Faktycznie nad wyraz milo sie ogladalo, a jak na kom-roma to wcale nie taki glupi (choc chwilami draznilo mnie postepowanie bohaterow). Gwiazdy chyba jeszcze nie - dla niej to pierwsza rola w filmie, a dla niego druga (mozna powiedziec ze wszystko przed nimi :) Co ciekawe, rezyser Banjong Pisanthanakun zaczynal od horroru "Shutter" (wg mnie najlepszy film grozy z Tajlandii) i patrzac na jego pozniejsze produkcje (tez groza) mozna sie zastanawiac co go sklonilo do wyrezyserowania (a byl tez wspolautorem scenariusza) komedii romantycznej (na szczescie nie do konca typowej).

Dokładnie, sam poprzez profil tego pana trafiłem na ten film, pochłaniając azjatyckie horrory wszelkiej maści i coraz więcej różnych gatunków filmowych z tej części świata zastanawiając się co nakłoniło reżysera/scenarzystę horrorów do nakręcenia komedii romantycznej. W zasadzie się nie dowiedziałem, jednakże biorąc pod uwagę sprawne rzemiosło i przedstawioną historię nie zawiodłem się i miło spędziłem dwie godziny (a fanem tego gatunku filmowego w żadnym wypadku nie jestem o ile mi wiadomo - chociaż razem z koreańskim Yeopgijeogin geunyeo zaczynam się przekonywać do tego gatunku w azji - chyba że akurat natrafiłem na dwa wyjątkowo dobre przypadki ;) ) Także jest to dobry film na każdą okazję.