Przygotujmy się, że kiedy ten film dostanie Oscara dla najlepszego filmu (a jest to bardzo prawdopodobne) ,to pojawi się tryliard komentarzy na filmwebie typu:
-"Nie rozumiem skąd taka wysoka ocena."
-"Oscary już od dawna nic nie znaczą."
-"Ja jestem rozczarowany, więc akademia jest głupia."
I żeby nie było. Nie uważam, żeby Oscar miał oznaczać, że film jest arcydziełem, bo tak nie jest. Ale co roku jest plucie na zwycięski film i Oscary (wiem,wiem, mamy demokrację) co robi się już nudne.
Jeżeli dostanie to w tym przypadku narzekanie będzie uzasadnione. Film całościowo nie był zły podobało mi się to w jaki sposób przedstawili bogate dzieciaki, ich luz i totalne oderwanie od rzeczywistości oraz niewątpliwie postać matki. Ale to za mało by film pretendował do oskara, miałam troche wrażenie jakbym oglądała mean girsl w wersji indie a również niekiedy kojarzył mi się z ghost world. Choć tamten niewatpliwie był filmem kultowym, tu czegoś mi zabrakło.