PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1020}

Lśnienie

The Shining
7,8 424 296
ocen
7,8 10 1 424296
8,6 50
ocen krytyków
Lśnienie
powrót do forum filmu Lśnienie

Nie dziwię się Kingowi...

użytkownik usunięty

..że owa ekranizacja jego własnej powieści pana Stanleya Kubricka nie za bardzo przypadła mu do gustu. Książkę przeczytałem nie tak dawno temu bo jakieś trzy miesiące wstecz. A film obejrzałem u kuzyna na dość ciekawym sprzęcie. Też nie tak dawno temu. Po oglądnięciu filmu od razu nasunęła mi się myśl, że wcale się autorowi nie dziwię. Dlaczego? Przede wszystkim to że Kubrick prawie w ogóle nie odniósł się do przeszłości bohaterów przez co film stał się ubogi w uczucia. O tym, że Jack miał dawniej duże nieprzyjemności z jednym ze studentów, ze swoim ojcem i że 2 lata wstecz złamał przypadkowo Danny'emu rękę nie ma zupełnie nic. Mało tego reżyser wyprosił wiele ciekawych wątków: nie ma sprzętu przeciwpożarowego, nie ma motywu z osami, nie ma tajemniczego zegara w salonie. Szkoda bo robiło to wszystko dość duże wrażenie. O drobne zmiany takie jak przemiana Wendy z blondynki na brunetkę czy nr pokoju z kobietą nie 217, tylko o 20 wyżej nie ma się za bardzo czepiać. Natomiast reszta? W książce dosyć groźne były zwierzęta z żywopłotu, w filmie natomiast pojawia się labirynt, który nie robi żadnego najmniejszego wrażenia. Gdyby coś się w nim działo np. pojawiające się zjawy to już by było lepiej. Kolejna zmiana. Chmmm... Wiele osób dziękowało Kubrickowi za topór, gdyż książkowy Jack szalał z młotkiem. Nie był to jednak młotek zwykły, a młotek do roque'a. Oba te młotki się nieco od siebie różnią.
Co z tego, że w filmie pojawia się topór jak Nicholson nie dostawał wcale takiej furii jaką ja sobie wyobrażałem??? W książce przed wysadzeniem hotelu za pomocą kotła Torrance czule żegna się z synem. Mamy tu mieszankę napięcia i odezwy więzi między rodzinnej. W filmie Danny próbuje uciec przed szalonym ojcem w ośnieżonym labiryncie. Uczuć brak, możemy mieć tylko nadzieję, że naszemu pięciolatkowi się uda.
W książce Jack niszczy radio zrzucając je z nerwów i ze strachu na podłogę po tym jak słyszy w nim demoniczny głos swojego zmarłego ojca namawiającego go do zbrodni. W filmie złośliwie je uszkadza po rozmowie z duchem poprzedniego kuratora Delberta Grady. Nie ma wątpliwości, która scena jest bardziej efektowniejsza. W książce Jackowi się śni, że znajduje się w łazience pokoju 217 i widzi tam w wannie ciało swojego tragicznie zmarłego studenta, kiedy ten wstaje oskarżając Jacka, on usiłuje zgładzić go młotkiem do roque'a. W końcu Jack budzi się zszokowany tym, że stoi nad łóżkiem Danny'ego z pięścią na niego podniesioną. W filmie zasypiając przy pracy śni, że porąbał siekierą żonę i syna. Zrozpaczony opowiada swój koszmar Wendy. Ale sen nie jest w ogóle pokazany. Pana Halloranna, szkoda, że Overlook nie poszło z dymem również szkoda. Po przeczytaniu opinii innych na temat filmu doszedłem do wniosku, że niewielu tak naprawdę zrozumiało istotę strachu w książce. Pisano, że u Kinga prawie nikt nie ginie, jest mało krwi, zamiast topora naiwny młotek. To sprawiło, że wielu uważało, że książka przy filmie jest mało straszna. Ludzie nie o to tu chodziło! Nie chodziło o to, aby krew lała się strumieniami czy żeby dużo ludzi ginęło. Przede wszystkim chodziło o to żeby wczuć się w psychikę głównych bohaterów, identyfikować się z nimi i uświadomić sobie to co oni wszyscy tak naprawdę czują. To tak naprawdę jest podstawą fobii w "Jasności" czy jak kto woli w "Lśnieniu". King bardzo dobrze w swej prozie odniósł się do przeszłości Wendy, Jacka i Danny'ego przez co stała się ona bogata w uczucia, doskonale straszył nas tym jak hotel za pomocą różnych zjawisk robi totalne pranie mózgu wszystkim członkom rodziny. Ojcowi śnią się koszmary, słyszy w radiu demoniczny głos ojca, kiedy patrzy na zegar w salonie ten pokazuję ludzika, który bije młotkiem niższego ludzika, ma to symbolizować rozprawę między ojcem a synem. Na klosz zegara leci krew. No i końcu rozmowa z duchami przy drinku, która dla jego żony, syna i jego samego kończy się tragicznie. Ponadto te żywopłoty próbujące co jakiś czas atakować ludzi i starają się o to aby nikt nie przybył naszym bohaterom z pomocą. To wszystko co zaprezentował nam pan Stephen King sprawiło, iż czytając książkę sam czułem się niczym któreś z bohaterów. Będąc sam w domu dostawałem solidnych lęków, czułem klimat klaustrofobii, bałem się zbliżać do łazienki. Ponoć autor wpadł na pomysł napisania tej powieści po tym jak zezłościł się na własnego syna za to że ten porysował mu maszynopis. Niewykluczone zatem, że książka miała być przestrogą przed używaniem nawet niewielkich elementów przemocy w rodzinie. Adaptacja bardzo kiepsko to wszystko odzwierciedla. Po filmie tylko troszkę się bałem i tylko jeden wieczór. Być może właśnie te wszystkie mniejsze i większe zmiany sprawiły, że film odniósł oszałamiający sukces i stał się jednym z najlepszych dreszczowców w historii kina, ale jako ekranizacja wypadł po prostu ciniarsko. Przynajmniej według mnie.
Nie oznacza to jednak, że film w ogóle nie przypadł mi do gustu. Przeciwnie. Ogląda się go bardzo przyjemnie. Doskonale dobrani aktorzy, dość ciekawa scenografia, a muzyka jest po prostu porywająca. A propos. Wie może kto jak dostać ścieżkę dźwiękową z "Lśnienia"? Wyszło w ogóle coś takiego? A może gdzieś można ściągnąć w Internecie?
Jednym słowem film bardzo dobry, ale jako adaptacja słabo. Po prostu jak już wspomniałem jest ubogi uczuciowo, a zmiany jakie wprowadził reżyser są kiepskie. Ja osobiście przyznam, że polubiłem ten film głównie dzięki muzyce. Ścieżka dźwiękowa jest po prostu niesamowita.

