Ben Affleck nie sprawdza się ani jako facet z autyzmem, ani jako księgowy i ani jako zabójca z zimną krwią. Do tego dobrali mu kiepską Annę Kendrick co razem czyni zabójczo drewniany duet. Co do filmu to twórcy chyba nie wiedzieli jaką konwencję w zasadzie mają obrać. Bo mamy tu osobisty dramat gościa z autyzmem przeżywającego traumę i którego ojciec zamiast wysłać na uniwersytet matematyczny szkoli na płatnego assassyna. Mamy sensacyjną intrygę z udziałem dużej firmy, która próbuje wydymać urząd skarbowy juesej. No i na końcu najczystszej postaci strzelankę rodem z serii "Uprowadzonej".
Serio. Wolałbym obejrzeć trzy osobne filmy w trzech takich konwencjach niż wszystko pakować do dwugodzinnego, co by nie mówić, akcyjniaka.
Film jest schematyczny i przewidywalny, taki jakich widzieliśmy już setki, a może i tysiące, taki jakie fabryka marzeń produkuje, gdy musi zarobić.
Dla niewymagających widzów.
3/10
Pozdrawiam!