Po "Loli" z niecierpliwoscia oczekiwalam na "Ksiezniczke i wojownika". Wlasnie obejrzalam i zapewne przez reszte nocy bede o tym filmie rozmyslac. Od razu mozna rozpoznac, ze to dzielo Tykwera (jego muza Franka Potente no i ten klimat). Ciesze sie, ze to nie byl romans, w którym bohaterowie od razu rzucaja sie sobie w ramiona. Gorace pocalunki z powodzeniem zastepowane sa spojrzeniami i pólusmiechami. Zabieg tracheostomii, który Bodo przeprowadza na Sissi po ciezarówka bije na glowe intymne sceny w innych filmach. Przez caly ponad dwugodzinny seans nie moglam oderwac wzroku od monitora, chociaz romanse przyprawiaja mnie zazwyczaj o atak ziewania. Scena skoku z budynku byla niesamowita. 10/10.
Zgadzam się..Film naprawdę działający na serce i duszę człowieka..Wzruszający, choć nie każdy będzie miał o nim dobre zdanie. Dla mnie jednak rewelacyjny!
pomimo nierealnych postaci i dozy surrealizmu, film jest dość realistyczny w tej swojej inności.. zamiast o nie wiadomo jakich uczuciach główna bohaterka już w pierwszej scenie pod ciężarówką boi się, że już nigdy nie podrapie się w tyłek, a ów jej siedzenie bardzo ją teraz swędzi.. po prostu piękne ;D