użytkownik usunięty

uuuu
Nie wiesz co to znaczy adaptacja. Kubrick zrobił to w sposób genialny. A widziałeś może i czytałeś "Psychozę". Hitchcock też wiele zmienił i wyszło mu to, podobnie jak Kubrickowi na dobre.

użytkownik usunięty

Ja nie pisałem...
...że film jest beznadziejny. Chodziło o to, że jest ubogi uczuciowo i że kiepsko odzwierciedla książkę. Ale muzyka i sposób filmowania są znakomite. A jeśli chodzi o "Psychozę" to widziałem ten film. Czytałem również książkę. Nawet dwie części. Obie w jednym wydaniu. Jeśli nie czytałeś tej drugiej to przeczytaj. Jest jescze dłuszsza niż pierwsza, a zakończenie jest naprawdę bardzo zaskakujące. "Psychoza" również ma zankomitą muzykę. A o tym filmie też napiszę komentarz. Oczywiście w liście dysk. poświęconej temu filmowi.

ocenił(a) film na 10

Dzięki za odpowiedź
Nie chce sie z Tobą kłócić - nie mam takiego zamiaru, chciałbym podyskutować. Twierdzisz, że film ("Lśnienie") jest ubogi uczuciowo. A ja się z tym nie mogę zgodzić. Jasne, że Kubrick pominął niektóre wątki z powieści, ale zastąpił je innymi, nawet lepszymi. Wspomniałeś, że brakowało Ci między innymi zwierząt z placu zabaw, a mi wydaję się, że reżyser nie chciał robić z filmu "cyrku", świetnie osiągnął poczucie izolacji i zagubienia (labirynt to może być metafora). A jeśli chodzi o siekierę i młotek, o których wspomniałeś, to czy nie wydaje Ci się, że sceny, kiedy Jack rozbija drzwi w filmie nie są lepsze, od tych z książki, które zdaje się dzieją się na korytarzu.
A jeśli chodzi o Psychoże, to skąd sobie załatwiłeś drugą część?
Mam nadzieję, że nie obraziłem Cię i że nie jesteśmy skłóceni, tylko dyskutujemy (na poważne tematy :))
Trzymaj się!

użytkownik usunięty
Patrol

A kto powiedział...
...że się kłócimy!??? Po prostu dyskutujemy. A po co miała by być lista dyskusyjna? Nie obraziłem się. Przeciwnie. Cieszę się, że mogę z kimś pogadać. W końcu dzięki rozmaitym chatom i listom dyskusyjnym w internecie zawsze można znaleść z kimś wspólny język na byle jaki temat. Postaram się powoli nawiązać do Twojego ostaniego textu:

"Twierdzisz, że film ("Lśnienie") jest ubogi uczuciowo. A ja bym się z tym nie mógł zgodzić. Jasne, że Kubrick pominął niektóre wądki z powieści, ale zastąpiłje innymi nawet lepszymi."

Odp. Film może nie jest ubogi uczuciowo, ale bardzo słobo te uczucie prezentuje. Jak wpominałem wcześniej Kubrick nic nie wspomniał jeśli chodzi o nie zbyt przyjemne przeżycia z przeszłości członków rodziny. Te przeżycia z koleji wykorzystało Overloock do zrobienia przebywającej w nim rodziny totalnego prania mózgu. Koszmary, zjawy, różne wizje itd. To z kolej pozwoliło nam uświadomić co bohaterowie tak na prawdę czują i jak reagują psychicznie na tą całą sytuację. A to z kolej wzmocniło nastrój grozy i sprawiło, że sam czułem atmosferę klaustrofobji we własnym domu. Film fatalnie to wszystko odzierciedla. W książce Jack się staje psychopatą bo hotel menczył go różnymi wizjami i koszmarami związanymi z Jacka alkoholiczną przeszłością, w której m. in. miał nie zbyt przyjemną przygodę z jednym ze swoich studentów przez co stracił pracę i fakt w którym złamał Danny'emu rękę przez co żona raz a pożądnie się na niego pogniewała. Następnie hotel robi mu jendo, wielkie pranie mózgu wykożystując jeszcze fatalne przeżycia Jacka z okresu dzieciństwa z ojcem. Podpuszcza go, żeby tak somo postąpił z własną rodziną. W końcu rozmowa z duchami, co już całkowicie zmienia jego osobowość. To już nie jest troskliwy, kochający ojciec. To totalny psychopata siejący nienawiść i agresję.
W filmie natomiast to wszystko wygląda tak jak by Jackowi bardzo spodobało się Overloock, a następnie został fanatykiem tego budynku. Zaś zmiana w jego osobowości wygląda tak jak by zależała od niego samego, a Overloock pomagało Jackowi przeciwstawić się rodzinie. Przynajmniej ja gdybym pierw oglądnął film to nie wykluczone, że bym sobie tak pomyślał.

