Dobrze, że Klaus Kinski nie dostał angażu do tego filmu. Podejrzewam, że Kubrick żyjący we własnym filmowym świecie pewnie słabo znał tę nietuzinkową postać, z tego co widzę koncentrował się głównie na nazwiskach z "Hollywood". Gdyby Kinski miał odwalać na planie to, co zrobił Nicholson, pewnie naprawdę zamordowałby swoją filmową rodzinę, a przy okazji i samego reżysera.