Dla mnie był. Idealnie pokazuje, jak zbyt surowy model wychowania, zwłaszcza ze strony matki, może złamać komuś życie, jeśli nie przez porzucenie swoich marzeń, to przez ciągle wątpliwości i niską samoocenę, która pośrednio marnuje nasze szanse i nie pozwala spełniać marzeń. Osobiście film uważam za druzgocący, można przejrzeć się w nim jak w lustrze, jeśli ktoś doświadczył albo, o zgrozo, praktykował takie wychowanie. Dla niektórych może być oczyszczający i otwierający oczy, może nawet dodający odwagi i dający nadzieję. Ostatecznie przecież Victor zagrał swoją kompozycję i przekonał się, że jest warty wiele więcej niż myśli jego matka i że nie warto przejmować się jej zdaniem. My, widzowie, wiemy, że to jej własne kompleksy zasiane w dzieciństwie mają wpływ na jej zachowanie i model macierzyństwa, jakim skrzywdziła własnego syna.