Nasz główny bohater był dobrym mechanikiem samochodowym. ale zapomniał jak się naprawia silniki i poszedł nago do kościoła. trafił do zakładu dla czubków, ale wyszedł. brat zakwaterował go w nieczynnym hotelu. Nasz bohater ma przygody z duchami i ulicznym gangiem.
Fabula jest dziwaczna i idiotyczna. o ile koniec filmu można przewidzieć, w sumie jesteśmy o nim poinformowani na początku, to w trakcie dzieje się wiele rzeczy tak dziwnych, że trudno je przewidzieć.. niestety technicznie film jest bardzo słaby. udźwiękowienie, obraz, zdjęcia... no cóż widać niski budżet, choć scena strzelaniny jest nawet ok, w porównaniu do reszty.
aktorstwo i dialogi są miejscami znośne, a miejscami koszmarne.
jednak największym koszmarem jest tu muzyka. po 10 minutach filmu miałem ochotę przebić sobie czaszkę pilotem, byle tylko przestać tego słuchać. jednak po 20 minutach przyzwyczaiłem się i miałem dziwną ochotę brnąc dalej w to dziwactwo. ale było ciężko i oglądałem film w 3 30minutowych ratach :/
wracając do muzyki, to coś na poziomie jakiejś starej gry komputerowej, jakieś koszmarne dźwięki jakby MIDI, naprawdę bolesne. jednak dziwactwo fabuły, w połączeniu z tą koszmarna muzyką i ogólnie tandetą tworzą momentami iście szatański koszmar dla widza, upiorny klimat filmu, który chce Cię zabić. dla koneserów złych i dziwacznych filmów może to być ciekawa pozycja. w sumie również dla masochistów.
* (podstawa) + * (za ambicje scenarzysty, bowiem fabuła jest całkiem oryginalna i nie zapatrzona na slasherowe mody) + * (za dziwactwo, tandetę, razem z muzykę czyli wartość tego "dziełka" jako Złego Filmu) = 3/10