Jeśli były Ipody to i biblia w elektronicznej formie przetrwała... Nie mam ochoty rozwodzić się nad
sensem zabijania w imię chrześcijaństwa, bo to jest bezsensu. Ogólnie w tej produkcji fabularne
"kwiatki" zdarzały się bardzo często co również raziło.
Na + pierwsze pół godziny i klimat postwojennego świata, którym rządzi (z wyjątkiem osady którą założył "zły despota", a która upadła
na końcu filmu) anarchia. Reszta to bajeczka wyssana z palca.
Darujcie sobie dyskusje typy "jestem niezwykle mądry, bo jestem ateistą". W necie jest 10 000 miejsc, gdzie można się w ten sposób podbudowywać. Tu mamy pisać o filmie. Poza wszystkim niechrześcijanin i ateista to nie to samo, ale to już niech ci ktoś inny usiłuje wytłumaczyć.
Skoro pozbyto się pisanych wersji, to pozbyto się o tych na I Podach. Tyle.