Po "Ellingu" lubię Norwegów. "Kumple" trochę mój zapał ostudzili. Może to szkoda, że tak początkujący reżyser od razu został rzucony na głęboką wodę - festiwale, dystrybucja w multikinach. Wg mnie musi jeszcze popracować nad sobą, bo konkurencja w ekstraklasie jest zbyt wielka, aby miał szansę się w niej utrzymać.
Miłość to wieki temat i warto coś o niej od siebie powiedzieć, ale występy w szmirowatych programach telewizyjnych to żaden temat i na tym dobrej fabuły zbudować się chyba nie da.
Ma też film dobre strony.
Tytułowym kumplom rezyser pozwolił zagrać rzetelnie koleżeństwo aż do szleńczej pomocy koledze z wyznaniem miłości na bilboardach.
Uroda aktorek intrygująca i zwroty w życiu erotyczno-uczuciowym Kristoffera to dobra robota.
Więc będę chłopu kibicował.