Główny bohater po "wpadce" jest przygotowany na szybką zmianę tożsamości itd. Swoje skarby trzyma w przyczepce z która na koniec odjeżdża w siną dal tym samym wozem którym poruszał się dotychczas. Przecież FBI weszła do jego domu więc nie trudno byłoby im ustalić jakim wozem poruszał się jako księgowy w małym mieście.
Ogólnie film mocno naciągany ale można obejrzeć.
PS. Jak podczas treningu trener lał dzieciaków to przypomniało mi się film "Poznaj moich spartan". Ten sam klimat;-)))))
Widzę, że kolega przysypiał na filmie :)
Odpowiedz tylko sobie na pytanie: Czy FBI faktycznie zależało na jego złapaniu ?
Przecież Wolff był ich informatorem ;p W jednej z ostatnich scen (z dziennikarzami) Medina nic nie wspomina o Wolffie, mówiąc, że to zasługa całej ekipy, a przecież dostali info właśnie od tej jego "sekretarki"o firmie robiącej szmugle. Scena ta miała pokazać, że Medina podobnie jak jej szef zaczęła odgrywać tą samą rolę w relacjach z Wolffem, czyli zgodziła się na "odbieranie telefonów" z informacjami o szmuglach, i późniejsze przypisywanie sobie zasług. Dlatego gdy odebrała telefon w domu Wolffa, jego sekretarka powiedziała szyderczo " niech ten BOHATER zabierze nogi ze stołu"....
Żebyś wiedział że lekko przysnąłem na tym filmie;-) Do połowy film był całkiem ciekawy ale jak później główny bohater zaczął wszystkich siekać jak jakiś superman to stało się to po prostu śmieszne i nudne. A wracając do sedna sprawy. Czy FBI chciało go złapać? Jedną czy dwie agencje może dałoby radę udobruchać i zmusić ich do zaniechania działań przeciwko głównemu bohaterowi ale on zostawił po sobie tyle trupów że policja czy choćby dziennikarze śledczy by go tropili i w końcu wytropili. Tego co on wyczyniał nie dałoby rady tak łatwo zamieść pod dywan no chyba że FBI czy inna agencja "złapałaby" jakiegoś nieszczęśnika i zrobiła z niego kozła ofiarnego.
Gdyby wszystkie filmy produkowane były "pod lupą" - czyt. z przeznaczeniem do późniejszej, szczegółowej analizy "spójności", z możliwością logicznego powiązania, uzasadnienia i wreszcie odniesienia do rzeczywistości - bylibyśmy skazani tylko na dokumenty oparte na faktach, które jak wiadomo ciężko "naciągnąć"...choć i to zjawisko w dzisiejszych czasach coraz częściej gości na naszych ekranach :)
Film wciąga do tego stopnia, że widz nie zastanawia się co by było, gdyby... - i w tym tkwi cała sztuka rewelacyjnego scenariusza, genialnego reżysera, doskonałej gry aktorskiej, etc.