"Wspomniałeś, że brakowało Ci między innymi zwierząt z placu zabaw, a mi wydaję się, że reżyser nie chciał robić z filmu "cyrku", świetnie osiągnął poczucie izolacji i zagubienia (labirynt to może być metafora). A jeśli chodzi o siekierę i młotek, o których wspomniałeś, to czy nie wydaje Ci się, że sceny, kiedy Jack rozbija drzwi w filmie nie są lepsze, od tych z książki, które zdaje się dzieją się na korytarzu".

Odp. Chyba mi nie napiszesz, że te zwierzątka nie zrobiły na ciebie żadnego wrażenia bo na mnie zrobiły i to solidne. Scena w której Wendy spaceryje z Danny'em po labiryncie jest niczym w porównaniu z tą w której Torrance zostaje sprytnie otoczony przez owe zwierzęta na placu zabaw, zmieniają swoje miejsca, pozy, a kiedy on zaczyna krzyczeć ze strachu wszystko wraca do normy. Kiedy Danny uciekał przed Jackiem w labiryncie już mogliśmy się domyśleć, że w każdej chwili będzie mógł zrobić swojego ojca w bambuko i wrócić po własnych śladach. Natomiast kiedy Danny uciekał w hotelu po korytarzach już nie było tak łatwo. A strach i szok wywołany zmianą w psychice Jacka w końcu zmuszają go do tego aby przeciwstawił się siedzącemu w ojcu złu jakie naładowało mu do głowy Overloock. Jack na chwilę przestaje być wariatem zaczyna znów czuć miłość do syna i zszokowany okrytnie kaleczy się młotkiem. Tu właśnie mamy dory przykład uczuć między rodzinnych. Strach i szok u chłopca zamieniają się w bunt, bunt pozwala odzyskać jego ojcu przynajmniej na chwilę dawną osobowość. Sądze, że gdyby w filmie były żywopłoty w kszałcie zwierząt nie zrobił by się z niego "cyrk". Wszystko by jeszcze zależało od tego jak i w jaki sposób te zwierzęta zostały by stworzone. Chyba, że ci chodziło o to, że twórcy filmu musieli by pewnie tresować prawdziwe zwierzęta, a następnie je odpowiednio charakteryzować. Ale myśle, że do tej rzyczy na pewno znalazłaby się jakaś alternatywa.
Jeśli chodzi o sprawę z toporem i młotkiem to w książce też jest scena w łazience z tym, że tam Torrance posługuje się młotkiem do roque'a, a jego zpanikowana żona trzyma żyletkę zamiast noża. Może żeczywiście topór wywołuje większy strach niż młotek do roque'a. Ale za to na filmie Jack niedostawał takiej furji jak w książce. W mojej wyobraźni był on o wiele bardziej agresywny i dostawał o wiele większej białej gorączki. Na filmie wygląda tak jak by miał osiągnąć orgazm (za przeproszeniem) po tym co uczyni tym toporem swoim bliskim.
Jak już wcześniej pisałem podstawą fobji w "Lśnieniu" lub "Jasności" nie jest to czy jest dużo czy mało krwi, ile sób ginie i czy w ogóle ktoś ginie, czy Jack biega z młotkiem, siekierą czy np. z jakimś mieczem, ale stan psychiczny wszystkich trzech głównych bohaterów. W książce nawet na jednych z pierwszych stron jest notka, której ostatnie dwa zdania brzmią: " Jednak straszliwe przypadki którymi kończy się fabuła wydają się dziecinną igraszką w porównaniu z tym wszystkim co bohaterowie przeżywają w swerze psychicznej. Tak więc przestroga, aby nie czytać tej książki w samotności o zmierzchu jest w pełni uzasadniona".
Przed czytaniem powieści na te zdania zwróciłem szczególną uwagę. Kingowi wyszło to wszystko perfekcyjnie. Kubrickowi przez to,że pominął wiele ciekawych wątków niestety marnie.

" A jeśli chodzi o Psychozę to skąd sobie załatwiłeś drugą część?"

Odp. W ogóle jej sobie niezałatwiłem. Trafiła w moje ręce całkiem przypadkowo. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem, że "Psychoza" to ekranizacja jakiejś książki. W tym roku zdałem maturę, a na począdku roku szkolnego we wrześniu dojrzałem tę książkę na biurku w sali komputerowej u mojej wychowawczyni kiedy pisałem kryteria oceniania do zeszytu. Na szczęście zgodziła mi się ją pożyczyć.To było tak na 98% wydanie Phantom Press z 1993 roku i zawierało w sobie obje części Psychozy. Jeśli ty chciałbyś ją zdobyć to popytaj w ksiągarniach, bibliotekach, zapytaj znajomych czy nie mają lub czy by nie mieli od kogoś załatwić. Ewentualnie możesz zaglądnąć też na www.allegro.pl. Wpisujesz w wyszukiwarce imie i nazwisko autora Robert Bloch lub szukasz tytułowo wpisując oczywiście Psychoza. Zawsze jest szansa, że możesz znaleść.

