Film jest zachwycający nie tylko od strony wizualnej - co niewątpliwe, ale mnie chodzi o coś innego - właśnie o to, że o "coś" chodzi - ważnego, pięknego, że takie "pojęcia" jak godność, miłość itd. w filmach indyjskich wciąż wiele znaczą. Wydaje mi się, że głównym nurtem kina europejskiego mozna się poczuć po prostu zmęczonym - albo okazuje się, że życie jest fuj, ludzie podli, i w nic już nie warto wierzyć (to ambitniejsze) albo raczy nas się historiami z cyklu "o dziwkach i gangsterach" albo romasach sekretarek w wielkich korporacjach. Uogólniam oczywiście, ale sądzę, że stąd bierze się boom na kino np. indyjskie - dla jego (naiwnej?) wiary, że warto.. Dla mnie to prawdziwy oddech, powiew świeżości - "Lagaan", "Wojownik", "Asoka Wielki" no i akurat francuski film o Tybecie - przepiękna "Himalaya"... Marzy mi się, by więcej takich filmów trafiało do polskiej dystrybucji. Pozdrawiam fanów kina indyjskiego.
joa
Świetna wypowiedz następna osoba zauważyła że Hindusi wolą oglądać filmy wyśnione bo wiedzą jakie jest prawdziwe życie i czasami mają go dość , moim zdaniem film jest dla rozrywki nie lepiej jest zakończyć film z uśmiechcem i marzeniami niż strachem i pogłebianiem tego że w koło jest pełno morderstw i zła.