Efektowne (zwłaszcza w scenach bitew morskich) i z dobrą rolą Griffith (nominacja do Oscara), ale zbyt rozwlekłe dramaturgicznie i nieco archaiczne w formie.
Nominacja dla Griffith jeszcze się broni, od biedy także za zdjęcia, ale statuetka za reżyserię jest już - z dzisiejszej perspektywy - wyborem średnio trafionym, ale jako że Frank Lloyd miał wtedy aż trzy nominacje (!!!) to za jakiś film musiał dostać, a z całego tercetu (nominacje zdobył jeszcze za "Drag" i "West River" "Królowa bez korony" jest zdecydowanie najlepsza.