Dzięki. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty

Aha
Na początku: dzięki za wiadomości o Psychozie. Na pewno poszukam.
A co do Lsnienie: oglądałeś może nową wersję Lśnienia (tytuł zdaje się brzmi: Lśnienie według Stephena Kinga). Tam jest wszystko czego Ci brakuje u Kubricka.
Nie wiem czy wiesz, ale pisarz miał dokładnie takie same pretensje do Kubricka co Ty :)
A jeśli czytałeś Psychozę, to co sądzisz o filmie (pytam o to bo to mój ulubiony film).
Twoje przemyślenia na temat Lśnienia są bardzo ciekawe, ale ja nadal będę się upierał przy swojej wersji, że film Kubricka jest dużo lepszy od powieści Kinga. Widocznie mam inny gust niż Ty i Stephen :)
Na razie. Pozdrowienia.

użytkownik usunięty

Może...
...żeczywiście ja i Stephen mamy nieco inny gust niż ty. Ale napiszę raz jeszcze: Po książce mialem cykora i to solindego, a po filmie się tylko troszkę bałem. A co do Psychozy, to pozwól, że o tym napiszę w liście dyskusyjnej poświęconej temu filmowi.
Pozdrawiam!

użytkownik usunięty

A! Jeszcze jedno.
Napisałeś, że pisarz i ja mieliśmy dokładnie te same pretensje. Chmmm. Nie wiedziałem o tym. Możesz mi napisać gdzie mogę przeczytać w internecie jakąś wypowiedź Kinga na temat tego filmu? Dla ciekawości dodam, że mi najbardziej brakowało tych os.
Jeszcze raz pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10

Nie przeczytałem...
tego w internecie, ale w jakiejś książce dotyczącej Lśnienia. Albo nawet usłyszałem w wywiadzie z Kingiem i w materiałach z planu filmowego podczas kręcenia Lśnienia.
Na razie.

ocenił(a) film na 10

Jedna sprawa
W filmie Kubricka jest mowa o tym, jak Jack złamał rączkę małemu - Torrance opowiada o tym wyimaginowanemu barmanowi w sali balowej.

użytkownik usunięty
Thonny

Ale...
...i tak to nic w porównaniu z tym co było w książce.

ocenił(a) film na 9

dosc..... dobra
Twój wywód jest dość dobry i bogaty... nie brakuje w nim analizy i uzasadnienia... być może i filmowi brakuje wielu z wspomnianych elementów, ale pomimo wszystko jeśli potraktować go tylko jako inspirowany motywami powieści, to jest zdecydowanie powyżej przeciętnej, jeżeli chodzi o tegto typu dzieła! Cięcia, których dokonał Kubrick bardzirj mnie np. przkonuja niz cięcia Hoffmana... Wajdy...
Nio niestety, aby oddać nastrój powieści Kinga(jakiejkolwiek) trzeba by stworzyc zdecydowanie dłuższą ekranizacje....
PS. widziałeś i czytałeś może "It" "To"......

użytkownik usunięty
mis_iek

W sprawie "Lśnienia".
Na począdku może tak. Sory za spóźnioną odpowiedź. Pytałeś czy czytałem i oglądałem "To". Niestety jeszcze nie, ale przymieżam się powoli do tego. Na razie skłaniam się do "Bastionu". Co do "Lśnienia" to pisałeś, że cięcia Kubricka Cię mniej niepokoją niż cięcia Hofmana i Wajdy. A moim zdaniem wiele tych cięć zrobiło wodę z filmu przy książce. Miałeś racię, że jeśli potraktować go jako inspirowany motywami z powieści to jest zdecydowanie powyżej przeciętnej. Ale to głównie dzięki scenografii, muzyce i obsadzie aktorskiej. Bo moim zdaniem jeżeli film jest już dobrze zrobiony wizualnie to już duży plus. Zapytam czy bałeś się czytając książkę? Bo ja jak czytałem ją to tak. Wczułem się w psychikę bohaterów katowanych różnymi wizjami związanymi z ich niezbyt dobrą przeszłością i sam dostawałem później solidnych lęków klaustrofobicznych. Strach przed łazienką, złudzenie, że coś zaraz ożyje, albo, że się duchy zjawią itp. Tak, tak ja aż to tak przeżyłem. Natomiast adaptacja Kubricka osłabiła to wszystko wykluczając tak wiele wądków z filmu. Nie było węża przeciwpożarowego, nie było osiego gniazda, flaków na ścianach, zagara w salonie, zwierząt z żywopłotu. A moim zdaniem było to wszystko potrzebne. Tobie to może nie przeszkadzało, ale według mnie film był by boski gdyby zostały w nim uwzględnione tylko takie drobne zmiany np: że Wendy została brunedką.

