CO się z tym facetem dzieje? Mógłby robić świetne filmy i grać ciekawe role, ale najwyraźniej mu na tym nie zależy :/
Obawiam się, że to właśnie jest ciekawa rola. Tylko, że w tym przypadku Cage bezcześci pierwowzór (Edward Woodward-Sierżant Howie) kompletnie. To taki sam rodzaj profanacji, jak Pazura w roli Nikodema Dyzmy.
Dlatego też - niezależnie czy film oryginalny widziałam czy nie - wydaje mi się niepoważny udział aktora w przedsięwzięciach tego typu. Mógłby robić coś oryginalnego, ale najwyraźniej nie odrzuca on obecnie żadnych propozycji, nawet tych najbardziej beznadziejnych :/
Sorry... ale spróboj zapieprzać całe życie w filmach typu "Family men". Wyobrażasz sobie jak to by sie szybko znudziło? Aktor przedewszystkim musi sie dobrze bawić przy filmach i wtedy dobrze gra, jakby w każdym filmie mial grać pokatowanego przez życie nieszcześnika, zapewniam cie ze nie grałby nawet w polowie dobrze jak gra. Musi być jakaś równowaga, raz gra debila, raz gra intelektualiste, raz gra super bohatera, raz gra pokatowanego przez życie. Na tym polega film, na sztuce udawania wielu postaci, a nie tylko tej jednej dramatycznej.
Najwyraźniej mnie nie zrozumiałeś. Nie chodziło mi o to, by - jak to ładnie ująłeś - Cage "raz grał debila, raz intelektualiste, raz super bohatera". Nie w tym rzecz. Najważniejsze w tym momencie dla mnie jest, przy okazji tego filmu np., W CZYM aktor gra, a nie to, by grał to, co wychodziło mu do tej pory dobrze. Nie widzę sensu w graniu intelektualisty w nijakim, nawet tandetnym filmie, a z drugiej strony mógłby grać "debila" jeśli tylko koncepcja, zamysł twórców jest na tyle ciekawy, niebanalny, by mógł się tego be wyrzutów sumienia (że bierze, brzydko mówiąc, wszystko, co mu dają) podjąć.
A może jemu sie podoba, taki banalny, mało ciekawy scenariusz? Co to wtedy? Aktor jest człowiekiem :P Ma widzimisie kolego ;)
Nicolas zagrał niezle, ale nie powinien godzić sie na gre w takim filmie. Oryginału nie ogladalem, ale to co zobaczylem w tym filmie, nie skloni mnie do siegnięcia do poprzednika :/