Oglądałem myśląc "no niezłe wprowadzanie do historii, ciekawe jak to się rozwinie", ta myśl towarzyszyła mi 2 godziny a potem były napisy końcowe. Poza tym raziło mnie to, że autyzm głównego bohatera był widoczny tylko wtedy kiedy reżyser chciał to podkreślić. W momentach kiedy jako widzowie mieliśmy skupiać się na innych aspektach niż choroba bohatera, zachowywał się on często całkowicie normalnie, miał inną mimikę a momentami wpadał w stany silnego, szczerego zadowolenia, mimo iż postać była kreowana na autystę nierozumiejącego do końca emocji i uczuć. Być może jako całość był to lepszy pomysł na serial niż na film, gdyż mam wrażenie, że ani ciekawej historii, ani postaci nie udało się upchać w tej konwencji.