ocenił(a) film na 9

no..........
jakieś i są w tym wszystkim racje. Tylko, że film wydaje mi się trzeba potraktować jako "sztukę" autonomiczną! "Lśnienie" Kubrika, to przecież nie "Lśnienie" Kinga... brakujące fakty można przecież potraktować jako zupełnie niebyłe - ich w filmie nie ma więc jak można powiedzieć, że ich brakuje!?..... ale jak potraktujemy jako coś, co łączy treściowy i znaczeniowy (a może ma nawet łaczyć i pewienn związek formalny) z książką to tak... brakuje tam wiele!!! jednak sam charakter tych dwóch odmiennych sposobów wypowiedzi narzuca pewne... "rygory" - (to za mocne słowo) (raczej niemożliwości)... wydaję mi się, że Kubrik właśnie odczówając niemożnaść pokazania całości przebogatej fabuły w filmie, dokonuje cięć.... Cięcia te podporządkowuje swoim potrzebą i możliwościo właśnie jakie rozpościera przed nim forma wypowiedzi jaką jest film....... język jego jest chyba inny niż Stephena Kinga, ale jednak nie można ich porównywać na płaszczyźnie "gorszy - lepszy"...
uważam je za całkowicie autonomiczne dokonania.......

A co się tyczy przepychu (w dobrym słowa tego znaczeniu) scen w książce: czasem usilne próby umieszczenia "wszystkiego co w książce" robi z filmu paplanine... bo okazuje się, że na przeniesienie (tak. To dobre słowo) ksiązki na ekran, to trzeba by nakręcić serial.

nota bene: właśnie na podstawie "TO"powinni kręcić serial, a nie długometrażówke - tam lęki uciekają jeszcze bardziej

pomijam nieudolną "Podpalaczke" (oczewiście mam na myśli filmową wersje.........)

użytkownik usunięty
mis_iek

Chmmm...
...muszę stwierdzić, że Twój język w tej wypowiedzi jest dosyć poważny i trochę trudny. Kurcze, chyba jakimś polonistą jesteś. Co do tego właśnie to muszę przyznać, że masz trochę racji, ale o ile dobrze wiesz próbowałem ocenić film z dwóch stron czyli film sam sobie i film jako adaptacja. Pisałem już, że film ma fenomenalną muzykę, dość dobrą scenografię, nie najgorszy scenariusz i doskonałą obsadę aktorską. Czego można chcieć więcej? Natomiast moja ta o wiele szersza wypowiedź dotyczyła filmu jako adaptacji. I w tym wypadku nie wydaje mi się, aby można było potraktować to jako sztukę autonomiczną. Jeśli ktoś widział film, a nie zna książki, nie może powiedzieć, że filmowi czegoś brakuje skoro o tych brakach nie wie. Natomiast jeśli się przeczyta powieść i obejrzy później ekranizację dopiero w tedy można zauważyć tyle braków. Ja na przykład gdybym oglądnął film, a nie przeczytał książki nie wiedział bym, że Jack był kiedyś alkoholikiem przez co złamał rękę synkowi, miał awantury w domu, nieprzyjemne przeżycie z jednym ze studentów przez co stracił pracę i musiał szukać nowej, nie wiedział bym też, że Jack miał niezbyt dobre dzieciństwo. W końcu jego tata też kiedyś świrował. Kto czytał książkę wie w końcu co kiedyś przeżywali Torreance'owie i na co są wrażliwi. Overlook wykorzystało to wszystko to zrobienia im totalnego prania mózgu. Przypomnij sobie sceny które przeżywał Jack: wizyta na placu zabaw, sprawdzanie pokoju 217, koszmar o Georgu Hetfieldzie w łazience przez który o mało nie pobił Danny'ego, słyszenie w radiu demonicznego głosu ojca namawiającego go do zbrodni, widok tajemniczego zegara w salonie. To wszystko nie tylko ogłupiało go ale i straszyło i całkowicie zmieniało jego osobowość. Weź jeszcze pod uwagę to co przeżywał Danny: próba pożądlenia przez tajemnicze osy, atak węża przeciw pożarowego, atak zwierząt z żywopłotu przed którym ledwie uciekł, próba uduszenia w pokoju 217. Po tym jak dowiedzieliśmy się, że przez alkohol Torrance złamał rękę małemu, a żona się raz, a solidnie na niego wkurzyła, wyobraź sobie co by było gdyby przy którejś próbie Danny został zabity. Jak w ten czas reagowała by jego matka na swojego męża? Jak reagował by sam Jack? Czy on nie był w zszokowany i przerażony po tym jak ze strachu stuk radio? Czy nie obawiał się, że żona posądzi go o kontynuowanie alkoholizmu i znów mu zrobi aferę. Kiedy Jack śnił o tym, że w obronie własnej tucze młotkiem do roque'a demona Hetfielda obudził się później nad łóżkiem Danny'ego o mało go nie bijąc. Jak on się w ten czas czuł? Czyż nie był przerażony? A co by było gdyby rzeczywiście pobił Danny'ego, a Wendy by to później zobaczyła? Czy uświadomiłeś sobie te wszystkie uczucia i emocje? Nie wydaje mi się żeby to co w filmie kiedy Torrance ryczy śpiący przy stole, a później opowiada swój sen żonie czy moment kiedy Jack sam złośliwie uszkadza radio dawało więcej uczuć i emocji niż to co było w książce. W adaptacji jest w sumie motyw z kobietą w wannie, ale nie pokazali jej ataku na Danny'ego. Chmmm... widziałem wersię 112 min, więc może w tej oryginalnej, trwającej 140 min jest? A co do sceny z toporem to może topór rzeczywiście wywołuje większy strach, ale za to w książce Torreance był o wiele bardziej agresywny i dostawał o wiele większej nerwicy. Ale jak wspominałem wcześniej odczuwanie strachu w "Lśnieniu" czy w " Jasności" nie rodzi się w tym czym się posługuje Jack, czy ktoś ginie, czy jest dużo czy mało krwi, ale stan emocjonalny wszystkich trzech bohaterów mieszkających w Panoramie. Nie wiem, które wydanie książki czytałeś? Ale ja czytałem ją pod tytułem " Jasność" ( wyd. ISKRY ) i tam na wstępie była notka, której ostatnie dwa zdania brzmiały: " Jednak straszliwe wypadki, którymi kończy się fabuła wydają się dziecinną igraszką w porównaniu z tym wszystkim co bohaterowie przeżywają w sferze psychicznej. Tak więc przestroga, aby nie czytać tej książki w samotności i o zmierzchu jest w pełni uzasadniona". Na to zwróciłem szczególną uwagę. A skoro Kubrick to wszystko tak osłabił zmieniając tyle i wypraszając tyle, a 90% odbiorców filmu zwróciło uwagę głównie na kreację Nicholsona to jak można się dziwić w ogóle, że się King rzucał? Twierdziłeś, że nie można porównać na zasadzie lepszy czy gorszy bo "Lśnienie" Kubricka ma inny język niż " Lśnienie" Kinga, ale można porównać na zasadzie co bardziej przestraszyło odbiorcę i ja mógłbym stwierdzić: " The winner is Stephen King". Wiadomo dlaczego. Z resztą wszystko można wyjaśnić prosto w jednym zdaniu, książka jest straszniejsza ponieważ klimat klaustrofobii jest tam bardziej agresywny. Pisałeś jeszcze, że gdyby dokładnie ekranizować to film był by o wiele dłuższy i wszystko by się poplątało, ale to by jeszcze zależało od tego jak film był by zrobiony bo można coś odwalić i można coś porządnie zrobić. Kubrickowi myślę, że by się udało. Zależy to jeszcze od odbiorcy bo jak ktoś oglądając długi film w kinie, w komputerze, czy przed telewizorem wierci się na krześle, rozkojarza się i myśli nie wiadomo o czym to nic dziwnego, że wiele z filmu nie zrozumie. Jednak mimo, że tyle zarzucam filmowi fakt jest, że " Lśnienie" to jeden z moich ulubionych filmów. Ja w sumie nie przyjmuje tego aż tak wrogo jak autor, ale uważam, że mógł być lepszy, o wiele lepszy. Trzymaj się!

