Jest to zdecydowanie najlepsza część całej trylogii, pierwsze jednak najlepsze:) (podobnie jak w shreku :) ). Nie jest to film dla fanów "American pie" czy innych tego typu filmów. Jest to film dla koneserów. Nie każdy go zrozumie... A jednak o to w tym filmie chodzi. Jeśli ktoś chce oglądać "Koyaanisqatsi" tylko po to by nacieszyć oko i posłuchać muzyki to odradzam. W tym filmie trzeba odszukać głębsze znaczenie. Polecam jako najlepszą część trylogii.