Na pewno intrygujące dzieło. Nie ukrywam, że retrospektywę Andrade chętnie bym obejrzał na jakimś festiwalu. To reżyser który ma wyraźnie własny, choć tutaj jeszcze nie oszlifowany, styl (monolog z offu nagle pojawił się w połowie filmu i nigdy już nie użyto tego środku co wydało mi się dziwne). Faktem jest, że trudno mi porównać "Księdza i dziewczynę" do innego obrazu.
Sytuacja dzieje się w małym górskim miasteczku, gdzie nic nie ukryje się przed ludnością. Jest ono odcięte od cywilizacji, brakuje lekarstw oraz żywności. Jedynymi wpływowymi osobami w tej społeczności jest starzec zajmujący się skupem drogocennych kruszców, które mieszkańcy czasami wyłowią z okolicznej rzeki, oraz ksiądz proboszcz, konający w momencie rozpoczęcia filmu. Na jego miejsce zostaje wysłany młody kapłan. Szybko okaże się że sporo namiesza w tym spokojnym miejscu.
Trudno ocenić ten obraz, bo wydaje mi się on dziełem na równi genialnym, co irytującym. Postaci (a przede wszystkim ksiądz) często nie wiedzą czego chcę. Ich walka z własnymi myślami, zostaje przedstawiona jako długie ujęcia niezdecydowanych min, oraz szarpaniny i bezowocne kłótnie. Podróż przez pustynię, będąca ważniejszym fragmentem filmu raczej mnie zawiodła. Wtedy to główny bohater po prostu biegnie przed siebie, nie umiejąc podjąć decyzji, a dziewczyna za nim podąża, od czasu do czasu wszczynając dyskusję. Kulminująca tą sekwencję scena jest jednak tak przemyślana i subtelna, że to trzeba zobaczyć.
Podobało mi się bardzo przedstawienie społeczności w której żyją mieszkańcy miasteczka. Każdy ma tam przypisaną swoją rolę, degradującą ich do pozycji marionetki. Pierwsza rozmowa "dziewczyny" ze swoim opiekunem wydała mi się rewelacyjna, bo pokazała że biedaczka przyzwyczaiła się już do funkcji piękności, którą każdy może wykorzystać, jeżeli tylko ma wpływy. Miasteczko ukazane jako miejsce gdzie "okna mają oczy" to także świetny pomysł. Tutaj każda wycieczka po zmroku zostanie zauważona, a obserwator nie zapomni opowiedzieć o niej innym.
Temat przewodni, czyli ksiądz rozbity między przekonaniami a sercem pozostawia lekki niedosyt. Dopiero finał dał kilka odpowiedzi i reżyser zgrabnie wymieszał sferę sacrum z profanum, a raczej jej postrzeganie przez ludzi. Wtedy to rzuca się w oczy strona techniczna filmu. Szalony montaż, niespokojna muzyka dodają klimatu temu niejednoznacznemu zakończeniu.
Nota jest na razie niepewna, ale film absolutnie polecam. Wydaje mi się że będę mógł spojrzeć na niego szerzej dopiero gdy skonfrontuję go z innymi obrazami reżysera.
krysiron - więc jestem :)
Lucky_luke - ten "szalony monaż" i w ogóle "chropowatość" stylu, to cecha całej twórczości de Andrade, a przez ciągłe konfrontacje z bardzo przemyślanymi fragmentami sądzę, ze to świadomy wybór reżysera, taka "anarchia estetyczna". Scena wędrówki przez pustynię... Zauważyłeś, że podczas tej "dyskusji" postaci filowane są od tyłu, a więc bez pokazanych ust? W istocie toczący się dialog jest "wewnętrzny", dziewczyna niczego nie mówi, albo nic znaczącego. To zobrazowanie wewnętrznej walki księdza. Cieszę się, że kolejna osoba dała sie skusić na ten film :) Sądzę, ze warto go wprowadzić do repertuaru "żelaznej klasyki".
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Tornatore przed stworzeniem Maleny oglądał ten film i lekko się nim inspirował. Szczególnie ta scena jak Mariana idzie do domu i kiedy pojawia się na horyzoncie to wszystkie oczy zwrócone są na nią. Aczkolwiek Malena to ekranizacja powieści, więc może to byś jedynie moje błędne przekonanie.
Aha, ta aktoreczka co zagrała Marianę pewnie grałaby u np Feliniego albo innego wielkiego europejskiego reżysera gdyby była Europejką.
"Malena" to dla mnie taka "kalka" stylistyczna z "Amarcordu"... ale to może kwestia mojego osobistego spaczenia Fellinim :) Sam "Ksiądz i dziewczyna" chyba sporo zawdzięcza Bunuelowi.
Trzy krótkie metraże tego gościa są dostępne na Youtubie + wygooglałem "contos eroticos" i ten film jest chyba jest dostępny na stronach zaczynających się na literę "x", ale nie zaglądałem. Kilka filmów da się zdobyć, a napisy(te wasze) są tylko do "ksiądz i dziewczyna". Taka sytuacja :) Na retrospektywę nie ma co liczyć. A nie wspomniałem o "Macunaima", która jest filmem ogólnie znanym.
No dobra, z NH mnie przekonałeś bo tam Garrela puszczają, którego filmy mają po kilka głosów. Czyli jest co liczyć.
W sumie chyba w retrospektywach o to chodzi: "jest sobie gość o którym nikt nigdy nic nie słyszał, a ma dobre filmy, więc odgrzebuje się jego twórczość".
Nie wiem czy podważasz jego "niesłyszalność" ale jeśli tak to powiem Ci szczerze że przed LAFem nie wiedziałem że jest sobie inny Kurosawa niż ten od "Rashomona", więc to było jednak odkrycie.
ten drugi jest znany naprawdę śladowo, ja niby od dawna coś tam wiem, a wciąż niczego nie widziałem (ostatnio mam "kryzys" filmowy, więc się też nie zanosi). w ogóle to jeszcze raz - tym razem publicznie - dziękuję Lucky_luke'ovi za te napisy PL, bo wygląda, że moje ulubione odkrycie znajdzie swoje miejsce w świadomości kinomanów. w kilka tygodni podwoiła się liczba głosów, podczas, gdy chyba od dwóch lat trzymało się przy 12. i na dodatek nie ma tygodnia, by nie obejrzał tego któryś z moich znajomych :) co cieszy!
Jako 44 osoba oceniająca film potwierdzam: niesamowite, niebywałe odkrycie. Wielkie kino!
moje odkrycie :) którym się chwalę przy każdej okazji! cieszę się, ze chwyciło na tyle, ze oglądają to już ci, których nie przekonywałem osobiście... i na dodatek sami dodają mnie do znajomych :) pozdrawiam!
Nie przypisuje sobie autorstwa, bynajmniej.
Ale też moje prywatne odkrycie, niesamowita niespodzianka, zresztą film puściła mi użytkowniczka o nicku violcze, więc to moje prywatne odkrycie jest którąś tam wodą po kisielu, jakim było oryginalne odkrycie :)
Tak czy owak powtórzę: wielkie, wielkie kino!