ocenił(a) film na 10
mis_iek

zgadzam sie z Toba:) adaptacja filmowa powinna przenosic nie TRESC ksiazki na ekran lecz zawarte w niej UCZUCIA i PRZEMYSLENIA:)

kubrick zrobil moim zdaniem genialna adaptacje, pomimo, ze zmienil wiele, włacznie z tym, co najwazniejsze (jack torrance to w filmie zupelnie inny czlowiek), ale wielu scen po prostu nie mozna bylo pokazac na ekranie, bo wyszla by telenowela:P

z ksiazki wyzierala groza, bo bohaterowie przezywali terror psychiczny, cale strony poswiecono ich emocjom, o tym łatwo sie pisze, ale nie da sie sfilmowac np

hallorana, ktory z fascynacja wpatruje sie w mlotki do roque'a i walczy z pokusa, aby dokonczyc dzielo zaczete przez jacka:),

nie mozna oddac na ekranie tego, co budzilo taka trwoge w scenach z łamaniem danny'emu raczki, zaduchu i zapachu alkoholu, ktory odczuwamy razem z jack'iem, rozciagajacego sie przez niemozliwie dlugie sekundy trzasku kosci przedramienia ("niczym grafitowego olowka" brrr:|) itp,

zwierzeta z zywopłotu wywołałyby najprawdopodobniej usmiech politowania na sali kinowej:P,

scena ostatniej rozmowy danny'ego z ojcem byłaby nieznośnie tandetna, zarówno ze względu na niemoznosc oddania emocjonalnego napiecia pomiedzy czlonkami rodziny, jak i przez jej makabrycznosc,

ogolnie uwazam, ze jesli ktos trzyma sie ksiazki zbyt wiernie, to nie moze na tym wyjsc dobrze, bo rezyser i pisarz korzystaja przeciez z innych, odmiennych srodkow przekazu,

młotek byl przerazajacy bo king rozpisywal sie na temat doklejonych do niego strzepkow krwi, włosów i rozowego szlafroka,
bo byl zapowiadany przez niezliczone wizje danny'ego,
byl wspominany po tysiackroc w rozmaitych rozmowach,
pojawial sie przy okazji roznych wydarzen,
king dawal wyraznie czytelnikowi do odczucia, ze przedmiot ten powinien budzic w nim lęk,
a podczas pogoni jacka za danny'm przerażenie budziły stukot młotka i ogłos zdzierania jedwabnej tapety - młotek był przerazajacy przez wiele czynnikow, ktore za pomoca kamery nie sposob przekazac:)
co mogl kubrick zrobic?:) dac pieciominutowe zblizenie na zakrwawiony mlotek??:)
a wiadomo, ze jak widz zobaczy siekiere to mamy murowany efekt grozy, czyli ten efekt, o ktory chodzilo, bo siekiery i topory budza jednoznaczne skojarzenia:D

podobnie z cała reszta: jak mogl kubirck zekranizowac sceny, w ktorych wszystko rozgrywa sie w glowach i sercach bohaterow?:) on operuje przeciez glownie obrazem, gdyby trzymal sie ksiazki fabuła byłaby "porwana" do niemozliwoci - to, co jest paralizujace w powiesci, w filmie moze nudzic lub smieszyc:)

osobiscie tez bardziej podobala mi sie ksiazka, film mnie oczarowal i zachwycil, ale ksiazka...:) nie łatwo mnei przestraszyc, a po jej lekturze bylam przerażona do granic...:]

