Gdyby nie fakt, ze scenariusz oparto na Pismie Swietym i ze dzieki temu autorzy nie mogli nie umiescic w filmie pewnych glebokich prawd i tresci, to Ksiaze Egiptu bylby jedynie fantastycznym popisem mozliwosci nowoczesnej animacji. Chwilami zacierala sie granica miedzy tradycyjnym rysunkiem a animacja komputerowa. To wyszlo filmowi na dobre i mysle, ze DreamWorks wyprzedzil tutaj o krok Disneya. Nie bede sie zachwycal poszczegolnymi scenami - po prostu wypada ten film obejrzec wlasnie dla tych kilku (kilkunastu, a moze i wiecej) sekwencji, ktore naprawde zapieraja dech w piersiach. Jednoczesnie pozwalaja zapomniec, jak bardzo rozcienczona jest cala reszta, tzn zawartosc merytoryczna, dydaktyczna itp. Ktos z moich poprzednikow ujal to bardzo trafnie: dzieci nie zrozumieja, dla doroslych to za plytkie. I jeszcze refleksja o dubbingu (tradycyjnie): rozgorzala dyskusja o jeden zaledwie film (wlasciwie to o dwa, bo ostatnio jeszcze byla Mulan). A tu u mnie, we Francji, filmy dubbinguje sie wszystkie, jak leci. Pytanie: czy wolimy obyczaj polski, czy zachodni?...
P.S. Scena gonitwy rydwanami i tak nawet sie nie umywa do "Ben Hura". Za caloksztalt - 7 punktow, z sympatii do komputerow.