Jestem na świeżo po obejrzeniu tego gniocika.
Film jest przerażająco nudny. Nie ma żadnego elementu (oprócz bardzo groteskowej aparycji odtwórcy roli Blaira), który wciągnąłby mnie.
Niektóre rzeczy wyssane z palca (Emocjonalna i wzruszająca scena rozmowy z jeleniem; jakim cudem królowa poruszała się bez ochrony?).
Dużo zdjęć archiwalnych, wiele spraw, które pojąć mogą tylko Anglicy...
Film denny. Sugestywnie próbujący postawić w jasnym świetle oszołoma - Blaira. Ciekawe ile zapłacił?
Dostaje ode mnie słabe 3 za Hellen Mirren i za to, że musiałem męczyć się tylko 90 minut.
Pozdrawiam wszystkich fanów tego filmu, mając nadzieje, że wytłumaczą mi jego fenomen...
Też jestem na świeżo... Fanką filmu na pewno po obejrzeniu nie mam zamiaru zostać, ale odpowiem na pytanie. Fenomenem jest Helen Mirren i tyle ;)
Film nudny. Zrobiliby dłuższy, a usnęłabym na pewno. Niemniej jednak dość ciekawy pomysł, żeby pokazać to, co wtedy przechodziła rodzina królewska. Mnie osobiście podobała sie jeszcze postać Królowej Matki - taka żywiołowa staruszka :D
Tak czy siak - film nie zasłuzył wg mnie ani na nominację, ani na tak wysoką ocenę.
O, moja filmwebowa kompanka znów mnie odwiedza!;-)
Ja sądzę natomiast, że film nie jest wiarygodnym odzwierciedleniem tego, co przeżywała wówczas rodzina królewska. Razi subiektywizmem, ciekawe ile Blair zapłacił, żeby pokazali to tak, jak on sobie zażyczył?
Każdy obeznany wie, że Blair to nie mniejszy oszołom niż Bush czy Kwachu. Jednakże, ten film oglądają nie tylko Ci, którzy na dany temat pojęcie mają, ale też kompletni laicy. Poprzez ten film ukształtowali sobie zdanie, jakoby królowa robiła źle, a Blair dobrze.
Rzeczywiście - królowa zrobiła źle. Przyjeżdżając na ten pogrzeb, ulegając Blairowi zrobiła źle. Nie dość, że było to moralnie nie zbyt dobre ( bo adiafora to nie była). Pokazała, że da się ją złamać, okazała się słaba, tchórzliwa i mało stanowcza. Choć, jak mniemam i tutaj film mnie okłamał, błędnie ukazując królową.
Helen Mirren bynajmniej mnie do ekranu nie przyciągała. Nie wiem dlaczego, ale żywię do niej jakąś dziwną antypatie. Nie niemniej aktorką jest bardzo dobrą.
Zgadzam się z ostatnim zdaniem.
Pozdrawiam.
Zgadza się. Film bardzo, bardzo przeciętny. Postać Blaira najlepeij odtworzona, postać królowej wcale nie tak bardzo jak trąbiono wszem i wobec. Nudny, schematyczny, bez polotu, naiwny...zresztą tak jak myślałem.
Wiem, że nie można nie mieć gustu, a ja wdg. ciebie mam kiepski gust, a wdg. mnie-nie:) (to nie byłe miłe)
Domyśliłam się, że ten post nie miał być pochlebny. Kiepski, to raczej nie słowo o pozytywnym znaczeniu:) To w nawiasie to taka moja natarczywa myśl, której musiałam się pozbyć. I wcale mnie nie uraził (jakby co):)
No trochę rzeczywiście nudny. Ale wg mnie rodzina królewska (przynjamniej taka jaką ją kreują media) jest trochę nudna, statyczna, jednostajna.
Helen Mirren za to jest świetna. Zasłużyła na nagrody. Gra Elżbietę II po swojemu, jest to jakby szkic do portretu królowej, a nie pełny jej obraz. I dobrze, bo w przeciwnym wypadku blisko do przerysowania, a kto jak kto ale Elżbieta II do karykaturowania nadaje się wyśmienicie.
Za rolę Mirren i parę scen z premierowstem ma u mnie plusa. Dużego.
tytuł "królowa" wchodząc do kina, i siadając w fotelu byłam przekonana że szkoła przyprowadziła mnie na film o królowej Zjednoczonego Królestwa. A co dostałam ? Kolejny nieco sfabularyzowany dokument o Dianie... Rozczarowałam się. Zwłaszcza że naprawdę starałam się w nim czegoś ciekawego doszukać.
Plusy? Plenery, muzyka i aktor grający Blaira.
Do kolezanki post wyzej:
"tytuł "królowa" wchodząc do kina, i siadając w fotelu byłam przekonana że szkoła przyprowadziła mnie na film o królowej Zjednoczonego Królestwa. A co dostałam ? Kolejny nieco sfabularyzowany dokument o Dianie... "
to dziwne, że nie wiedziałas na jaki film idziesz do kina. To swiadczy tylko o Tobie i o tym, że nie zadałaś sobie nawet trudu przeczytania opisu filmu. Przecież wiadomo, ze to film opowiadajacy kilka dni z okresu śmierci Diany. Przeciez to nie był obraz ukazujacy istotę Elżbiety II.