tu sceny żywcem rżnięte z Blade Runnera, matrixa i innych? Już nie mówię o konstrukcji postaci
Nie, nie mamy - przede wszystkim dlatego, że "Kowboj Bebop" otwarcie korzysta z klisz i symboliki niejednego filmu (np. w jednym odcinku otwarcie nawiązują do Batmanów Burtona), nie mówiąc już do nawiązań do jazzu i bluesa. Do postaci nie ma się jak przyczepić, ale trzeba pamiętać, że film jest uzupełnieniem 26 odcinkowego serialu (powstał po całej historii jako dodatek, niezwiązany z historią - jak podkreślił sam reżyser, akcja rozgrywa się pomiędzy 22, a 23 odcinkiem, nie był to więc film przeznaczony dla niewtajemniczonych). Ogólnie więc, jeśli oglądał Pan tylko film (bez serialu), to ciężko docenić tę pozycję (ale tu zgoda, całość wypada słabiej niż serial - tylko, że to już zupełnie inna historia...).
Pozdrawiam!