Pierwszy film od wieków w którym napisy koncowe powitalam z radoscia bo juz mnie trafialo na te banialuki. Obejrzalam z polecenia ale tak bzdurnego filmu bez fabuly dawno nie bylo - o co chodzi z tym wezem? przeciez jakby to bylo takie proste to po co sie do zamku udawac?
Najslabszy film Richiego bez porownania.
Mialem nadzieje ze Sherlocki Holmesy byly takimi jednorazowymi wyskokami Richiego, niestety, publika polubila to i teraz gangsterskie klimaty przenosza sie w basniowe klimaty :(....
Widocznie GR zyga juz XX wiecznym Londynskimi klimatami i szuka nowych scenerii, to moze nastepny film to jakis a'la Star Trek,
Wielka szkoda ze Guy Ritchie nie robi juz filmow takich ktore umie robic najjlepiej.
Denerwujący był Artur, z jednej strony co to za twardziel, a z drugiej w ostatniej chwili rezygnuje i ucieka (np. poleciał do lasu wyrzucić miecz, normalnie zdębiałam na ten widok). I ta narracja, że brak kombinacji i prób, tylko z góry wiadomo co będzie i jak będzie i okazało się, że już wszystko było i dalej fabuła szła do przodu. Daje to poczucie chaosu.