Gdybym miał opisać film jednym zdaniem powiedziałbym ze to połączenie Pięknego Umysłu i Hitmana, skojarzenie z Agentem 47 pojawia sie kiedy widzimy w jaki sposób Księgowy przyjmuje zlecenia ;) jeśli jednak ktoś spodziewa filmu akcji może się zawieść. Tempo mocno kuleje i moim zdaniem film dużo przez to traci. Główny bohater ze względu na swoją chorobę ma dość ograniczona mimikę twarzy wiec Ben Affleck dobrany idealnie do swojej roli :D Bardzo podobała mi się tez rola J. K. Simmonsa choć nie było go zbyt wiele na ekranie. Fabuła początkowo wydaje się zbyt zagadkowa i obawiałem się, że będzie to taka wydmuszka z jakimś absurdalnym wyjaśnieniem całej sytuacji. Oczywiscie jak to często w filmach bywa całą historia jest, powiedzmy, malo prawdopodobna, ale rozwiązanie okazuje się satysfakcjonujące. Ogólnie z kina wyszedłem zadowolony ;)
A jak dla mnie tempo filmu jest w sam raz. Nie wiem co masz konkretnie na myśli pisząc: "jeśli jednak ktoś spodziewa filmu akcji". Bo jeśli myślisz o ciągłych strzelaninach i waleniu po pyskach, to całe szczęście dla filmu, że takiego super tempa akcji tam nie ma. Film przez to zyskuje.
Jednak rozumiem osoby widzące okładkę filmu (atletyczny gościu z gigantyczną spluwą), które mogą oczekiwać właśnie strzelanek non stop. Całe szczęście to nie taki film. Aczkolwiek okładka rzeczywście może wprowadzać w błąd zwolenników takiego rodzaju tempa akcji ;).
Dokładnie o to mi chodziło, że patrząc po trailerach i plakatach ktoś może pomyśleć, że wybiera się na film o "ciągłych strzelaninach i waleniu po pyskach". I zgadzam się, że takie wolniejsze tempo wyszło filmowi na dobre ;)
Moim skromnym zdaniem film o postaci agenta 47 powinien być zrealizowany właśnie w taki sposób. Bez zbędnego pośpiechu, z odpowiednimi retrospekcjami. Przez pierwsze 20 minut filmu parę razy przez głowę mi przeszło: tak powinien wyglądać film o Hitmanie, w podobnym stylu powinna przebiegać narracja filmu... Oczywiście reszta fabuły filmu ma się nijak do postaci łysego z gier.
Niestety dla Mr. 47 zrobiono to zupełnie inaczej, i raczej już nikt do filmów o kontraktorze nie wróci (może to i dobrze).
A sam "Księgowy" to bardzo dobry film, przyjemnie mi się oglądało.
wydaje mi się, że nie zrozumiałeś tego filmu. On nie był żadnym hitmanem. W pierwszym przypadku wykończył ludzi, którzy torturowali jego przyjaciela, a w drugim jego celem było uratowanie dziewczyny, nawet jeżeli musiał wyeliminować zleceniodawcę oszusta. Nigdzie w filmie nie ma info, że mordował więcej ludzi. Film ukazał, że głównym jego celem było wyszukiwanie malwersantów.