...i zdruzgotana:(
jack byl tu ofiara, byl po prostu zbyt slaby psychicznie, zeby zyc, obudzil moja szczera sympatie i wspolczucie:(
...i jeszcze wieksze przerazenie kiedy zdalam sobie sprawe ze jestem w stanie sie zupelnie utozsamic z tym przegranym czlowiekiem:P, ze jestesmy do siebie tak podobni:/

jeszcze tak na marginesie:) szkoda, ze halloran zostal tak zdawkowo potraktowany, to jedyne ciecie ktorego nie rozumiem (no i jeszcze zegar mogl zostac:D), ale king znowu przesadzil w druge strone, sceny jego podrozy do "panoramy" raz budowaly napiecie i wtedy bylo ok, ale czasem sluzyc chyba mialy jako retardacja akcji i wtedy:| za bardzo ja spowalnialy:P czlowiek zapominal gdzie i po co wlasciwie dick halloran jedzie:)

pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 8
gniot

Witam!

Po już dość długim czasie od czasu założenia mojego tematu odp i na Twoją odp. :)

,,wielu scen po prostu nie mozna bylo pokazac na ekranie, bo wyszla by telenowela:P"

Odp: A to niby dlaczego miałaby wyjść telenowela???

,,z ksiazki wyzierala groza, bo bohaterowie przezywali terror psychiczny, cale strony poswiecono ich emocjom, o tym łatwo sie pisze, ale nie da sie sfilmowac"

Odp: To nie zawsze jest prawda. Owszem idalnie film nie pokaże myśli, ale np. Gdzie jakie kolwiek wspomnienie o alkoholicznej przeszłości Jacka???
Gdzie ta więż rodzinna między bohaterami???
Wspomnienia da się sfilmować przecież. A czy wyszła by scena gdy Torrance z gniewem i rozpaczął rozwalił radio po tym jak słyszał w nim głos swojego martwego ojca namiawiającego go do morderstwa? Oczywiście, że tak.

,,zwierzeta z zywopłotu wywołałyby najprawdopodobniej usmiech politowania na sali kinowej:P"

Odp. To zależało by jeszcze jak zostały by one zrobione. Samo wycięcie ich z żywopłotów nie sprawiało by raczej jakiejś specialnej trudności, ale nie dało by sie pokazać sposobu ich poruszania się, a tego akurat nie wymagałem od filmu.

,,scena ostatniej rozmowy danny'ego z ojcem byłaby nieznośnie tandetna, zarówno ze względu na niemoznosc oddania emocjonalnego napiecia pomiedzy czlonkami rodziny, jak i przez jej makabrycznosc"

Odp. A dlaczego tandetna??? Jak by aktorzy ją dobrze zagrali to by wyszła bardzo dobrze. Wiadomo ile Kubrick od aktorów wymagał więdz w czym był by problem. :) Emocjonalne napięcie między rodzinne mogło by być mniej więcej. A co do makabryczność to, aż tak dokładnie nie musiało by być zaprezentowane jak to książka opisuje.

,,młotek byl przerazajacy bo king rozpisywal sie na temat doklejonych do niego strzepkow krwi, włosów i rozowego szlafroka, bo byl zapowiadany przez niezliczone wizje danny'ego, byl wspominany po tysiackroc w rozmaitych rozmowach, pojawial sie przy okazji roznych wydarzen, king dawal wyraznie czytelnikowi do odczucia, ze przedmiot ten powinien budzic w nim lęk, a podczas pogoni jacka za danny'm przerażenie budziły stukot młotka i ogłos zdzierania jedwabnej tapety - młotek był przerazajacy przez wiele czynnikow, ktore za pomoca kamery nie sposob przekazac:) co mogl kubrick zrobic?:) dac pieciominutowe zblizenie na zakrwawiony mlotek??:)"

Odp. Więdz tak.

Po pierwsze: Co do tych śladów krwi oraz kawałków szlafroka, nie były by one konieczne chodź pokazać by się dało jak np. właśnie po przez pokazania go z bliska.
Po drugie: Odgłosy młotka i zdzierania tapety dało by się zrobić.
Po trzecie: Jak już we wcześniejszych wypowiedziach wspominałem ,,TO NIE NARZĘDZIE JEST TUTAJ NAJWAŻNIEJSZE TYLKO STAN PSYCHICZNY WSZYSTKICH TRZECH BOHATERÓW!"

,,film mnie oczarowal i zachwycil, ale ksiazka...:) nie łatwo mnei przestraszyc, a po jej lekturze bylam przerażona do granic...:] ...i zdruzgotana:( jack byl tu ofiara, byl po prostu zbyt slaby psychicznie, zeby zyc, obudzil moja szczera sympatie i wspolczucie:( ...i jeszcze wieksze przerazenie kiedy zdalam sobie sprawe ze jestem w stanie sie zupelnie utozsamic z tym przegranym czlowiekiem:P,"

Odp. Ze mną było tak samo. Totalna klaustrofobia, której ta filmowa do pięt nie dorasta!

