PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31600}

Król królów

The King of Kings
6,9 117
ocen
6,9 10 1 117
Król królów
powrót do forum filmu Król królów


Biblijny spektakl, który powinien zachwycić wszystkich kinomanów, nawet - uwaga! - tych niezbyt religijnych. Można wątpić w autentyczność zdarzeń opisywanych w Biblii, ale nie w magię kina, której w tym filmie jest pod dostatkiem.

Treść znana z Ewangelii została udramatyzowana i wzbogacona o wątki z apokryfów oraz własne pomysły scenarzysty. Rozwiązania fabularne mogą wiec nas zaskoczyć, nawet jeśli znamy Biblię na pamięć. Pod względem dramaturgicznym jest to bardzo spójna opowieść, w której akcja toczy się wartko, nie zostawiając czasu na nudę.

Fabuła rozgrywa się w dość krótkim czasie, tj. od przybycia Jezusa i jego uczniów do Jerozolimy. Mimo to zawiera najważniejsze ustępy ze wszystkich Ewangelii, łącznie z kazaniem na górze. W intrygujący sposób wypełniono "puste miejsca" biblijnego tekstu, np. poprzez ukazanie przeszłości Marii Magdaleny i Judasza. Warto zaznaczyć, że Maria Magdalena nie jest tożsama z nierządnicą, mającą zostać ukamienowana przez tłum i uratowana przez Jezusa. Tradycja łączy te postaci całkiem bezzasadnie. DeMille zna jednak tekst Pisma na tyle dobrze, że udaje mu się uniknąć podobnej wpadki (co innego Mel Gibson w PASJI...)

Właściwie niewiele wiemy o MM, co daje scenarzystom duże możliwości. Koncepcja Jeanie Macpherson w KRÓLU KRÓLÓW przypadła mi do gustu. M. Magdalena jest tu arystokratyczną kurtyzaną, wodzącą za nos władców tego świata. Tym bardziej niezwykłe jest jej nawrócenie. Jezus wygania z niej upersonifikowane Grzechy Główne: Pychę, Próżność, Obżarstwo (choć temu ostatniemu nie mogła ulegać zbyt często, sądząc po jej zachwycającej figurze!) itp.

Judasz również jest arystokratą - w pierwszej scenie filmu towarzyszy MM w orgii (sekwencja barwna, w Technicolorze!).
Po Mesjaszu oczekuje akcji doraźnej, zbrojnej walki z rzymskim okupantem. Jezus, "którego królestwo jest nie z tego świata", zawodzi jego nadzieje, stąd zdrada. Całkiem ciekawa motywacja, oczywiście w teście biblijnym nie ma o niej mowy.

Dowiadujemy się, co też takiego Jezus pisał na piasku. Były to wszystkie przewinienia ludzi, którzy chcieli ukamienować nierządnicę. Żaden z nich nie był bez grzechu.

Zadbano, by film nie zawierał wątków antysemickich. Właściwie tylko faryzeusze są wredni, zaś inni Żydzi wspomagają Jezusa. Jeden z nich za nic nie chce wznosić okrzyków przeciwko niewinnemu człowiekowi, tzn. Jezusowi. Takie niuanse to niby nic wielkiego, ale mają znaczenie.

Pasja jest zaakcentowana, widzimy cierpienie Chrystusa, lecz nie ma tutaj lubowania się w okrucieństwie, z czego zasłynął film Gibsona (będący dla mnie antywzorcem filmu religijnego).

Jak można się domyślić, punktem kulminacyjnym jest śmierć bohatera na krzyżu i trzęsienie ziemi, jakie rozpętuje się tuż potem. W filmach DeMille'a działanie żywiołów jest nierozerwalnie związane z Bogiem, zresztą nietrudno się domyślić, kto za tym wszystkim stoi! Efekty specjalne, zarezerwowane specjalnie na tę okazję, są rzecz jasna pierwszorzędne.

Po tym wszystkim happy end, zrealizowany, podobnie jak prolog, na taśmie barwnej. Zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom, a my oddychamy z ulgą i nasze serca wypełniają się radością.

Naprawdę niezwykłe przeżycie. Cudowny spektakl i kolejne biblijne arcydzieło Cecila B. DeMille (po "Dziesięciu przykazaniach" z 1927 roku). Grzech nie znać!

Vuzz

Bardzo rzeczowe, ale nie zgadzam się. Nie mogę teraz wątku rozwinąć, ale po "Ewangelii" Pasoliniego, wydmuszka DeMIlle'a nie może zachwycać. Widziałem dzisiaj w kinie, w Iluzjonie" i nie miałem barwnych sekwencji, nie było Technicoloru...:((

ocenił(a) film na 2
Vuzz

Z całym szacunkiem, ale lepsze filmy oglądało się lata temu, tylko że były produkcjami telewizyjnymi, zrobionymi na kolanie żeby zdążyc na Wielkanoc.

ocenił(a) film na 4
Vuzz

Niestety, dla mnie tej magii kina było tu właśnie zdecydowanie za mało - religijność nie ma tu nic do rzeczy, no np. obie wersje "Dziesięciorga przykazań" De Mille'a to filmy bardzo dobre.
O ile kilka apokryficznych uzupełnień treści należy zaliczyć na plus, o tyle "klasyczna" fabuła prowadzona jest już zupełnie bez polotu. Spójna i wartko tocząca się opowieść? Ja odniosłem właśnie odwrotne wrażenie - parę razy montaż aż wołał o pomstę do nieba (sic!), a choć bardzo lubię (od dziecka :) filmy biblijne, ten chwilami niesamowicie przynudzał (wiekowość filmu nie ma tu nic do rzeczy, bo nieme kino uwielbiam).
O ile do Marii Magdaleny przyczepić się nie sposób, o tyle Warren jako Jezus jest zupełnie bezbarwny - nie sposób uwierzyć w wielkość i charyzmę odgrywanej przez niego postaci, a to przecież jest clue całej opowieści!
Nawet strona wizualna nie jest tu jakoś szczególnie niesamowita - owszem, widać rozmach i dbałość o szczegóły, ale wobec "Dziesięciorga przykazań" tego samego reżysera - żeby być sprawiedliwym mowa o stare wersji - jest to krok wstecz.
Finał zaś, bez urazy, ale zalatuje kiczem - i warstwa fabularna też nie ma tu nic do rzeczy, bo mnóstwo jest filmowych opowieści o życiu Jezusa, które kończą się zdecydowanie ciekawiej.
Nie jest to całkiem zły film, ale można było się po nim spodziewać znacznie więcej, a do rangi arcydzieła, niestety, bardzo wiele mu brakuje. Niemniej - zobaczyć warto.

czipsy_dwa

"O ile kilka apokryficznych uzupełnień treści należy zaliczyć na plus" - i tu przestałem czytać.

ocenił(a) film na 4
MisterTornister

Aż tak się z tym nie zgadzasz? Strasznie radykalne podejście...

czipsy_dwa

1. Tu nie chodzi o mnie, tylko o prawdę.
2. Dziękuję za komplement. Owszem, mam nadzieję że jestem radykalny, staram się być, ponieważ chcę odwoływać się do korzeni (z łac. radix oznacza korzeń).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones