KRWAWY TEATR to klasyka horroru. Do dziś film ogląda się dobrze, choć w kilku momentach trąci myszką. Zadziwia mnie jedna rzecz? !!Czemu tak mało osób ten znany film oceniło?!! To wina naszyc krytyków - nie piszą o tym filmie. więc nikt o nm w Polsce nie pamięta. A szkoda. Mamy tu pierwszą w historii kina postmodernistyczną i pop-artową kreację. Vincent Price w kilku Szeksiprowskich wcieleniach, jako obłąkany aktor (nawet zabójczy fryzjer:) )- TOTALNY FILMOWY ODLOT. Price w zasadzie odgrywa pastisz samego siebie - i jest to zauważalne,ale zastrzegam,że dla miłośników kina i gatunku! Sam film to nieco szalone połączenie komedii i horroru - ale jest w tym filmie też alegoryczna przypowieść.Zastrzegam! Humor jest chwilami bardzo czarny - i to nie jest produkcja na każdy gust. WArto ją jednak zobaczyć ze względu na Pricea i jego pop-artową kreację. Mówi się, że pierwszą taką rolą była kreacja Nicholsona w BATMANIE - skąd ta myśl?! Pierwszy był Price! Nie wierzycie?!!! To zobaczcie KRWAWY TEATR!
To zobaczcie najpierw Abominable dr Phibes, bo Theater of Blood w zasadzie bardzo przypomina fabularnie Phibesa. A Price już tam nie jest serio, również wobec siebie samego ;-)