Od siebie dodam jeszcze, że nie wymagałem idelnego odzwierciedlenia psychiki całej rodziny, ale uczucia lepiej pokazać by się dało. Weźmy chodźby Jacka, który jest najważniejszą postacią w całej rodzinie. Poznajemy go jedynie jako nerwusa i szaleńca. Ale nie wiemy nic o tym, że był kiedyś alkoholikiem, pobił jednego z uczniów za co wyleciał i nie mamy go zaprezentowanego jako kochającego męża oraz ojca próbującego na nowo odbudować rodzinne szczęście. W filmie wygląda on tak jakby zwariował jedynie z powodu lekko głupawego charakteru swojej żony oraz tego, że zakłucała mu ona jego nałóg, którym było zapisywanie stosu kartek tym samym zdaniem. A Overloock nic. Tylko duch Greadyego wmawia Torreancowi ,,ukaranie ich", a Jack śmiało idzie jakby z myślą: ,,Spoko. Nie ma sprawy." King się denerwuje? I cóż w tym dziwnego??? Tutaj akurat nic Kubricka nie usprawiedliwia.
A więź rodzinną można by stworzyć chociażby po przez umiejętną gre aktorską i dodania CHODŹ JEDNEJ sceny z książki, która to oddaje.

Pozdrawiam!

buu, a ja sie wypowiem mało ambitnie i najmniej "zawodowo" :P , bo jeszcze nie mialam okazli przeczytac książki,ale za to NIESTETY mialam okazje zobaczyc ekranizacje w rez.S.Kinga,kory nakrecił pełną adaptacje swej książki, ktora za przeproszeniem byla zj**ana -nawet gorzej :P Jestem wdzieczna Kubricowi za siekierske zamiast młotka do krokieta :P Ogólnie chce przekazac to,ze lepsza niepelna i skrocona adaptacja , aniezeli zupelnie oddana wersja tej książki. Maslo maślane,ale mam nadzieje,ze zrozumieliscie mniej wiecej o co mi chodzi :P
pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
g_charlotte

(chyba "krykieta", krokiety to takie zarcie ;))

użytkownik usunięty
g_charlotte

w "The Shining" Kinga nie było młotka do krykieta, tylko do roque'a, a to chyba skromna roznica...

ocenił(a) film na 8

Film jest genialny, ale i książka też. Najpierw przeczytałam książkę, więc jej adaptacja nie zrobiła juz na mnie takiego wrażenia.

Czytanie "Lśnienia" Kinga było dla mnie niesamowitym doświadczeniem.
Najdziwniejsze jest to, że książkę czytałam kilka lat temu, a w pamięć najbardziej mi się wbiły najmniej istotnie rzeczy..jak np. lew z żywopłotu atakujący Hallorana czy Jack nerwowo ocierający swoje usta..

ocenił(a) film na 9
sibelius

Sibelius ))) mam dokladnie te same odczucia i dokladnie te same fragmenty pamietam z ksiazki...mimo, ze juz z 7lat minelo, kiedy mialam ja w lapkach:)

Co do muzyki do filmu: rzeczywiście jest ona niesamowita. Nie da się jej kupić na jednym krążku. W filmie są wykorzystane motywy z wielu utworów współczesnych kompozytorów (m.in.:naszego Krzysztofa Pendereckiego, nie wiem jak się nazywa ten utwór-być może jest to "Tren pamięci ofiar Hiroszimy na 52 instrumenty smyczkowe, ale jak mówię nie jestem tego pewny). Na pewno są w filmie wykorzystane motywy z utworów Ligettiego (którego muzykę wykorzystał Kubrick na przykład w Odysei kosmicznej). Jednak według mnie na największą uwagę zasługuje utwór Beli Bartoka: "Muzyka na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę", mam jego kilka wykonań, najlepsze jest według mnie wydane przez wytwórnię Deutsche Gramophon i chyba właśnie to wykonanie możemy usłyszeć w filmie. Gdybyś był nim zainteresowany to daj znać (e-mail bialym007@interia.pl), mogę powiedzieć o utworze coś więcej, ewentualnie dowiedzieć się o cenę itd.

ocenił(a) film na 8
Bialym007

Witam!

Jeśli chodzi o muzykę Pendereckiego to występują tam takie jego kompozycje:
- ,,Utrenja Ewangelia" (pojawia się gdy Jack wyskakuje na Hallorana z toporem)
- ,, Utranja Kanon Pashy" (moment wylewu krwi z windy)
- ,,The Awa" (fragmet rozbrzmiewa m.in. gdy Torrance sprawdza pokój 237)
- ,,De Natura Sonoris no. 1" (jej dwięki słyszymy m.in. w momentach kiedy Danny natrafia na dwie dziewczynki na końcu korytarza)
- ,,De Natu" (m.in. gdy Danny ucieka z labiryntu)
- ,, Polymorphia" (m.in. jak Wendy czyta kartki męża zapisane tym samym zdaniem i odnajduje zepsuty śniegołaz)

Spis wykonawców i nagrań można znaleść na wyszukiwarkach zagranicznych wpisując np. Shinning Sound Track.
Ja muzykę z tego filmu ściągnołem SoulSeekiem i później zgrałem sobie na CD.
Najlepiej słuchać tego na wieży lub na słuchawkach.
Wrażenia nie do opisania!!!

Pozdrawiam!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones